Pov Bob
Gerard zaczął się miotać przy swoim łóżku i narzekać na niemal wszystko. Ja z Mikeyem dalej oglądaliśmy turecki serial. Naprawdę się w to wciągnęliśmy.
W pewnym momencie Gerard zainteresował się moją osobą.
- Bob, czy chcesz dołączyć do mojej drużyny Killjoys'ów? - Co?
- Yyy... Nie? - czerwonowłosy chłopak wyglądał, jakby miał zawał. Powiedziałem coś nie tak?
- Nie, to nie - Gerard teatralnie odrzucił włosy do tyłu i zamaszyście usiadł na łóżku. Wyciągnął szkicownik i zaczął coś w nim rysować.
Nie wiedząc co mam zrobić, kontynuowałem oglądanie serialu. Akurat trafiłem na dramatyczny moment, w którym główni bohaterowie oskarżają się o zdradę. Kobieta dała facetowi z liścia i zaczęła wyrzucać jego rzeczy przez okno. Wreszcie robi się ciekawie.
W pewnym momencie do pokoju weszła piguła, znaczy pielęgniarka.
- Od dzisiaj lekarze postanowili integrować ze sobą pacjentów cierpiących na różne choroby. Ma to poprawić kontakty międzyludzkie i świadomość, że bardzo się różnimy, jednak musimy się wzajemnie szanować, i próbować zrozumieć - mądre słowa. Nie powiem, że nie.
- Ale ja nie chcę się zadawać z jakimiś wariatami - Gerard dodał swój niezwykle potrzebny komentarz.
- Gee, jakbyś nie zauważył, Ty też jesteś chory psychicznie - Gee? Ale to uroczo brzmi!
- Phi, bzdura. Jestem jak najbardziej stabilny mentalnie i emocjonalnie - taa, akurat.
- Bez sprzeciwów i niepotrzebnych kłótni. Za dziesięć minut macie terapię grupową z dwoma innymi osobami. Wszyscy - ostatnie słowo dodała spoglądając na Gerarda.
Chcąc nie chcąc wyszliśmy z sali i zaczęliśmy szukać doktora Coreya, aby powiedział nam, gdzie ma się odbyć nasza terapia grupowa.
- Gerard, kto Ciebie leczy? - zapytał Mikey.
- A bo ja wiem? - ehh.
- Nie wiesz jak się nazywa Twój lekarz? - dopytywałem.
- Mówię na niego doktorek - dużo mi to daje.
W pewnym momencie chłopaka olśniło.
- Doktor Death - Gerard ewidentnie dostał objawienia. Boję się go.
Czerwonowłosy chłopak stał na środku korytarza osłupiały. W pewnym momencie wyciągną swój plastikowy pistolet na wodę.
I nagle wpadł na niego nie kto inny, jak doktor Corey.
- Bracia Way i Bob! Szukam was od kilku minut. Już jesteście spóźnieni na terapię.
Udaliśmy się z lekarzem do dużej sali o numerze 124. Muszę zapamiętać.
Gdy weszliśmy do sali, czekali na nas już pani doktor, której nie kojarzę i dwóch innych chłopaków.
CZYTASZ
mad band || mcr
FanficMy Chemical Romance w jednym szpitalu psychiatrycznym. Gerard Arthur Way - osobowość wieloraka Michael James Way - depresja Frank Anthony Iero - sadyzm Raymond Manuel Toro - schizofrenia Robert Cory Bryar - masochizm ! ff pisane w celach humorystycz...