Rozdział 6

801 46 0
                                    

      Louis zapomniał już, jakie to uczucie, budzić się w czyichś ramionach. Zapomniał o cieple czyjegoś ciała, mocnych objęciach, poczuciu bezpieczeństwa.
Dlatego też, gdy budzi się następnego ranka, słysząc bicie czyjegoś serca i czując wokół siebie silne ramiona, jest zdezorientowany. Uchyla powieki i łagodny uśmiech rozjaśnia jego twarz, gdy, spoglądając w górę, widzi śpiącego Harry'ego, który leży z policzkiem przyciśniętym do poduszki, z rozsypanymi włosami i lekko rozwartymi ustami, przytulając go mocno do siebie. Jego serce przyspiesza, gdy przypomina sobie smak ust mężczyzny i przez chwilę ma ochotę unieść się i pocałować go, ale jest zbyt leniwy, a jego powieki zbyt ciężkie, dlatego też nie walczy dłużej, pozwalając im opaść.

Kiedy budzi się drugi raz, jest w łóżku sam. W chwili, gdy zdaje sobie z tego sprawę, czuje bolesne ukłucie w piersi, ale stara się o tym nie myśleć. Powoli siada, ziewając i przeciągając się, a jego wzrok pada na zegarek; ma jeszcze półtorej godziny do otwarcia księgarni, więc uda mu się wziąć szybki, ciepły prysznic i zjeść dobre śniadanie. Z tą myślą wychodzi z pokoju, sunąc bosymi stopami po chłodnych płytkach i wchodzi do pustej kuchni, zauważając okruszki chleba na blacie i umyty kubek na suszarce. Zamiera na moment, zanim wstawia wodę na herbatę i wyjmuje mleko z lodówki, nie mając ochoty na to, by płatki były aż tak zimne. Kiedy czajnik automatycznie się wyłącza, Louis zalewa kubek wrzątkiem i zostawia wszystko, kierując się do łazienki. Tam zrzuca z siebie spodnie od pidżamy i koszulkę, i odkręca kurek, czekając, aż strumień wody będzie miał odpowiednią temperaturę.

Dopiero stojąc pod prysznicem, Louis wyrzuca z siebie ciche "kurwa", opierając czoło o zaparowane kafelki. Krople wody uderzają w jego nagie plecy, gdy unosi rękę, opuszkami palców przesuwając po ustach, które jeszcze wczoraj były całowane przez Harry'ego.

Harry.

Na myśl o mężczyźnie serce Louisa puchnie, a jednocześnie żołądek skręca się nieprzyjemnie.

Harry.

Louis go całował, całował tak, jak jeszcze nigdy wcześniej nikogo, a Harry odwzajemniał każdy pocałunek z takim samym zaangażowaniem.

Harry.

Który zniknął z jego łóżka nad ranem.

- Kurwa. - Louis powtarza cicho, zadzierając głowę i pozwalając, by woda obmyła jego policzki i załzawione oczy.

Czuje się oszukany i zdradzony, i chce Harry'ego, chce go tutaj, teraz, ze sobą. Chce go widzieć, chce go słyszeć, chce go poczuć, całować, dotykać. Chce mieć pewność, że wczorajszy wieczór nie był tylko snem.

Louis nie ma pojęcia jak ani kiedy, ale w jakiś sposób Harry o zielonych oczach i kędzierzawych włosach, Harry o jasnym uśmiechu i łagodnym dotyku wdarł się do jego serca i to go przeraża, ponieważ... Harry'ego nie ma. Nie ma go teraz przy nim i być może już więcej nie będzie; być może Harry znów będzie zimny i odległy, i zamknięty w sobie. A Louis znów będzie sam.

Wypuszcza wstrzymywane powietrze i odpycha się od płytek, namydlając swoje ciało i nanosząc szampon na włosy, a potem pozwala wodzie spłukać pianę, nim wychodzi spod prysznica, mocząc podłogę w łazience.

Tego poranka herbata wcale mu nie smakuje.

~*~

- Dziesięć funtów - mówi, pakując "Still Alice" do siatki i wręcza ją młodej dziewczynie, która podaje mu banknot.

Dziewczyna uśmiecha się do niego i Louis niemrawo odwzajemnia gest, a jego ramiona opadają, gdy klientka wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Niebo jest szare, a chmury wiszą ciężko nad Londynem. Chodniki wciąż są mokre od wczorajszej burzy, a powietrze jest nieprzyjemnie chłodne i wilgotne.

There's a hole in my soul (Can you fill it) - ✔ (Larry) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz