IX. Tylko się przyjaźnią.

959 71 55
                                    


Harry wziął głębszy oddech i zapukał w ciężkie mahoniowe drzwi. Dom, a właściwie pałac, wyglądał na tak drogi, że Potter ostatkami siły starał się nie wyobrażać ile galeonów musi być warty. Drzwi uchyliły się, a za nimi stał wysoki blondyn w idealnie dopasowanej czarnej szacie, twarz była raczej chłodna, ale z oczu błyskały iskierki ciekawości, których były Ślizgon, choć bardzo się starał, nie mógł ukryć. 

- Co Cię tu sprowadza, Potter?

- Chce pogadać.

- Pogadać? - Uniósł jasną brew i Harry mógłby przysiąc, że są regulowane, nikt, nawet arystokracja nie ma AŻ TAK idealnych, naturalnych, brwi. 

- Pogadać.  - Odparł. - To... Wpuścisz mnie? - Draco przyglądał mu się jeszcze chwilę, ale w końcu odpuścił i odsunął się od drzwi pokazując ręką wejście do środka.

- Zapraszam. - Harry wszedł tam niepewnie, nigdy nie był w środku, bo, pomimo że Malfoy niezliczoną ilość razy proponował mu herbatę za każdym razem, kiedy odprowadzał tu Albusa, miał wrażenie, że to jedynie dobre wychowanie i mężczyzna tak naprawdę wcale go tu nie chce. Nie żeby Potter chciał plotkować ze swoim szkolnym wrogiem przy herbatce. Usiadł na, jak zgadywał, ręcznie szytej kanapie, na przeciwko niej stał szklany stolik, a pod nim puchaty dywan. Było tu raczej przytulanie.  Na szafce stały świece i zdjęcia syna, całej rodziny oraz... Draco i Astorii. Harry'emu momentalnie zaczęło być żal mężczyzny. Kobieta była piękna, spojrzał na białą ścianę na której wisiało wielkie zdjęcie z ich ślubu. Draco ubrany w czarny garnitur i obcisłe spodnie, które na pewno były szyte na miarę, z białym krawatem i lakierowanymi butami, uśmiechał się do fotografii ściskając talię Astorii, po chwili obrócił ją i pocałował. Kobieta miała na sobie śliczną białą suknię, tak długą, że nie było widać jej butów. Ciemne włosy opadały falami na jej gołe plecy, a na głowię miała skromny welon. Stała rozpromieniona i lekko zawstydzona. Harry był pewny, że podczas, kiedy Draco przyciągnął ją do pocałunku pisnęła cicho zaskoczona, a za chwilę oblała się rumieńcem, co było już widoczne. Na dole widniał napis: 21 sierpnia 2004 r. Brunetowi podobało się to zdjęcie. - Ta, stare czasy. - Odezwał się w końcu blondyn, który musiał zobaczyć, gdzie spogląda drugi. 

- Przepraszam. - Odpowiedział, nie do końca wiedział dlaczego, ale czuł, że to nadal świeża rana. 

- Nie masz za co, po to tu wisi żeby ludzie mogli je oglądać. Zaraz po jej śmierci byłem tak roztrzęsiony, że wyrzuciłem wszystkie nasze zdjęcia przez okno, tak wiem to głupie. - Zaśmiał się bez cienia humoru. Harry nie mógł rozpoznać w nim chłopaka, którego poznał ponad trzydzieści lat temu. - Scorpius je znalazł i zabrał do siebie. Teraz powiesiłem je znowu, bo już się z tym pogodziłem. 

- Przykro mi. - Malfoy machnął tylko ręką. 

- To nic. 

- Była śliczna... - Wymsknęło się Harry'emu.

- Tak. - Przyznał Draco. - Dobra, Potter, chyba nie przyszedłeś tu gadać o mojej żonie? - Kolejne zdanie, które sprawiło, że brunet nie był taki pewny czy arystokrata na pewno pogodził się z tym faktem.

- Nie.

- No to słucham. Herbaty? Kawy?

- Herbaty jak możesz. 

- Brudek! - Krzyknął mężczyzna. 

- Tak, Panie? 

- Zrób dla mnie kawę, taką jak zawsze, a dla Pana Pottera herbatę z...? - Zadał nieme pytanie.

- Mlekiem i łyżeczką herbaty.

- Oczywiście. - Skrzat zniknął z cichym trzaskiem.

- Tak więc słucham. - Założył nogę na nogę, a jednej z nich zawiesił złączone dłonie. Na stole pojawiły się dwa napoję, a za chwilę również ciasteczka.

Kochać inaczej ||Scorbus||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz