6

427 29 0
                                    

pov. Naruto

    Po wyrzuceniu Kakashiego z mojego domu od razu położyłem się spać.
Kiedy się obudziłem pierwsze co zrobiłem to spojrzałem na zegar wiszący na drzwiami do mojego pokoju który pokazywał godzinę 8:30. Zerwałem się z łóżka po przypomnieniu sobie, że jestem umówiony z moimi przyjaciółmi.
    Pobiegłem najszybciej jak umiałem do kuchni wpadając na ścianę przy zakręcie przez co rozwaliłem nos. Nie martwiłem się o to bo wiedziałem, że Kurama mnie za chwilę uleczy i nic nie będzie widać. Gdy w końcu dotarłem do kuchni włączyłem czajnik, aby zagotować wodę na ramen. Po zalaniu jedzenia wodą mósiałem jeszcze odczekać 3 minuty za nim będzie gotowy. Przez ten czas wróciłem do mojego pokoju, aby się ubrać. Wybrałem z szafy zwykły biały t-shirt, czarne spodnie z elementami koloru pomarańczowego po bokach sięgające mi do kolan oraz czarną bluzę, którą zawiązałem sobie wokół bioder. Gdy skończyłem się ubierać poszedłem w stronę kuchni. Kiedy tam totarlem minęły dokładnie 3 minuty, więc zacząłem jeść.
    Po skończonym posiłku wpadłem na pomysł, żeby spakować takie rzeczy jak: linę, gwoździe oraz kilka shurikenów, kunaiów i notek wybuchowych które zwedziłęm dla Kakashiego kiedy gotował mi kolację. Gdy skończyłem przygotowania spojrzałem na zegar który pokazywał 8:51. Zabrałem czybko plecak i wybiegłem z mojego mieszkania jak oparzony. Podczas biegu próbowałem skontaktować się z lisem, który nie raczył odpowiedzieć, przez co wbiegłem w płot jakiegoś domu. Ostrzegłem go jeszcze, jak odpowie to się policzymy.
    Gdy dotarłem na miejsce zobaczyłem Shikamaru śpiącego pod drzewem oraz Chojiego jedzącego swoje ulubione chipsy

-Spóźniłeś się Naruto- upomniał mnie brązowo włosy.
-Przepraszam- podrapałem się po karku jak to robi czasami Kakashi- ale wleciałem w płot i trochę mi zajęło za nim się pozbierałem.
-Kolejna słaba wymówka- upomniał mnie pan wiecznie zmęczony.
-To nie jest wymówka Shikamaru! Serio wleciałem w płot!- trzymałem na swoim.
- No to dlaczego nie masz żadnego zadrapania czy siniaka?
-Kiedyś Ci powiem, a teraz chodźmy.
-Okey niech co będzie- odpowiedział ciemno włosy- Ma ktoś jakiś pomysł, żeby przejść przez ten mur niezauważonym?
-Ja!- odrazu się odezwałem.
-Dawaj Naruto- powiedział ciekawy moim pomysłem Choji.
-A więc mam dwa pomysły, plan A to: normalne przejście przez bramę, ponieważ ci dwaj idioci zamiast pilnować, aby żaden wróg nie wszedł do wioski to sobie śpią. Jednakże jakby okazało się, że nie śpią to mam plan B, a jest to przejście przez tajemny tunel o którym wiedzą tylko 4 osoby włącznie ze mną- powiedziałem im dwie opcje.
- A jak się wyjdziemy  tym tunelem to czy można tą samą drogą wrócić- spytał się Nara- Mam też drugie pytanie, skąd ty wiesz o tym tunelu?
- Tak Shika można wrócić tą samą drogą, a powiedzieć wam nie mogę skąd wiem-odpowiedziałem- Może kiedyś sam się dowiesz! A teraz chodźmy sprawdzić czy Ci debile śpią, dattebayo!
- Tylko czybko musimy to zrobić bo nie mogę się spóźnić na objad- dorzucił swoje dwa grosze Choji.
-Oczywiście- odpowiedziałem w tym samym czasie co ciemno włosy.

    Po jakimś czasie doszliśmy prawie do butki gdzie siedzieli strażnicy bramy wejściowej. Kiedy byliśmy wystarczająco blisko schowaliśmy się w krzakach, gdzie zaobserwowaliśmy, że mężczyźni wyjątkowo nie spali. Szczerze wolałbym aby było na odwrót, ponieważ obiecałem Kaszalotowi iż pokaże to miejsce jak najmniejszej ilości osób, jednakże ja nigdy nie mam szczęścia.
    Kiedy dotarliśmy na miejsce kazałem im stanąć około 1,5 m od miejsca gdzie znajduje się tunel. Kątem oka zauważyłem, że rozglądają się prawdopodobnie w poszukiwaniu jakieś dzwigni lub przycisku, która otwierała by właz na dziury. Gdy usiadłem na ziemię kilka centymetrów nawet milimetrów od wejścia zacząłem składać jakieś dziwne(dla nich) pieczęcie nie przypominające żadnych których będziemy się uczyć w akadami. Moi przyjaciele spytali się co ja robię, a ja im odpowiedziałem, że przekonają się za chwilę. Po złożeniu wszystkich pieczęci wymyślonych przez mojego ojca cheszestnego, które są jedynie po to, aby zmylić osobę próbującą odkryć to miejsce. Wyciągnąłem wcześniej naszykowany kunai i naciąłem sobie lekko kciuka, którym zacząłem rysować po ziemi przekreślony znak konochy. Po chwili w miejscu gdzie znajdował się rysunek nie było żadnego śladu, a zamiast niego znajdował się tunel. Powiedziałem chłopakom aby szli pierwsi i zaczekali na mnie, bo ja muszę tutaj ogarnąć.
    Po zatarciu po sobie wszystkich śladów zeskoczyłem na dół dziury, która w środku wyglądała jak malutkie mieszkanie, a na samym końcu drabiny znajdowała się guma na którą można normalnie skakać baz obawy, że sobie coś połamiesz. Kiedy dotarłem na dół zobaczyłem zachwycających się widokami Chojiego i Shikamaru. Powiedziałem im żeby szli za mną w stronę drugiego włazu. Będąc przy końcu tunelu pchnąłem lekko kawałek sufitu odsłaniając wyjście z podziemi. Pierwszy wyszedł Shika, drugi Choji, a ja ostani, aby zasłaniając dziurę kamieniem.

time skip

    Chodziliśmy już jakiś czas po lasie szukając miejsca na naszą bazę, a ja dodatkowo obszaru gdzie mogę trenować. Po chwili usłyszałem jak miłośnik jedzenia krzyczy, że znalazł idealne drzewo na domek. Ja i Shikamaru pobiegliśmy w miejsce nawoływania kolegi gdzie faktycznie znajdowało się perfekcyjne drzewo. Wyjelismy z plecaka Chojiego kilka małych desek, a z mojego gwoździe. Również wzięliśmy młotek od Shikamaru i zaczęliśmy przybijać deski do drzewa. Po skończeniu danej czynności uzgodniliśmy, że przywiążemy jeszcze linę do głównej gałęzi gdzie będzie stała budowla. Gdy skończyliśmy wszystkiego co mogliśmy zrobić w dzisiejszy dzień obraliśmy kierunek w stronę tunelu.
    Wracając zobaczyłem idealnie miejsce do treningu, więc poinformowałem o tym lisa który raczył odpowiedzieć po 3 godzinach. Tłumacząc się, że spał i nie mógł mi odpowiedzieća. Ja będąc w dobrym humorze odpuściłem mu informując, że jeśli powtórzy się to chociaż raz to się policzymy.

time skip (już w wiosce)

    We trójkę usiedliśmy na naszej ławce uzgadniając co mamy wziąść na jutrzejsze wysscie do lasu. Wyszło na to, że ja biorę gwoździe, młotek, piłę (którą ukradnę od Kakashiego) oraz jakieś picie, Shikamaru bierze deski, za to Choji jedzenie, farby i pędzle. Po o gadaniu jeszcze kilku spraw taki jak godzina spotkania czy koloru farb rozeszliśmy się do domów. Kiedy dotarłem do mojego mieszkania była 13:45, więc zostały mi około 2 godziny do spotkania z tym chłopakiem, który chyba miał na imię Sasuke. Usiadłszy na łóżko zacząłem czytać jakąś książkę która była chyba o medic jutsu.
    Kiedy skończyłem była 15:20 więc postanowiłem, że jeszcze wezmę prysznic żeby się odświeżyć za nim wyjdę z domu. Po skończeniu kąpieli przebrałem się jeszcze w inne ubrania, a były to zwykle pomarańczowe spodnie do kolan i biała bluzka. Wypiłem jeszcze szklankę wody i ruszyłem na pole treningowe nr 7.

Zapomniany przyjaciel /sasunaru/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz