34。

30 3 21
                                    

Rozdział speszjalny

Pov Gerard

Następnego dnia obudziłem się z uczuciem, że chomiki za niedługo opanują główny budynek policji w New Jersey.

A może był to tylko dziwny sen.... W każdym razie lepiej uważać na te gryzonie.

Pomimo tego, że było już grubo po 6 rano, Baśka nadal nie wtargnęła do mojego azylu. Doprawdy niewiarygodne.

W tak niecodziennej sytuacji, nie wiedziałem co ze sobą zrobić, jednak postanowiłem kontynuować moją codzienną rutynę bez punktu "Pytanie Basi, czy dzisiaj grzybowa na obiad".

Gdy względnie byłem przygotowany do spotkania z ludzką cywilizacją, Basi nadal nie było. Co za pech...

Z nudów poszedłem do Frania. Po drodze prawie się wywróciłem, bo podłoga była mokra, jednak z gracją uratowałem mój tyłek przed bolesnym zetknięciem z podłożem. Ale ja jestem utalentowany. Więcej ludzi powinno mieć wbudowaną moją zajebistość w chromosomach... Chociaż może to i dobrze. Gerard Way może być tylko jeden.

- Witaj mój najdroższy zakalcu - powitałem mą miłość rysującą nieprzyzwoite rysunki na oknie.

- Witaj moja kochana żabnico - odparł Franek, dokańczając swe dzieło. Jestem z niego taki dumny... Dzieci tak szybko dorastają - Widziałeś może naszą bestie Barbarę?

- A wiesz, że nie? Nadal jestem tym zszokowany.

- Mnie również nie nawiedziła. Co za grzybnica, nawet nas nie odwiedzi...

- Skandal. Powinna przemyśleć swoje haniebne zachowanie i stosownie nam wynagrodzić tą oto zaistniałą sytuację.

- No właśnie. Jak śmie popełniać takie rzeczy.

- Oby miała dobre usprawiedliwienie, bo w innym wypadku nie wybaczę jej tego, że nie udzieliła mi informacji czy kucharki ugotowały zupę z jej rodziny.

- Faktycznie, strasznie zaniedbuje swoje obowiązki... Pewnie siedzi i czyta te swoje śmierdzące gazetki w jej dziurze.

- A widziałeś jakie kałuże porobili na korytarzu? Nie ma Basi i wszystko się sypie.

- Muszę to sprawdzić! - Frunk wymaszerował ze swojej sali, a ja za nim.

- Faktycznie... Co ci ludzie sobie myślą? Przecież to stwarza zagrożenie... Ja rozumiem, że jesteśmy w szpitalu, ale mogliby zapobiegać wypadkom, zamiast leczyć ich skutki.

- Pomijając fakt, że jesteśmy w szpitalu psychiatrycznym...

- Skandaliczny ten dzień. Co powiesz na udoskonalenie go w jakiś niezwykle kreatywny sposób?

- Przecież wiesz, że jestem otwarty na wszystkie niebanalne pomysły.

- W takim razie wykorzystajmy tą zalaną podłogę... Jak sądzisz, jeżdżenie wózkiem inwalidzkim po wodzie jest lepsze od tego po zwykłym podłożu?

- Musimy to sprawdzić!

I w taki sposób rozpoczęliśmy poszukiwania wózka inwalidzkiego, co w cale nie było takie trudne. Po przejściu korytarza zobaczyliśmy, jak jakiś starszy mężczyzna zsiada z wózka i o kulach idzie do łazienki.

mad band || mcrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz