Ivy!

1.9K 84 33
                                    

Pov. Ivy

Nie wiem gdzie kompletnie idziemy, ale nie mam odwagi zapytać, kopnęłam go więc nie chcę się jeszcze bardziej stoczyć w jego oczach.

- Ile można na was czekać.- za żalił się mężczyzna otwierając przed nami drzwi.- Już wszystko gotowe, czekamy tylko na was.

Jakaś niespodzianka? Może ktoś ma urodziny, albo nie wiem chcą uczcić jakąś napaść.

- O co tutaj chodzi?- zapytałam.

- Mówiłem ci już, że nikt nam nie może przeszkodzić, właśnie pozbywamy się kłopotów.

Wyjaśnił, ale ja nadal nie rozumiałam o co mu tak naprawdę chodzi. Pozbywanie się kłopotów? Co on ma na myśli mówiąc tak.

Nie rozumiem.

- Ivy!- usłyszałam płaczliwe wołanie jednej z moich przyjaciółek.

Jak na zawołanie odwróciłam się w tamtym kierunku i zobaczyłam moje jedyne trzy przyjaciółki, które były związane do jakiejś rury, z tego jedna z nich nie miała zaklejonej buzi.

Serce mi stanęło, nie pomyślałam, że mogą się do nich doczepić, myślałam, że to ja u nich znajdę pomoc, a tu wychodzi, że przeze mnie to one mają tylko kłopoty.

- dziewczyny!- podbiegłam do nich i chciałam je przytulić, jednak widząc w jakim stanie były nie chciałam już im więcej sprawiać bólu.

Były nieźle pobite i zmasakrowane, one zawsze były takie dobre, a coś takiego musiało je spotkać.

- Ivy co się tutaj dzieje?- zapytała ledwo.

- Nie wiem, nie mam pojęcia. Ale będzie dobrze, obiecuję wam.-wytarłam swoje łzy.

Odwróciłam wzrok szukając, gdzie może być Namjoon, przecież on nie potrafi mi podobno mi odmówić, musi je uwolnić i puścić wolno.

- Gdzie on jest.- szepnęłam bezsilna.

Nigdzie go nie wiedziałam, a jeszcze przed chwilą tutaj był.

- Nie wiem czy chcesz na to patrzeć.- podszedł do mnie mężczyzna ładując jakiś pistolet.

Kompletnie nie znam się, ale był dosyć masywny.

On nie chce tego zrobić, przecież one nie mogą umrzeć!

Chciałam rzucić się na dziewczyny bo wiedziałam, że mi się nic nie może stać, jednak zostałam złapana w pasie i odsunięta.

- Ivy! Błagam nie.- płakała.

Zaczęłam się szarpać, jednak na marne, kiedy pierwsza dostała kulkę moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa, zrobiło mi się okropnie zimno.

- W tej chwili mnie puść.- kolejny strzał.

Puścił mnie, a ja wiedząc, że nic nie pomogę wybiegłam z pomieszczenia. Mniej więcej kojarząc drogę wpadłam do pokoju, a następnie zamknęłam się w garderobie.

- To są u niego problemy?- z oczu lały mi się łzy.

Zabił moje jedyne przyjaciółki, były dla mnie jak rodzina.

- Otwórz, bo nie chcę mieć problemów u szefa. - usłyszałam pukanie do drzwi.

Jednak nie miałam takiego zamiaru, tylko zaczęłam przeszukiwać pułki, a w jednej z nich było pełno broni. Zabrałam jeden pistolet , w razie wypadku.

Miałam zamiar się schować, ale drzwi zostały  gwałtownie otwarte i przez nie wszedł zdenerwowany nieznany mi mężczyzna, był w krwi, czyli musiał brać udział w ich śmierci.

- Jeszcze krok a pożałujesz.- powiedziałam cicho, jednak adrenalina na mnie dobrze działała.

- Ale się boje.- zaśmiał się.

I podchodził do mnie, przez co ja strzeliłam do niego dwa razy.

Gdy tylko opadł na podłogę złapałam się za usta niedowierzając co właśnie zrobiłam. Odsunęłam się do ściany i wpatrywałam się w martwego już mężczyznę.

- Zabiłam go.

Po tym usłyszałam jak parę osób wchodzi do pokoju, ale ja wpatrywałam się tylko w jego ciało i nie kontaktowałam ze światem.

🦀🍓

owo któż by się spodziewał. a takie dobre dziecko z niej.🙄

The devil smile × Kim Namjoon ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz