Rozdział 3

717 41 3
                                    

          Pierwszego dnia Louis budzi się w pustym mieszkaniu. To trochę przygnębiające, jeśli o tym pomyśleć, ale on jedynie uśmiecha się lekko do swojego odbicia w lustrze, przyglądając się siniakowi, który zaczyna powoli przybierać żółtawy kolor, a potem idzie do kuchni. Szpera przez chwilę po szafkach, a potem zalewa płatki kukurydziane zimnym mlekiem i je przy stole, na którym wciąż stoi kubek po kawie, którą musiał pić rano Harry.

Najedzony, zmywa wszystkie naczynia i wyciera blaty, a potem spędza cudowne pół godziny pod gorącym strumieniem w kabinie prysznicowej; jego włosy pachną limonką i dopiero po chwili orientuje się, że przez przypadek użył szamponu Harry'ego zamiast swojego, kokosowego. Osusza się i ubiera, a potem wychodzi z mieszkania, upewniając się dwa razy, że dobrze je zamknął. Czas poszukać pracy.

~*~

Dwa tygodnie później ma już wyrobioną rutynę. Wstaje dokładnie o ósmej trzynaście, budzony porannymi mdłościami i pędzi do łazienki, by opróżnić żołądek. Potem opłukuje usta i twarz, i wraca do sypialni, gdzie jeszcze przez kilka minut leży na łóżku, zachwycając się miękkością materaca. Kiedy w końcu ostatecznie budzik w jego telefonie się rozdzwania, wstaje i ścieli łóżko, a potem ubiera się i je lekkie śniadanie, aż w końcu wychodzi do pracy.

Znalazł stanowisko w księgarni oddalonej tylko o dwie przecznice. To sympatyczne miejsce, które Louis pokochał od chwili, gdy tylko przekroczył próg. Pachniało tam mieszanką cynamonu i atramentu, było przyjemnie ciepło, a cicha muzyka w tle dodawała atmosfery. Przez dwa tygodnie pracy zdążył zapoznać się z rzędami regałów, wypełnionych książkami, a także z wystawą ciastek, kaw i herbat, którą oferowała księgarnia.

Pod dużym, wystawowym oknem stały cztery, okrągłe, pomarańczowe fotele, a przy każdym był ustawiony wysoki stoliczek, ledwo mieszczący talerzyk z ciastkiem i kubek. Pod regałami z literaturą młodzieżową, stały kolejne fotele, tym razem przy większych, dopasowanych stolikach, a ze swojego miejsca za ladą Louis widział wszystko i wszystkich.

Księgarnia była własnością młodej kobiety, Rity, która niemalże rzuciła mu się na szyję, gdy powiedział, że przyszedł w sprawie pracy. Rita otworzyła księgarnię, która od zawsze była jej marzeniem, ale potem przyszedł mąż i dziecko, przez co miała coraz mniej czasu dla tego miejsca i koniecznie potrzebowała kogoś do pomocy, ale jakoś, nikt się nie zgłaszał.

- To było ci pisane, Louis - powiedziała pewnie po tym, jak odbyli poważną i długą rozmowę na zapleczu, tego pierwszego dnia i Louis uśmiechnął się do niej lekko, kładąc dłoń na swoim brzuchu.

Spędza w pracy osiem godzin i wraca do domu kilka minut po osiemnastej; później, jeśli wybiera się jeszcze na drobne zakupy. Rita zaoferowała mu dużo wyższą stawkę, niż się tego spodziewał i to sprawia, że jego odkładanie pieniędzy na własne mieszkanie stanie się dużo łatwiejsze. Po powrocie do domu przygotowuje obiad i zawsze udaje mu się skończyć i ustawić wszystko na stole akurat w chwili, gdy do mieszkania wraca Harry.

Kiedy pierwszy raz Louis przygotował dla nich obiad - kurczaka z pieczonymi ziemniakami - Harry stał w progu kuchni z szeroko otwartymi oczami, gapiąc się w zaskoczeniu, a kiedy doszedł do siebie, mruknął: "Nie musiałeś nic przygotowywać", ale mimo to usiadł do stołu i zjadł razem z nim, a potem nawet pozmywał.

Louis robi to, bo kocha gotować, to jest coś, w czym czuje się pewnie i dobrze. Robi to także dlatego, że chce podziękować Harry'emu za gościnę ─ nawet, jeśli mężczyzna się do niego nie odzywa i unika jak ognia. To zabawne, mieszkać ze sobą dwa tygodnie pod jednym dachem i wymieniać jedynie drobne, suche grzeczności takie jak "dziękuję" ze strony Harry'ego po zjedzeniu obiadu czy ciche "dobranoc" od Louisa, kiedy po wspólnym obejrzeniu jakiegoś programu w telewizji idzie do swojej sypialni. Czasem zdarzy się "możesz skorzystać z łazienki pierwszy, jeśli chcesz, ja mam jeszcze trochę pracy", wyburczane od Harry'ego, przeglądającego jakąś dokumentację, ale poza tym zachowują się tak, jakby się nie znali, co nie znaczy, że Louis nie dostrzega lśniących włosów Harry'ego, jego zielonych, smutnych oczu czy muskularnych ramion.

There's a hole in my soul (Can you fill it) - ✔ (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz