Pov. Ivy
Po dwudziestej skończyłam pracę i jak zazwyczaj robiłam to szłam na tramwaj, który przejeżdża niedaleko mojego domu. Po tym jak wysiadam idę niecałe dziesięć minut i jestem w domu.
- Dobrej nocy.- pożegnałam się z ludźmi z pracy.
Nie czekając na ich odpowiedź po prostu wyszłam, żeby przypadkiem nie spóźnić się na mój pojazd, bo to ostatni możliwy dojazd do domu.
Doszłam do przystanku i nie musiałam długo czekać, ale grupa jakiś chłopaków wepchnęła się przez co nie zdążyłam wejść.
- no kurczę.- tupnęłam nogą, jak ja teraz wrócę.
Jest możliwość, że któryś z rodziców mógłby po mnie przyjechać, ale zapewne nie ma ich w domu, albo są bardzo zajęci, dlatego nie ma co nawet się nastawiać.
Chcąc nie chcąc poszłam z buta, mimo, że jest już późna wiosna to pogoda nie jest zbyt cudowna, ale przynajmniej nie było aż tak źle.
Szłam szybko bo nie chciałam o tej porze znajdywać się poza domem i to jeszcze sama.
W między czasie pisałam z koleżanką wiadomości, żeby jakoś się zająć i nie myśleć o tym co mnie dookoła otacza.
Właśnie mijałam przystanek, na którym zapewnię bym wychodziła.
- Co jest?- zdziwiłam się gdy zobaczyłam stojący tam tramwaj, już dawno nie powinien tam być tylko gdzieś dalej.
Może po prostu coś w nim siadło, ale mimo wszystko nie widziałam tam nikogo, więc może faktycznie przestał działać.
Bywa, szybko doszłam do domu i włączyłam sobie radio, a przy okazji robiłam sobie kanapki na kolację i do tego herbatę.
- Dzisiejszego dnia dokładnie godzinę temu na ulicy *** został tramwaj został napadnięty przez zgraję mężczyzn, których nie udało się zidentyfikować, dziesięć osób nie żyje, reszta wylądowała w ciężkim stanie w szpitalu.
Wyłączyłam urządzenie które grało.
Czyli gdybym ja się tam znalazła to również mogłabym nie przeżyć i zapewne tamci mężczyźni którzy się wepchali to byli ci bandyci.
- o moja matulu.- przerażona zaistniałą sytuacją ugryzłam kanapkę, w jednej ręce trzymając kubek herbaty a w drugiej plecak poszłam do swojego pokoju.
Podejrzane sytuacje, nie powiem bo nasze miasto nie jest bardzo bezpieczne, ale jednak nie zdarzały się tego typu sytuacje, jak ta.
Dzięki bogu żyję i mogę spokojnie funkcjonować.
Niespodziewanie usłyszałam dzwonek do telefonu, przez co pisnęłam, co oznacza, że kanapka którą trzymałam w buzi wypadła na podłogę.
- Halo?- odebrałam, o nie moje jedzenie.
Oczywiście musiał mi spaść ser i do tego kanapka spadła na masło, paskudztwo jak ja to teraz zjem.
- Ivy żyjesz? Słyszałam o tym incydencie z tramwajem, przecież ty nim jeździsz!- usłyszałam przerażony głos przyjaciółki.
- Nie zdążyłam na niego.- wyjaśniłam spokojnie podnosząc moje jedzenie.- przez ciebie pozbyłam się jedzenia.
Smuteczek, rip kanapeczka.
- Jejku to nie jest teraz ważne, ważne jest to, że nic ci nie jest.
Chyba chce żebym z głodu umarła i tak mam już problemy z odżywianiem, bo nie jem dużo, chodź ona o tym nie wie, jednakże nie trudno się domyśleć patrząc na mnie i na moją figurę, której nie oszukujmy się nie ma.
Same kości.
- Jestem zmęczona, chyba będę się zbierała do spania.- powiedziałam nie mając siły z nią rozmawiać.- spokojnej nocy bejbi.
Po drugiej stronie usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki i po prostu się rozłączyłam, odpisałam jeszcze na wiadomości od reszty dziewczyn, które się o mnie martwiły.
Szczerze to ja nawet nie wiem jakimi one autobusami wracają, a co dopiero, ale miło że się martwią.
To chyba dobra rzecz.
- Nic mi się już nie chce.- upiłam łyk herbaty, ale chytry dwa razy traci i się po prostu oparzyłam w język.- nawet ty herbato przeciwko mnie?
🦀🍓
Mamy tutaj miłośników herbaty? Ja zdecydowanie jestem uzależniona od picia herbat.🍵
CZYTASZ
The devil smile × Kim Namjoon ×
FanficMusisz mieć odporną psychikę, bo ludzie wokół ciebie to niezłe pojeby Poznał ją niby przez przypadek, a od razu zapragnął jej tylko dla siebie. Ona z natury cicha, nieśmiała dziewczyna, potrafi jednak pokazać pazurki. A on wielki zabójca i bandyta...