Mężczyzna uśmiechnął się, a ja odetchnęłam z ulgą usiedliśmy do śniadania.
- Jak podoba ci się pokój? - Zapytał.
- Jest super, w moich ulubionych kolorach. Dziękuję bardzo za przygotowanie na mój przyjazd.
- To drobiazg bardzo lubię pomagać Emily, tak jak reszta sfory.
Czułość w związku Emily i Sama początkowo krępowała mnie i raz aż wzięło mi się na wymioty, ale teraz tak stwierdzam, że to cholernie urocze! I... też bym chciała tak się zakochać.
- Reszta sfory? - Uniosłam zdziwiona brew - kto to?
- To nasza grupa najbliższych przyjaciół - wytłumaczyła szybko dziewczyna - mój dom to taka ich siedziba. Przesiadują to prawie codziennie. Poznasz ich niedługo.
- Okej - byłam coraz bardziej przerażona, co dobrze widzieli. Jeszcze więcej osób?
Popołudniu pojechałam z Emily do domu chłopaka. Cała dygotałam od środka. Ta tylko bez słowa zerkała na mnie zmartwiona. Wreszcie drzwi otworzył nam mężczyzna na wózku.
- Witaj Emily - powiedział do dziewczyny, następnie spojrzał na mnie, był pełen zachwytu - witaj Kim.
Mężyczna miał głębokie rysy twarzy, oczy pełne przyjaźni i ufności, jego cichy, basowy i głęboki głos troche mnie uspokajał, mimo to był moim przyszłym teściem i nie miałam jak ukryć swojego stresu. Poza tym myśl, że był narzeczonym mojej matki i gdyby za niego wyszła nie było by mnie.... Jest dziwna.
Drżałam jakbym parkinsona miała, choć starałam się to ukryć, nie bardzo się dało. Niestety dygotałam calutka i każdy to widział.- Dzień dobry - kiwnęłam głową bardzo nieśmiało.
- To ja może was zostawię - mruknęła kuzynka, widocznie nie lubiła stresujących i niezręcznych sytuacji.
Mężyczna zaprosił mnie do środka, po chwili siedzieliśmy w salonie.
- Cieszę się, że po latach mogę cię wreszcie poznać. Wiem, że czujesz się bardzio niekomfortowo w tej sytuacji, ja i Jacob wiemy o tobie bardzo dużo, a ty o nas nic, ale zobaczysz, wszystko się ułoży. - Zapewniał patrząc na mnie z litością jak się trzęsę.
Kiwnęłam głową zestresowana.
- Jacoba niestety nie ma. Miał pilną sprawę do załatwienia, zaniedługo powinien być, obiecał, że będzie się śpieszył. - Widocznie był "zniesmaoczy" zaistniałą sytuacją, tak długo planował to spotkanie.
Rozmawiałam z ojcem chłopaka chyba z godzinę, a mój "luby" wciąż się nie pojawiał. Super pierwsze spotkanie, naprawdę wyszło rewelacyjnie, tak jak planowałam, idealny początek FAAAAAK! Ja podziękuje czas uciekać...
- Przynajmniej mogłam na spokojnie pana poznać - uśmiechnęłam się stając w drzwiach, miałam właśnie wracać do domu, stwierdziłam, że przejdę się na nogach do domu miałam z 20 minut, będę miała czas wszystko sobie przemyśleć, poukładać. Czułam sie tak źle! Znałam kuzynkę, jej narzeczonego, znałam ojca chłopaka... A jego wciąż nie!
- Bardzo cieszę się, że cię poznałem, myślę, że zobaczymy się już niedługo.
- Zapewne. - Kompletnie nie wiedziałam jak się zachowywać.
- Jesteś uroczą dziewczyną, piękną i mądrą kobietą - powiedział, bardzo polubiłam Billyego, ale kiedy myślę, że miał być mężem mojej mamy, a tym czasem wychodzi na to, że zostanie moim teściem, to trochę się czuję niezręcznie nadal. - Przykro mi, że Jacob się nie pojawił, mam nadzieje, że nie masz nam zwłaszcza jemu tego za złe, zazwyczaj robi lepsze pierwsze wrażenie. Kto wie, może zaniedługo zostaniemy rodziną.
![](https://img.wattpad.com/cover/270108496-288-k213181.jpg)
CZYTASZ
Narzeczona mimo woli ~ Zmierzch
FanfictionOpowieść jak wiele innych o tytule "Narzeczona mimo woli", ale czy skończy się takim samym HAPPY ENDEM? Wyjątkowość bohaterów dostatecznie skomplikuje im życie oraz plany.