Louis wie, że jego słowa zraniły Harry'ego. Widzi to w jego zmęczonych oczach, opuszczonych ramionach. W sposobie, w jaki kładzie kubek z herbatą na stół, zamiast podać mu go do ręki. I to boli. Ale wie, że Harry jest zraniony. Nie potrafi jednak przeprosić.
Czuje się odrobinę jak masochista, bo jest pewien, że gdyby tylko wyjaśnił wszystko Harry'emu, powiedział mu o swoich obawach, ten by go zrozumiał. Albo przynajmniej by się już na niego nie gniewał. Nie mówi jednak nic, tylko mruczy ciche "dziękuję", za każdym razem, gdy Harry, wracając do domu, przynosi mu truskawki, kiszone ogórki i sok z mango.
Te "ciche dni", które nastają w mieszkaniu są wykańczające. Gdy wieczorem siedzą na kanapie, oglądając film (najczęściej jest to "Pamiętnik"), Louis z wielkim wysiłkiem opiera się potrzebie chwycenia dłoni drugiego mężczyzny. Przysunięcia się bliżej, przytulenia... Czegokolwiek. I w sposobie, w jaki Harry stuka palcami o udo lub wystukuje stopą rytm, widzi, że on także powstrzymuje się od kontaktu.
Jest wtorkowe popołudnie, gdy Louis wychodzi z księgarni. Jego ciężki, zimowy płaszcz zostaje zastąpiony lżejszym, beżowym prochowcem; na zewnątrz jednak wciąż jest chłodno jak na połowę marca, więc owija wokół szyi cienki, czarny szalik. Taksówka czeka już niedaleko, zaparkowana przy chodniku. Silnik chodzi, światła się palą, a gdy Louis podchodzi bliżej, słyszy głośną muzykę wydobywającą się z wnętrza.
Nachyla się nad oknem, a jego usta same rozchylają się w uśmiechu, gdy dostrzega Nialla na miejscu kierowcy. Blond włosy mężczyzny (które wracają już do swojego naturalnego koloru i tak naprawdę jedynie końcówki są jeszcze jaśniejsze) są rozwichrzone, jego policzki zarumienione, gdy zawzięcie uderza w kierownicę jak w perkusję, drąc się na całe gardło.
- I need you darling, come on set the tone. If you feel you're falling won't you let me know? Oooo, ooo! If you love me, come on get involved. Feel it rushing through you from your head to toe, ooo!
Ze śmiechem otwiera drzwi, a Niall podskakuje, wystraszony, ale gdy go rozpoznaje, posyła tylko szybki uśmiech.
- This love is a blaze, I saw flames from the side of the stage...
- Wiesz, że nie musisz ze mną jechać, prawda? - pyta Louis, gdy Niall w końcu przestaje wyć.
Mężczyzna z piskiem opon włącza się do ruchu, a potem rzuca mu krótkie spojrzenie.
- Miałbym odpuścić taką przygodę? - pyta z uśmiechem.
Louis przewraca oczami. Tylko Niall mógłby nazywać robienie zakupów spożywczych przygodą.
~*~
- Teraz to chyba się cieszysz, że jednak z tobą pojechałem, co? - Niall sapie, człapiąc się po schodach.
Louis czułby się źle, ale Niall sam wepchnął mu w ręce dwie siatki wypełnione papierem toaletowym, ręcznikiem papierowym i całą masą różnych przypraw, a także budyniem (ale tylko waniliowym) i kisielami (głównie tymi o smaku wiśni i cytryny). Dlatego jedynie śmieje się pod nosem, gdy widzi, jak obładowany niczym wielbłąd mężczyzna wspina się i sapie z każdym krokiem, a wyraźna ulga maluje się na jego twarzy, gdy w końcu dociera do drzwi mieszkania Harry'ego.
- Mógłbyś, ugh, łaskawie otworzyć te drzwi? - pyta, czując, jak plastikowe rączki siatki wżynają mu się w dłonie.
Louis wydyma wargi w udawanym zamyśleniu.
- No nie wiem, Niall. Myślałem, że lubisz przygody. A cóż jest wspanialszego od udowodnienia swojego męstwa, gdy...
- Louis, obiecuję ci, że gdyby nie to, że jesteś w ciąży, to bym cię kopnął w ten twój krągły, duży tyłek.
CZYTASZ
There's a hole in my soul (Can you fill it) - ✔ (Larry) ✔
FanfictionLouis potrzebuje wielu rzeczy. Potrzebuje wsparcia, miłości, pracy... Potrzebuje kogoś, kto się nim zaopiekuje, ale przede wszystkim potrzebuje domu. A Harry zdecydowanie nie potrzebuje w swoim życiu Louisa.