*Kim*
Byłam na mieście, odbierałam pocztę. Jak często bywa w Forks rozpadało się na dobre. Polubiłam deszcz i fakt, że co sekunda jestem morka. Ubierałam się teraz bardzo podobnie do sfory, mało ubrań i mało problemu.
Jechałam motocyklem który pożyczyłam od chłopaka. Emily miała dzisiaj 3 rocznicę zaręczyn z Samem. Planowali ślub na jesień. Tym czasem ja i Jacob, na zimę. Na drodze było ślisko, wyjechałam spokojnie z miasteczka. Jechałam drogą przez las. Sama na pustkowiu. W pewnym momencie, z naprzeciwka jechał jakiś samochód. Miał on włączone złe światła, co sprawiło, że zostałam oślepiona.
Nic nie widziałam, wpadłam w poślizg, było ciemno. Prawdopodobnie zderzyłam się z drzewem, na nim został motocykl, a ja poturlałam się w ciemność. Po chwili uderzyłam w coś zimnego i twardego. Nastała ciemność i cisza.
*Jacob*
Kim nie wróciła na noc do domu, Emily dzwoniła do mnie zmartwiona. Musiało coś się stać. Wyruszyłem z watahą na poszukiwania. Cholera, przeszukaliśmy cały rezerwat i Forks. Około 4 nad ranem odezwał się Seth:
- Znalazłem ją!
Dziewczyna miała wypadek, wpadła w poślizg, ostatecznie uderzyła o głaz. Kiedy ją znaleźlismy miała złamanie otware, leżała w kałuży krwi. Boże, mogło być już zapóźno! Trafiła do szpitala na ostry dyżur. Martwiłem się o nią, mogła się już dawno wykrwawić. Po wpojeniu czułem się tragicznie, ledwo żywy, jak ona...
Przeszła operację. Miała lewą rękę w gipsie, nogę zabandażowaną, musieli jej zszyć głowę, miała też złamane żebro i krew przetaczaną. Pierwsze 24h były bardzo ważne, miały zadecydować w jakim stopniu wróci do siebie. Czuwałem przy niej bez przerwy, tak bardzo się martwiłem. Emily natychmiast poinformowała jej rodziców.
*Minął tydzień*
Dziewczyna cały czas była nieprzytomna...
*Kim*
Otworzyłam powoli oczy, całe moje ciało było zdrentwiałe. Przy mnie siedziała Emily.
- Kim, obudziłaś się, jak dobrze - westchnęła z ulgą ściskając moją dłoń i posyłając mi troskliwy uśmiech, ja też sie uśmiechnęłam.
- Co się stało?
- Miałaś wypadek, byłaś nieprzytomna.
- Gdzie Jacob!? - Zapytałam lekko się denerwując, bardzo chciałam go zobaczyć.
- Spokojnie Kim - kuzynka mnie uspokoiła - wyrzuciłam go na chwilę przerwy. Czuwał przy tobie przez tydzień, nie chciał odstąpić cię na krok.
- Tydzień? - Zrobiłam wilkie oczy.
Nagle do pokoju wszedł chłopak, na mój widok, rzucił się do mojego łóżka niesamowicie prędko, zaczęłam się śmiać. Był tak przejęty, całował moją dłoń. Emily rozczulona zostawiła nas samych. Ujęłam twarz chłopaka i spojrzałam mu w oczy. Ten usiadł bliżej mnie, a ja przytuliłam się do niego.
- Tęskniłem - szepnął mi do ucha chowając twarz w moje włosy.
- Ja też - westchnęłam.
- Nie wyobrażasz sobie jak ciężko było mi słuchać bicia twojego serca, przyspieszało, zwalniało. To było straszne... Nie wiedziałem, czy wrócisz do siebie, czy coś się nie stanie.
Kiedy emocje lekko opadły, chłopak położył się przy mnie, a ja wtuliłam się w niego.
- Emily tego samego dnia co cię znaleźliśmy napisała do twoich rodziców. - Powiedział w końcu.
CZYTASZ
Narzeczona mimo woli ~ Zmierzch
FanfictionOpowieść jak wiele innych o tytule "Narzeczona mimo woli", ale czy skończy się takim samym HAPPY ENDEM? Wyjątkowość bohaterów dostatecznie skomplikuje im życie oraz plany.