Pov Ray
Frank i czerwonowłosy chłopak sobie romansowali. Jacy beztroscy ludzie. Ja mam szamana na głowie... Zaraz, co?! Szaman jest na mojej głowie?! MOJE AFRO!
- SZAMANIE, NIGDY NIE DOSTANIESZ MOJEGO AFRA! - strzepnąłem z siebie intruza i uciekłem w kąt sali.
- Ray, wszystko w porządku? - zapytał doktor Jack.
- Nie doktorze. Nic nie jest w porządku - oznajmiłem.
- Nie przesadzaj Ray. Chcę tylko Twoje afro - zaczął szaman.
- Nigdy go nie dostaniesz - powiedziałem pewnym głosem. Muszę brzmieć pewnie, żeby szaman dał za wygraną.
- Ray, usiądź proszę - znowu odezwał się Jack. Czy on nie rozumie, że szaman prawie obciął mi afro?
- Jeszcze zobaczymy - oznajmił tajemniczo szaman. Boję się go. Tak bardzo boję się o moje afro, że śpię w czapce. Ten szaman jest nieobliczalny.
- Raymondzie - Jack, powoli. Muszę się upewnić, że szaman sobie poszedł.
- Już - odezwałem się do niego. Niech się cieszy.
Gdy szaman wyszedł z sali usiadłem obok Jacka. Wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli. Oni nic nie rozumieją.
- Raymondzie, może Ty zaczniesz? - oki doki Pani Mary.
- W porząsiu. A więc nazywam się Raymond Manuel Toro. Jestem super, bo mam afro, ale chce mi je ściąć pewien szaman, bo zamierza je nosić zamiast swojego pióropuszu. Doktor Jack mi powtarza, że to tylko moja schizofrenia, ale ja wiem, że szaman jest prawdziwy i chce moje afro - krótko, zwięźle i na temat.
- Dziękujemy Ci Ray. Bob, może teraz Ty? - Mary spojrzała na blondyna. Nie znam go.
- Może ktoś inny? - zasugerował chłopak.
- W porządku. W takim razie może Mikey? - Mary zwróciła się do drugiego blondyna. Co oni mają z tym blondem? Moje afro jest 100 razy lepsze!
- Nazywam się Michael James Way i mam depresje - a myślałem, że moja wypowiedź była krótka.
- Dobrze Mikey, to może teraz Gerard? - Mary spojrzała na czerwonowłosego chłopaka z plastikowym pistoletem. Jego włosy za bardzo przykuwają uwagę. Ludzie powinni podziwiać moje afro, a nie jego czerwone kłaki.
- Nazywam się Party Poison i kompletnie nie wiem, co ja tutaj robię. Jestem Killjoy'em i zmierzam ku Lepszemu Życiu. Nastały Niebezpieczne Dni, a Doktor Death siedzi obok mnie... Jestem członkiem Bajecznej Czwórki, która... Która... - chłopak nagle zamilkł.
- Gerard, coś się stało? - doktor Harry zaniepokoił się tą nagłą ciszą.
CZYTASZ
mad band || mcr
FanfictionMy Chemical Romance w jednym szpitalu psychiatrycznym. Gerard Arthur Way - osobowość wieloraka Michael James Way - depresja Frank Anthony Iero - sadyzm Raymond Manuel Toro - schizofrenia Robert Cory Bryar - masochizm ! ff pisane w celach humorystycz...