8

711 22 2
                                    

Zaczęliśmy się również śmiać, z całej tej sytuacji oraz pierwszego niezręcznego zbliżenia i "feilu"!

Położyłam mu głowę na klatce i wybuchnęłam śmichem, on też choć widać, że nie wiedziałam jak zinterpretować moją reakcję. Nieco się rozluźniłam, bo czułam się przy nim naprawdę swobodnie, zesztywniałam dopiero kiedy dotarło do mnie do powiedział mi na ucho. Poczułam mase spojrzeń na sobie. I wtedy obejrzałam się za siebie, w salonie siedziało z 7 facetów, jedna kobieta i Emily na kolanach Sama. Wszyscy patrzyli się na nas ze śmiechem, ale i też takim rozczuleniem i szokiem kim ja ku*wa jestem, czy to ja. Emily była trochę w szoku i o mało nie zaczęła się śmiać.

Nam śmiech przeszedł odrazu, ten postawił mnie do pionu, lekko odsunełam się od chłopaka, jednak na tyle, aby wciąż mógł trzymać mnie w tali. Dobrze czułam, że i tak nie ma zamiaru mnie puścić. Był cholernie silny!

Spojrzałam na niego płonąc rumieńcami, zrobiło się niezręcznie.

- Witamy naszych zakochanych - zawołał Sam śmiejąc się z naszego speszenia.

- Emmm, ekhem - zakaszlał Jacob - Kim, a to jest moja sfora, opowiadałem ci o niej chwilę temu.

- A tak, racja... - uśmiechnęłam się zestresowana, chciałam uciec stamtąd i nigdy wiecej nie widzieć żadnego z nich.

Chłopak zaczął mnie wszystkim przectawiać, ale też ich przectawił mi. Na końcu był chłopak, wyglądał na mój wiek i dziewczyna nieco starsza.

- A to jest Seth i Leah, moi kuzyni.

Jak każdemu podałam dłoń i posłałam uśmiech. Nie wime czemu, ale wszyscy chyba mieli gorączki... Jacob również. Był taki hot dosłownie i w przenośni.

- Fajnie jest cię wreszcie poznać - powiedziała dziewczyna, ona i jej brat byli chyba najbardziej uśmiechnięci i serdeczni względem mnie, no może jeszcze Embry i Quil. Najlepsi przyjaciele Jacoba - w końcu jesteś narzeczoną naszego kuzyna. Zniedługo będziemy rodziną.

- Mi też miło poznać - kiwnęłam głową dostając gęsiej skórki, miałam wrażenie, że patrzą się na mnie z litością, chyba widać było po mnie stres, cóż upierdliwe drgawki i trzęsące się dłonie nie pomagały w byciu inkognito.

- Siadajcie - zawołała Emily.

- Dzięki wielkie, ale... ja już będę się zbierać - wskazałam na schody - to był dzień pełen wrażeń, Jacob oprowadził mnie po rezerwacie, jestem wykończona.

- Racja - chłopak też był spięty.

Nie wiedziałam co teraz zrobić, cała dygotałam.

- Miło było mi was poznać - kiwnęłam do wszystkich, chciałam uciec do pokoju, ale zdałam sobie sprawę, że musze pożegnać sie z narzeczonym! Bez pożegnania i tak by mnie nie puścił. Więc cała spięta i zawstydzona szepnęłam mu:

- Dobranoc - tak, żeby inni to usłyszeli - i szybko pocałowałam go w policzek, po czym udawałam, że spokojnie wracam do pokoju, mimo iż miałam ochotę biec.

To był dzień pełen emocji, byłam taka padnięta. Z drugiej strony nie mogłam przestać myśleć o chłopaku. Dziwnie się z tym czuję, bo podoba mi się i jestem w nim zauroczona, on chyba we mnie też, fajne jest to, że jesteśmy sobie zapisani. Emily miała rację, moje obawy były apsurdalne, wiem, że mogłam trafić na chłopaka, do które nic bym nie czuła, którego bym nawet nienawidziła, ale to, że trafił mi się on...? To jest przeznaczenie, mam tylko nadzieję, że nic się między nami nie zepsuje i wtedy, będę wręcz pragnęła i nie mogła się doczekać oficajlnych oświadczyn. Narazie przyznaję, że dziwnie się czuję przy innych, czuję presję, że oczekują odemnie zachowania jak narzeczona do narzeczonego, tym czasem, ja chcę powoli, na spokojnie. Czuje, że gubię się już sama w tym wszystkim.

Narzeczona mimo woli ~ ZmierzchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz