Deszcz zacina coraz mocniej, ale oni nie zwracają na to uwagi. Mijający ich ludzie, schronieni pod kolorowymi parasolami zupełnie nie pasującymi do tego szarego, pochmurnego dnia, rzucają im zdziwione spojrzenia tylko po to, by w następnej chwili zupełnie o nich zapomnieć.
Niall stoi przy otwartym bagażniku, wpatrując się w nich z małym uśmiechem na ustach, ignorując to, że w przeciągu tych kilku minut zdążył zupełnie przemoknąć.
- Chyba mnie już nie potrzebujesz, Lou? - pyta, ale oczywistym jest, że mężczyzna go nie słyszy, więc tylko kręci głową z rozczuleniem i zatrzaskuje bagażnik, po czym wsiada do samochodu i jeszcze przez kilka sekund im się przygląda, zanim rusza, nie zapiąwszy pasów.
Dłonie Harry'ego są zimne, gdy obejmują policzki Louisa. On sam jest zgarbiony, opierając czoło o czoło niższego mężczyzny i po prostu chłonąc jego obecność. Zielone oczy lśnią od wcześniejszych łez i wypełnia je coś, uczucie, którego Louis nie potrafi dokładnie nazwać, ale jest ono tak przytłaczające, że brakuje mu tchu, gdy wpatruje się w tęczówki Harry'ego.
- Zostań ze mną... - Głos Harry'ego jest zachrypnięty i drży nieco, jak on sam i Louis przesuwa wzrokiem po jego pulchnych wargach i odsłoniętej szyi, białej, przemokniętej koszulce, która przylega do jego torsu jak druga skóra. Grube dresy także są już mokre, zwłaszcza nogawki nasiąkają wodą i chłopak podkurcza palce bosych stóp i...
- Idiota. - Jest słowem, które wypada z ust Louisa, gdy odpycha go lekko od siebie.
Harry wydaje się być zdezorientowany i zraniony, ale te uczucia szybko znikają z jego twarzy, gdy Louis sięga i splata razem ich palce.
- Chodźmy do domu zanim będziesz jeszcze bardziej mokry, ty wielki idioto - mówi z czułością.
~*~
Powietrze w mieszkaniu jest wilgotne i pachnie deszczem. Milczą, kiedy wchodzą do środka; Harry rzuca Louisowi krótkie spojrzenie i ściska lekko jego dłoń, nim odchodzi korytarzem, zostawiając na podłodze mokre ślady stóp. Louis zdejmuje mokry płaszcz i odwiesza go, a potem zsuwa buty. Kiedy Harry wraca, niesie ze sobą dwa ręczniki i jakieś ubrania. Zarzuca jeden z ręczników na głowę Louisa, osuszając jego włosy, a potem długie, chłodne palce przesuwają się po jego torsie, gdy sięga do brzegu wilgotnej koszulki. Louis drży, gdy mężczyzna unosi jego ubranie, odsłaniając wypukły brzuch, ale nic nie mówi, pozwalając mu się rozebrać. Wkrótce jego koszulka leży na podłodze, a Harry klęka przed nim, wpatrując się wielkimi oczami w jego brzuch; jego dolna warga to pojawia się, to znika, gdy przygryza ją zębami i Louis stoi przed nim niepewny, ale potem, z lekkim wahaniem, duże, delikatne dłonie Harry'ego przesuwają się ostrożnie po skórze jego brzucha. Louis drży na ten dotyk i przymyka powieki, pozwalając mu na to. Dziecko w jego łonie również reaguje na nowe doznanie i Louis czuje lekkie kopnięcia. Harry także musi to czuć, bo z jego ust wypada ciche: "Och" i przytrzymuje swoją dłonią w jednym miejscu, napawając się tym uczuciem.
Potem powoli odpina guzik spodni Louisa i rozsuwa zamek, zsuwając materiał z jego ud i łydek, tylko po to, by ubranie dołączyło do leżącej już na podłodze koszulki. Kiedy wstaje z kolan, pomaga Louisowi włożyć swój sweter, który oczywiście jest na mężczyznę za duży; jego dłonie giną w rękawach, a brzeg swetra sięga mu niemal do połowy ud, ale nie ma zamiaru narzekać, ponieważ jest ciepły oraz pachnie imbirem i jakimiś drzewami, i Louis uwielbia ten zapach. Zapach Harry'ego. Pozwala mu także na założenie pary szarych dresów i kiedy jest już ubrany w ciepłe, suche ubrania, sam sięga, by pomóc Harry'emu.
To w pewien sposób intymne doświadczenie; rozbierać go, widzieć i podziwiać jego nagie ciało, i nie zrobić nic więcej poza lekkim, ostrożnym dotykiem palców.
CZYTASZ
There's a hole in my soul (Can you fill it) - ✔ (Larry) ✔
FanficLouis potrzebuje wielu rzeczy. Potrzebuje wsparcia, miłości, pracy... Potrzebuje kogoś, kto się nim zaopiekuje, ale przede wszystkim potrzebuje domu. A Harry zdecydowanie nie potrzebuje w swoim życiu Louisa.