13

297 25 5
                                    

pov. Sasuke

Od rozpoczęcia akademi minął już miesiąc, a Naruto już ma okropne oceny. No po prostu nie wiem jak on to robi. Wiem o tym, że ma udawać klasowego głupka ale bez przesady. Żeby jednego dnia dostać aż cztery jedynki i 7 uwag. Jak tak dalej będzie to wyrzuca go jeszcze ze szkoły.
Wychodzę właśnie z domu na spotkanie z niebieskookim, aby trochę mu przemówić do rozsądku, jak i omówić kilka spraw męczących mnie od kilku dni. Będąc już przy drzwiach usłyszałem kłótnie taty, Itachiego i trzech innych członków klanu którzy należeli do wojskowych sił policyjnych konochy. Stałem tak chwilę podsłuchując ich rozmowę

-Itachi, ostatnio jesteś jakiś dziwny - powiedział ojciec
-Nic w tym dziwnego, wykonuję tylko swoje obowiązki, to wszystko
-Wiec dlaczego nie przyszedłeś na zgromadzenie? - kontunuowal, za to ja pomyślałem o jakie zgromadzienie mu chodzi?
-Żeby dosięgnąć szczytu- wypowiedział ciszej niż poprzednio
-O czym ty mówisz? - spytał się tata

Czym chyba zdenerwował Itachiego bo odwrócił się do niego z włączonym sharinganem w oczach, trzymając kunai w ręce, którym prez chwilę celował w naszego ojca, a następnie rzucił w znak naszego klanu namalowanego na murze.

-Przez moje zdolności straciłem cały szacunek do tego żałosnego klanu - zaczął - Zapomnialeś, co jest dla ciebie najważniejsze, bo myślisz tylko o klanie. Nic się nigdy nie zmieni, bo zasady, reguły, oczekiwania i wasze marzenia nie dopuszczają do tego
-Co za bezczelność! - odezwał się zdenerwowany tata
-Dość - odezwał się nagle Yashiru - Jeśli nadal będziesz mówił takie głupstwa trafisz do więzienia
-Co teraz - zapytał się Tekka
-Nie możemy już więcej na to pozwalać Kapitanie proszę wydać rozkaz aresztowania
-

Nie mogę pozwolić, aby zaaresztowali Itachiego! - krzyknąłem do siebie w myślach, po czym wyszedłem z mojej kryjówki i się odezwałem - Nii-san przestań już
-Ja wcale nie zabiłem Shisuiego - zaczął itachi po czym uklęknął - Przepraszam za to co powiedziałem
-Itachi ostatnio ciężko pracował dla ANBU i jest zmęczony
-Kapitanie!
-Anbu to jednostka kierowana przez samego hokage. Nawet my nie możemy nikogo z nich aresztować bez podstaw. Jeżeli chodzi o Itachiego, ja podejmę się obserwowania go - zatrzymał się na chwilę aby wziąść oddech - Proszę
-Zrozumiałem
-Chodźmy do środka, Itachi

Kiedy tata wszedł do domu spojrzałem na Itachiego, który przed chwilę stał nieruchomo po czym spojrzał na ojca z sharinganem w oczach. Tylko nie takim co miał wcześniej tylko przypominającym czarnego sharingana na czerwonym tle. Spojrzałem na niego z lekkim strachem, co zignorował i jakby nic się nie stało poszedł do domu. Za to ja pobiegłem na spotkanie z Naruto.
Kiedy w końcu dotarłem z spóźnieniem. I to nie małym. Zostałem przestraszony przez blondyna, jak i o mało nie wrzucony do wody.

-Naruto - powiedziałem jak to na mnie za poważnie więc niebieskooki odstawił mnie bezpiecznie na ziemię, po czym usiadł na przeciwko mnie zamieniając się w słuch - Więc tak, po pierwsze przystopuj trochę z opuszczaniem zajęć i miej chociaż dwójki, a nie same jedynki
-Dobra, dobra masz rację, trochę przesadziłem dzisiaj
-Nie tylko dzisiaj - poprawiłem go czym potwierdził skinieniem głowy - Po drugie, coś dziwnego dzieje się u mnie w klanie
-Też to zauważyłem, dlatego uciekam z lekcji - oznajmił wyjmując jakieś kartki spod bluzy, na których była jakaś postać - To jest osoba odpowiadająca za atak kyuubiego z przed dziewięciu lat

- W czym to ma pomóc?
- Otóż wasz klan charakteryzuję się kekkei genkan, który jest w stanie kontrolować dziwiecioogoniastego. A ta osoba posiadała go, więc rada uznała, że za atak jest odpowiedzialny ktoś z twojego klanu
- I co to ma wspólnego z obecną sytuacją? - zapytałem blondyna, który zaczął chodzić w kółko wymachując palcem
- Rada nałożyła ograniczenia na klan, w obawie przed kolejnym atakiem, między innymi zamknięcie was na uboczu wioski
- A oni nie wytrzymując chcą coś z tym zrobić - dokończyłem za niego
- Tylko nie wiemy co

Porozmawialiśmy na ten temat jeszcze chwilę za nim zaczęliśmy nasz trening. Na początku zrobiliśmy sobie mały sparing, używając wyłącznie taijutsu. Po mojej przegranej Naruto zaproponował abyśmy poćwiczyli rzucanie shurikenami. Które szły mi lepiej niż u Naruto.
Niestety trening nam się trochę przedłużył przez co do bramy klanu dodałem jak było już ciemno. Przechodząc o tej godzinie zawsze było dużo ludzi przez co zaniepokoiła mnie ta pustka i cisza, która widniała na ulicach.
Będąc już przed mojej rodziny domem zauważyłem, że nie palą się światła. Wbiegłem do środka. zacząłem nawoływać rodziców. Jednak nikt nie odpowiadał.

- Co tu się stało - spytałem samego po czym zacząłem szukać rodziców - Mamo! Tato!

Zacząłem wołać rodziców. Jednak nikt nie odpowiadał. Wbiegłem do ostatniego pokoju w którym byli mama i tata, a nad nimi stał Itachi.

-Bracie, mama i tata....Dlaczego? Co się stało?! Kto to zrobił?! - zacząłem się go pytać po czym na niego spojrzałem
-Głupiutki braciszku- odpowiedział - Mangekyo sharingan!

Po tym niebo zaczęło robić się czerwone i miałem wrażenie jakbym cofał się w czasie. Wszędzie widziałem kunaie oraz biegających ludzi bez opanowania. Nagle zobaczyłem jak Itachi rozmawia z rodzicami

-Tego się nie spodziewałem po moim synu - odezwał się ojciec
-Twój ojciec mówi tylko o tobie - powiedziała matka

To były ich ostatnie słowa za nim mój brat przebił ich mieczem. Krew była wszędzie. Mimowolnie zacząłem krzyczeć i ciągle powtarzać Przestań bracie i Dlaczego mi to pokazujesz.

-Dlaczego? - spytałem się jeszcze raz tylko tym razem już wszystko było normalne
-Żeby sprawdzić do czego jesteś zdolny - odpowiedział
-Nie rozumiem. Tylko dlatego... Tylko dlatego wszystkich zabiłeś?!
-To było konieczne

Były to ostatnie słowa zanim Itachi zniknął, a mnie zaczęły straszliwie piec oczy. Z tym bólem myślałem tylko o tym, aby udać się do Naruto. Ostatnia osoba, która mi została.
Będąc pod jego mieszkaniem zapukałem. Jednak on nie otwierał, więc znowu zapukałem. I znowu nic. Za nim się obejrzałem sięgnąłem po klamkę i otworzyłem drzwi, które było otwarte. Zaniepokoiło mnie to. Kiedy wszedłem do środka od razu skierowałem się do pokoju gdzie śpi Naruto. Lesz kiedy tam dotarłem zobaczyłem.







































Itachiego który trzymał Naruto na rękach. Kiedy zrobiłem pierwszy krok morderca mojego klanu znalazł się za mną i mnie znokautował. Jedyne o czym myślałem tracąc przytomność to żeby nic się nie stało Naruto.

Zapomniany przyjaciel /sasunaru/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz