*Następnego dnia*
Przebudziłam się u siebie w pokoju. Bolała mnie nieco głowa. Przypomniałam sobie wczorajsze wydarzenia, nie pamiętałam jak trafiłam do domu i co robiłam wiczorem, oraz kiedy poszłam spać, a jednak byłam przekonana, że te wilki mi się śniły.
Emily obserwowała mnie cały dzień z niepokojem w oczach.
- Emily, bo umówiłam się z Jacobem w restauracji na 15:30, podwiozłabyś mnie? - Zapytałam kiedy skonczyłyśmy sprzatać dom.
- Jasne! Choć - wykonała gest ręką żebym poszła z nią do samochodu.
Kiedy wsiadłyśmy zapytała:
- Czyli teraz jesteście parą. Tak oficjalnie.
- Oficjalnie tak, nie oficjalnie jesteśmy zaręczeni - kiwnęłam głową szczęśliwa, szybko poszło haha.
- Czyli, że chcesz za niego wyjść.
- Teraz. Tak, bardzo - pisnęłam podjarana. - I wiesz co? Nie chcę studiów.
Dziewczyna zaczęła się śmiać, po chwili dołaczyłam się do niej. Kobieta zmienną jest.
Swoją drogą, przez ten miesiąc w ogóle nie miałam kontaktu z rodzicami, mimo iż obiecali, że będą pisać. To ja pierwsza wysłałam wiadomość, potem drugą i trzecią... Na żadną nie odpowiedzieli. Więcej pisać nie będę.
Pożegnałam się z kuzynką i wysiadłam z samochodu, weszłam do restauracji, czekałam, czekałam i czekałam...
Minęła godzina i chłopak się nie pojawił. Znowu pewnie coś mu wypadło. Zawiedziona wyszłam i ruszyłam w stronę rezerwatu, po godzinie doszłam do jego domu. Otworzył mi Billy:
- Witaj Kim, jak miło, że mnie odwiedziłaś, Jacob opowiadał mi, że świetnie się dogadujecie.
Na jego słowa uśmiechnęłam się i pokiwałam głową, po czym zapytałam:
- Jake jest może w domu?
- Nie, wyszedł rano, miał wrócić i ogarnąć się na spotkanie z tobą, ale... - spojrzał na mnie znacząco - nie pojawił się prawda?
- Nie - odpowiedziałam zawiedziona - trudno, może wypadłu mu coś ważnego.
Znowu.... To przykre, ale nie mogę go winić. Jake mówi mi wszystko nie ma tajemnic, więc na pewno wyjaśni wszystko, czemu znika na całe dnie, nie pojawia sie lub spóźnia na spotkania... Może ma prace, może wypadki, kto wie.... Musze z nim o tym porozmawiać, chce by mówił mi wszystko.
Próbowałam wytłumaczyć sobie, że to nic takiego, ale... Czułam się wystawiona. Nie było to przyjemne uczucie.
Pogadałam z nim z 20 minut, po czym wyszłam. Chciałam wrócić do domu, nie wiedziałam gdzie był Jacob. Przechodząc przez las usłyszałam jakieś dziwne dźwięki z oddali, coś jakby szczekanie, warczenie. Przez ten miesiąc, stałam się lepszą wersją siebie, byłam wolna i szalona. Niczym Indianin w puszczy. Heh.
Poszłam za dźwiękiem. Po kilku minutach doszłam na polanę. Schowana w krzakach próbowałam dostrzec, o co chodzi.
Nagle z przeciwnej strony zza drzew wyskoczyła kobieta. Na jej widok serce mi stanęło. To była kobieta z mojego snu, ta która mnie zaatakowała. Ujrzałam jak prędko biegła, tak, że pozostała po niej tylko smuga. A za nią z lasu wybiegło stado wilków. Wielkie, dwa razy większe od człowieka wilki biegły za nią. Na czele, był czarny, a tóż za nim trójka wilków z mojego snu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie był sen.
To naprawdę się wydarzyło! Ta kobieta mnie zaatakowała wczoraj wieczorem i trójka wilków mnie uratowała. Przypomniało mi się również jak zemdlałam. Ale skąd wzięłam się w domu? To apsurd aby wilki mnie przyniosły. Z moich zamyśleń wyrwały mnie sytuacje które miały miejsce, przyglądałam się przerażona, ale zaintrygowana. Kim była ta kobieta, że wilki ją ścigały, nawet wczoraj... Co chciała mi zrobić?
CZYTASZ
Narzeczona mimo woli ~ Zmierzch
FanficOpowieść jak wiele innych o tytule "Narzeczona mimo woli", ale czy skończy się takim samym HAPPY ENDEM? Wyjątkowość bohaterów dostatecznie skomplikuje im życie oraz plany.