Pov. Ivy
Nie minęło dużo czasu, kiedy Nam zdążył mi zaufać i pozwolił mi samej wychodzić z domu, czy nawet kupił mi telefon.
Właśnie szłam sobie spokojnie po ogromnej willi.
Dlaczego? Bo akurat Kim ma tam jakąś sprawę do załatwienia i zabrał mnie ze sobą, tylko ja nie lubię się wtrącać w jego prace. Już zdecydowanie za dużo zrobiłam, co nie pasowało do mnie.
- Bu!- przestraszył mnie jeden z wspólników Nama.
- Chcesz żebym na zawał zeszła?- złapałam się teatralnie za serce.
Ale on mi nic nie odpowiedział, tylko się uśmiechał do kogoś za mną, jednak zanim zdążyłam się odwrócić zostałam przerzucona przez ramie.
- Joonie.- pisnęłam kiedy mężczyzna zaczął ze mną biec.
Zazwyczaj nie zachowuje się jak jakiś głupek, chodź zależy jak kto to odbierze.
Jeżeli się wywali to obiecuje, że dostanie ode mnie po tym pustym łbie.
- Jeszcze nie pora na jęki.- dostałam klapsa.- Chodź jak chcesz to najpierw możemy wskoczyć do jakiegoś pokoju.
Zbok, ale już zdążyłam się do tego przyzwyczaić.
- Najlepiej by było jakbyś mnie postawił na ziemi, sama potrafię chodzić.
Jednak nie zrobił tego, tylko jakimiś korytarzami pędził ze mną i przyznam, że taka pozycja nie jest najlepsza do biegania, bo aż mi się nie dobrze zrobiło.
Kiedy postawił już mnie na gruncie, oczywiście dostał w ramię, ale ja mogłam w końcu się wyprostować.
- Ale tutaj pięknie.- rozejrzałam się po całym pomieszczeniu.
Nie było duże, ale miało klimat, nawet było wyjście prowadzące do ogrodu. Przepięknie, chodź zastanawia mnie czy takie miejsca raczej nie powinny znajdować się w ogrodzie, chodź co ja tam się znam.
(zdjęcie dla uwagi)
- Chcesz tutaj zamieszkać?
- A co już tamte miejsce ci się znudziło.- wychyliłam się spoglądając na wodę.
Nie usłyszałam odpowiedzi, czyli nie takiej on też odpowiedzi oczekiwał ode mnie.
Usiadłam na murku i spojrzałam z uśmiechem na mężczyznę, który również obok mnie usiadł.
Ale nie na długo, bo zaraz wstał i zaczął coś grzebać w kieszeni od kurtki. I wyciągnął pudełko w ciemno granatowym odcieniu.
- Co to?- dopytałam.
- No wiesz, masz tu ten pierścionek i od teraz jesteś moją narzeczoną.- stwierdził.
Aha miło, że zapytał. Cóż za romantyczna chwila, normalnie jest co wnukom opowiadać.
- No już.- speszył się, otworzył to pudełeczko i założył mi na palec pierścionek z dosyć pokaźnym diamentem.
- Nie zapytasz mnie czy będę twoją żoną?- spoglądałam na prezent.
On jedynie podrapał się po głowie i odwrócił wzrok ode mnie.
Ja rozbawiona jego reakcją, bo taki chłop nie potrafi się zachować to mnie bawi.
- Dziękuję mężu.- powiedziałam, chodź trochę cringe mnie przeszył.
Nie byłam gotowa, że to tak szybko nadejdzie.
- Mhmm.- mruknął pod nosem i podniósł mnie.- Kocham cię maleństwo.
Po tym dał mi buziaka i postawił z powrotem na ziemię. Chciałam odpowiedzieć mu tym samym, ale do pomieszczenia wlazł ten sam chłopak, który mnie wcześniej przestraszył.
I coś tam zaczął rozmawiać z Kimem.
- Idziesz ze mną już MĘŻU?- specjalnie podkreśliłam to słowo, bo widziałam jak Namjoon się cieszył z tego określenia.
- Sorry Kang mam coś do załatwienia.- puścił mi oczko i zadowolony podszedł do mnie.
Chce mnie załatwić? Pewnie ma coś innego na myśli, ale nie wiem czy zasługuje. Zobaczymy od mojego humoru.
Nie ma co mówić na przyszłość, że coś się nie wydarzy, bo w życiu różnie bywa. Nie pomyślałabym nigdy, że skończę jako żona bandyty.
🦀🍓🐨 The end 🦀🍓🐨
🧡No i kolejna książka za nami. Mam nadzieję, że się podobała, mi się fajnie ją pisało.
🤎 Ostatnio nie mam za wiele czasu, może chcielibyście jakąś krótszą książkę jak np. na moim profilu teakook, albo jakieś zodiaki?
🖤 W niedalekiej przyszłości pojawi się kolejna książka, bo w końcu to u mnie norma.
CZYTASZ
The devil smile × Kim Namjoon ×
FanfictionMusisz mieć odporną psychikę, bo ludzie wokół ciebie to niezłe pojeby Poznał ją niby przez przypadek, a od razu zapragnął jej tylko dla siebie. Ona z natury cicha, nieśmiała dziewczyna, potrafi jednak pokazać pazurki. A on wielki zabójca i bandyta...