XVII. Chcesz tak łatwo ją odpuścić?

432 42 23
                                    


 Albus miał już dość domu, ale wracając do szkoły pociągiem zrozumiał, że może wcale nie było tam tak najgorzej. Scorpius uciekł na drugi koniec pociągu, kiedy tylko zobaczył jego, Rose i Lily, która uparcie maszerowała za bratem. Al nie miał ochoty na rozmowy z nią, sam nie wiedział czemu jest aż tak na nią wściekły i zirytowany samą jej obecnością. 

- Lily możesz sobie iść do swoich przyjaciół?

-Al!- Upomniała go Rose. 

- W porządku Rose, przywykłam, że jest dupkiem. - Odpowiedziała z wyrzutem i poszła  w inną stronę.

Weasley'ówna spojrzała na przyjaciela, ale skomentowała to dopiero jak usiedli w przedziale.

- Nie możesz się wyżywać na ludziach, dlatego, że masz pretensję do Scorpiusa!

- Wiem o tym, ale ona jest zbyt wścibska, wiesz co zrobiła w święta!

Po dotarciu do Hogwartu wcale nie było lepiej, Al widząc, że nigdzie nie ma jego przyjaciela postanowił podejść do Boonie, która stała niedaleko. Malfoy akurat wchodził do Wielkiej Sali, spojrzał na nich z wściekłością w oczach, a Albus aż wstrzymał oddech, czuł się okropnie zraniony. Czy zepsuli wszystko?

Następne dni nie wyglądały ani trochę lepiej, Scorpius zrezygnował z randek, ale i tak ciągle gdzieś znikał, unikał go! To doprowadzało Pottera do wściekłości, jedyne rozmowy jakie odbywali to pojedyncze zdania w dormitorium, zanim oboje gdzieś znikali. Al chciał już skończyć te farsę z Boonie, czuł się głupio i niezręcznie, Scorpius z nim nie gadał, a Lily taksowała ich za każdym razem prześmiewczym wzrokiem. 

- Idę się wykąpać, będę tam trochę dłużej, więc jak coś chcesz to zrób to teraz. - Odezwał się Malfoy, nawet na niego nie patrząc. 

- Idź, ja wychodzę spotkać się z... 

- Boonie? Kto by się spodziewał. - Prychnął, zatrzaskując drzwi łazienki.

W Albusie wzbierała się złość, nic z tego nie rozumiał, po pierwsze to szedł do Rose, a po drugie czy on jest zazdrosny? Naprawdę się tak zachowywał, a może po prostu był gnojkiem, który uważał, że tylko on może mieć dziewczyny!

- Rose on jest kurwa niemożliwy!

- Język!

- Wybacz. - Chrząknął.

- Co się stało?

- Znowu robi problemy o Boonie!

- Czyż nie taki był nasz plan? - Uśmiechnęła się pod nosem. - Widocznie działa.

- Jest głupi i w ogóle nie działa, on po prostu nie może się pogodzić, że nie tylko on ma prawo do miłości! 

- To nie miłość.

- Ale on tak myśli i go to wkurwia!

- Albusie! - Zabrzmiała jak ciocia upominająca wujka Rona. - Nie podnoś na mnie głosu, wracaj do dormitorium i pogadaj z nim, jeżeli serio myślisz, że to głupie, możesz jutro z nią "zerwać".

- O czym mamy gadać?

- O przyjaźni, chcesz tak łatwo ją odpuścić?

Nie chciał.

Kiedy wrócił, Scorpius dalej był w łazience, usiadł na swoim łóżku i czekał. Dzisiaj się z nim pogodzi, jutro zerwie z Boonie, tylko musi jeszcze wymyślić jakiś pretekst dla Scorpiusa. Może serio wszystko wróci w końcu do normy? O niczym tak nie marzył, no dobra, może o jednej rzeczy, ale to się nigdy nie wydarzy. 

- Już wróciłeś? - Mruknął Malfoy, miał mokre włosy, które delikatnie wycierał puchowym ręcznikiem.

Jasna cholera, przeszło przez myśl Albusa, który teraz próbował na niego nie patrzeć.

- Tak, chciałem z tobą pogadać. - Zaczął łagodnie. Scorp przystanął obok niego, ale wcale nie wyglądał jakby miał ochotę na spokojną rozmowę.

- Teraz chcesz gadać? - Fuknął. Al spojrzał na niego zszokowany, ale uczucie bardzo szybko przerodziło się w złość.

- Jak śmiesz! Jesteś dupkiem!

- Ja jestem dupkiem? Ja? 

- Tak ty! Latasz od września za jakimiś dziewczyny, co rusz to inna! Nie widzisz ani mnie, ani świata poza własnym czubkiem nosa, ale ja nie mogę mieć dziewczyny, bo wielki panicz, będzie chodził obrażony!

- Wkurwia mnie ona! Rozumiesz? Zasługujesz na kogoś lepszego!

- Bo co? Bo nie wybrała ciebie?! Jak ona śmiała! - Każde zdanie wykrzykiwali coraz głośniej.

- Nie! Bo nie wyglądasz jakbyś był przy niej szczęśliwy! - Umilkli na chwilę. - Już Ci tłumaczyłem te dziewczyny. 

Albus spojrzał na niego niedowierzaniem, z wściekłości czuł jak łomocze mu serce, zbliżył się do Scorpiusa. Stali teraz twarzą w twarz, patrząc sobie w oczy. 

- Nic nie wiesz! Zostawiłeś mnie!- Klatka piersiowa Scorpiusa zafalowała na te słowa. Miał roztrzepane włosy i czerwoną twarz, jego oczy wirowały niebezpiecznie, Al dostrzegł w nich coś nowego, coś czego chyba jeszcze nigdy u niego nie widział. 

Malfoy nadal milczał, były to sekundy, ale między chłopcami panowała tak ciężka atmosfera, że wydawało się, iż są to godziny.  Albus patrzył w szare tęczówki, które nagle zaczęły się zbliżać. Obojgiem targały emocję, czuli na sobie swoje oddechy, coraz szybsze, coraz bliższe. To trwało jedną milisekundę, w jednym momencie Potter stał i kłócił się z przyjacielem, w drugim on go całował. Intensywnie, z całą wściekłością i emocjami, z bijącym sercem. Al stał w szoku, kiedy przyjaciel się od niego odsunął, po prostu uciekł. 



Kochać inaczej ||Scorbus||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz