24. Nie Żyje?!

775 25 10
                                    

Na wstępie chce zaznaczyć że PRZEPRASZAM za mała aktywność.
Co przyznaje się spowodowane jest moim lenistwem i braku chęci.

Pov Lexy
Obudziłam się około 9. Wczoraj wieczorem wróciłam od babci Marcina. Wracając do rzeczywistości dzisiaj idę do bruneta do szpitala. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Zbiegłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie na śniadanie zwykłe kanapki. Po zjedzeniu włożyłam talerz do zwywarki i poszłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i lezlqma chwilę wpatrując się w ekran komórki. Przeglądałam różne social media aż nagle dostałam wiadomość od nieznanego numeru

Treść wiadomości :

Od: Nieznany numer
22.30

Nie wiedziałam o co chodzi, więc olałam to. Może to pomyłka albo ktoś robi sobie żarty. Stwierdziłam że pojadę teraz do Marcina. Z racji że Kuba pojechał do ciotki poza miasto, musiałam zamówić ubera. Po zakończeniu połączenia zebrałam się z łóżka i podeszłam do łóżka.

L:jakieś minus trzy na dziesięć ale zawsze mogło być gorzej - powiedziałam sama do siebie po czym włożyłam telefon do kieszeni w moich jasnoniebieskich jeansach, widząc przez okno podjeżdżającego ubera wyszłam z pokoju i w biegu skierowałam się do przedpokoju. Ubrałam czarne conversy i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i podałam kierowcy adres szpitala do którego zmierzam. Po dosyć krótkiej podróży byliśmy pod szpitalem. Zapłaciłam za przejazd i wyszłam z samochodu. Poszłam w stronę wejścia do szpitala. Ominęłam recepcję i korytarzem przeszłam pod salę chłopaka. Gdy stanelam w drzwiach moje serce stanęło a łzy automatycznie napłynęły do moich oczu. Bruneta nie było, wszystkie rzeczy były pozabierane a łóżko perfekcyjnie pościelone. Czekało na następnego pacjenta. Oparłam się o futrynę i osunęłam się na ziemie. Wpadłam w histerię. Już nigdy go niej zobacze? Nigdy już go nie dotknę? On mnie zostawił? Poddał się i mnie zostawił? Tyle pytań i zero odpowiedzi. W mojej głowie zaczęło być głucho. Podszedł do mnie jakiś chłopak. Nie słyszałam co mówi bo wszytko zagłusza szum w moejje głowie, natłok myśli, strasznych  myśli. Wpadłam w szał zaczęłam szarpać blondyna przede mną. On był silniejszy złapał mnie tak że nie mogłam się wydostać z jego objęć. Szarpałam się i krzyczałam.
Na korytarz wyszły dwie  pielęgniarki i jeden lekarz. Przytrzymali  mnie a jedna z pielęgniarek wbiła mi igłę w ramię. Nagle stało się głośno, potem znów ucichło a na końcu straciłam przytomność...zostałam uspana.

...

Szłam ulicą.
Była noc, latarnie uliczne oświetlały mi drogę.
Szłam przed siebie. Ulica, cisza, spokój i ja z moimi myślami.
Zza rogu budynku wyszło dwóch facetów. Szli w moja stronę.
Przestraszyłam się.
Zaczęłam się cofać do tyłu ale oni byli szybsi.
Jeden podszedł do mnie i złapał mocno za łokieć.
Zaczęłam się szarpać, nagle ten drugi wyjął zza pleców broń. Wycelował we mnie.
Zamknęłam oczy żeby nie musieć widzieć jak umieram gdy usłyszałam dobrze znany mi głos.
..To był Marcin..
Podszedł bliżej nas i powiedział

- zostawcie ją, zastrzelcie mnie. Oddam za nią życie - bandyci posłali sobie dwuznaczne spojrzenie

-Marcin nie.. - zaczęłam ale nie zdążyłam skończyć bo usłyszałam strzał.

Znów zamknęłam oczy.
Myślałam że to ja dostałam, ale gdy po paru sekundach doszło do mnie ze żyje otworzyalam oczy. Ci faceci uceikli a ja spojrzałam na leżącego na asfalcie bruneta.
Wpadłam w histerie.
Płakałam, krzyczałam i klęczałam nad martwym ciałem bruenta.
Kula przebiła jego brzuch. Położyła a się koło niego w tej kałuży krwi. Płakałam cały czas.
Czemu ja?
Czemu mi musiała się to przytrafić?
Ja go kocham.
Tak bardzo kocham.
A on już nie wróci

...

Obudziłam się. Znajdowałam się w białym pomieszczeniu. Moja głowa bardzo mnie bolała a po moich policzkach spływały zły. To był na szczęście tylko sen. Lecz po chwili przypomniałam sobie o brunecie. Gdzie on jest skoro go tam nie ma.
Obruciłam głowę w drugą stronę gdzie zobaczyłam moja mamę śpiąca na fotelu obok łóżka.

L: mamo, mamo wstawaj - zaczęłam mówić do niej na co ta zaczęła się budzić

ML: skarbie, nareszcie się obudziłaś. Jak się czujesz?

L: strasznie boli mnie głowa, co z nim? - zapytałam się przypominając sobie wszystko na co po moim policzku zaczęły spływać łzy

ML: spokojnie z Marcinem wszystko w porządku. Polepszyło mu się dlatego przenieśli go na inną salę. Dlatego jego wcześniejsza była pusta - poczułam w sobie wewnętrzny spokój i ulgę. On jednak żyje. Całe szczęście

L: gdzie on jest muszę do niego iść - powiedziałam podnosząc się z łóżka

ML: poczekaj, idzie lekarz- w tym momencie na salę wszedł młody lekarz

LE:dzień dobry wreszcie panis ie wybudziła. Została pani uśpiona ponieważ wpadła pani w szał

L: co z Marcinem?

Le: w porządku, niedawno się wybudził

L: mogę do niego iść?

Le: tak, ale tylko na chwilę i proszę nie przemęczać ani siebie, ani jego

L: dobrze dziękuję

Le: w takim razie ja już idę do następnych pacjentów. - powiedział po czym skierował się do wyjścia - a i Pan Marcin leży w sali numer 27-dodal stojąc w drzwiach po czym wyszedł.

Zeszłam z łóżka ubierając moje buty leżące obok niego.

Ml: iść z tobą?

L: nie trzeba, zostań tu albo jedź do domu. Na pewno ejstes zmęczona

Ml: dobrze pojadę do domu jak coś to dzwoń

L: dobrze

Wyszłam z sali kierując się do sali bruneta. Musiałam zjechać windą na pierwsze piętro. Gdy dojechałam na odpowiednie piętro wyszłam i szybkim krokiem poszłam w stronę sali bruneta. Nie mogłam się doczekać, aż go zobaczę. Stałam w drzwiach sali, gdzie leżał brunet z głową obrucona w przeciwnym kierunku do mnie. Zapukałam z drzwi i nie czekając na reakcje podbiegłam do niego rzucajac się mu na szyję. Zaskoczony chłopak oddał przytulasa a ja położyłam się obok niego. Moje oczy się zeszkliły. Tak bardzo mi go brakowało.

L: tęskniłam powiedziałam dalej tuląc bruneta

M: ja też tęskniłem, ja też

Spojrzeliśmy sobie w oczy. Patrzyliśmy na siebie jakbyśmy robili to pierwszy raz.
Prawda była taka ze był do pierwszy raz od dawna.
Stęskniłam się za jego spojrzeniem.
Ponownie przytuliłam go bo czułam niedosyt jego objęć.
Leżeliśmy w takim uścisku.

M: co masz na ręce? - zapytała widząc ślad po igle

L: nic takiego - nie chciałam go martwić

M: Lexy, powiedz co się stało

L: zostałam uspana

M: dlaczego? Co sie stało? - zapytam z troską i zaniepokojeniem

L: gdy weszłam dzisiaj do twojej sali nie było cie i pomyślałam o najgorszym - powiedziałam a po moim policzku spłynęła łza - wpadłam w szał, ale na szczęście już jest wszystko dobrze

Wtedy myślałam że już nic złego się nie stanie...nawet nie wiedział jak bardzo się mylę..

---------------------------------------------------------
Rozdział 24
1095 słów
Mam nadzieję że się podoba
Pisałam go jakiś tydzień bo ciągle coś zmieniałam albo usuwałam cały, no po prostu tragedia. Ale wciągnęłam się w czytanie pewnej książki, która zabiera mi tak naprawdę cały czas.
MIŁEGO DNIA!








I'll Help You LxMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz