Rozdział 23

1.1K 72 24
                                    

Czas ciąży mijał mi bardzo szybko. Steven często spędzał czas w szpitalu, bo zdarzały się dni, że czuł się bardzo źle.
Mój stres wpływał źle na ciąże i sama miałam zawroty głowy, brak apetytu i ogólne osłabienie organizmu.

-Kochanie, jak się dziś czujesz - zapytałam Stevena, siadając na jego szpitalnym łóżku
-To ja powinienem Cię o to pytać. Nosisz moje dziecko - widziałam w jego oczach smutek
-Ważne jest dla mnie Twoje zdrowie, ciąża to nie choroba - uśmiechnęłam się do niego delikatnie
Przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
Celebrowaliśmy każda wspólną chwilę.
  
    Zbliżały się urodziny Stevena. Postanowiłam mu zrobić niespodziankę i zaprosić kilka osób, mimo tego, że ostatnio nie chciał nikogo widywać. Nie przypominał już dawnego siebie. Był bardzo chudy i zaczął unikać kontaktu z innymi.
Nawet jak dzwonił Mike żeby się spotkać zawsze odmawiał.

W dzień urodzin wszyscy czekali w salonie. Poszłam po Stevena, który jak zwykle spędzał czas w sypialni.
-Kochanie, możesz zejść na chwilkę na dół?
-Co się stało?
-Potrzebuję Cię na chwilę w salonie
-Już idę
Widziałam, że był bardzo słaby, ale zebrał się i pomału zeszliśmy do salonu
-Niespodzianka! - krzyknęli wszyscy
-Aga, wiesz, że nikogo nie chciałem - szepnął mi do ucha
-Wiem, ale ja nie chce, żebyś się od wszystkich odsunął to Twoi przyjaciele i rodzina. Wszystkiego najlepszego. Kocham Cię - pocałowałam go delikatnie
Inni zaczęli składać mu życzenia i Steven trochę się rozluźnił. Jednak niektórzy widzieli go pierwszy raz w takim stanie i w ich oczach pojawiło sie współczucie. Rodzice Stevena dziękowali mi za to, że nie zostawiłam ich syna. Ja nie mogłam sobie wyobrazić, żebym mogła to zrobić. Był moim całym światem. Nasze początki były trudne, ale teraz nie wyobrażałam sobie życia bez niego.

Położyłam się do lozka
-Dziękuję Ci - szepnął i objął mnie
-Nie ma za co.
-Jutro jadę do onkologa - zmienił temat
-Wiem przecież jadę z Tobą
-Może powinnaś zostać w domu. Nie powinnaś się denerwować, a.. ja nie wiem jakie ma dla mnie wieści
-Jadę z Tobą! Przechodzimy przez to razem czy Ci się to podoba czy nie będę jutro przy Tobie
-Nie chce tylko żebyś się denerwowała
-I nie będę. A teraz mnie pocałuj

Uśmiechnął się delikatnie i mnie pocałował. Czule i namiętnie. Jego dłonie zaczęły błądzić po moich piersiach.
-Chce się z Toba kochać - powiedział i wziął w usta mój sutek.
Zakończyliśmy wieczór na namiętnym sexie.

Rano obudziłam się pierwsza, bo mój pęcherz, który był namiętnie kopany przez nasze dziecko dał o sobie znać. Ubrałam się i zeszłam do kuchni żeby zrobić sobie kawę. Po pół godzinie zszedł Steven
-Zjesz coś?
-Nie mogę. Muszę być na czczo przed badaniami
-Ach, zapomniałam

Po godzinie byliśmy w klinice onkologii.
Siedzielismy w gabinecie czekając na lekarza. Ściskałam nerwowo torebkę.
-Kochanie, nie denerwuj się tak - Steven wziął moja dłoń i pocałował w knykcie
-Kocham Cię
-Ja Ciebię też kocham, na zawsze.

Lekarz wszedł do gabinetu z poważną miną.
-A więc mam dobrą i złą wiadomość
Kurwa - przeklnełam w myślach
-Zacznijmy od złej - odezwał się Steven
-Wyniki badań krwi nie polepszają się, a wręcz przeciwnie, ale dobra wiadomość jest taka, że pojawiła się nowa eksperymentalna metoda leczenia raka i Pan kwalifikuje się do niej.
Lekarz opowiedział na czym ona polega. Steven musiałby wyjechać do Chicago do kliniki i tam zostać przez trzy miesiące.
Mieliśmy dzień, żeby się zastanowić, bo stan zdrowia Stevena był już ciężki.
Postanowiliśmy, że wyjedzie. Ja nie bardzo mogłam już latać, ale stwierdziliśmy, że damy radę.
Gdy po 2 dniach od naszej decyzji Steven odjeżdżał nie mogłam opanować łez. Mike odwoził go na lotnisko, a że mną została Lilka.
-Może pojedziesz dziś do nas będzie Ci może trochę raźniej
-Lilka, dziękuję za propozycję, ale chce zostać tu
Mike przyjechał po Lilkę. Też zaczął mnie namawiać, żebym pojechała z nimi. Odjechali, a ja czekałam na telefon od Stevena. Po kilku godzinach zadzwonił, że jest już w klinice i żebym się nie martwiła.

2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ
Steven dobrze reagował no nowe leki. Badanie mu się polepszały. Rozmawialiśmy codziennie po kilka godzin. Tak bardzo brakowało mi jego dotyku.

Pewnej nocy obudził mnie okropny ból brzucha. Na poród było za szybko. Miałam jeszcze dwa miesiące przed sobą. Spanikowana zadzwoniłam na pogotowie. Przybyli po 20 minutach. Na miejscu okazało się, że dziecko jednak pcha się na świat.
Napisałam smsa do Lilki i Mikea.
Zostałam odwieziona do jednoosobowej sali. Zostało zrobione mi ktg lekarz zbadał rozwarcie i stwierdził, że trochę trzeba poczekać. Skurcze nasilały się.
Było koło 4 rano gdy do sali wpadła Lilka
-Boże, co Ty tu robisz?
-Będę przy Tobie. Od czego ma się przyjaciółki
Popłakałam się.
Po prawie szesciu godzinach skurcze były już co minute i lekarz stwierdzi, że mogę zacząć przeć. Przeklinałam już na koniec, bo sama zdecydowałam o nie przyjmowaniu środków przeciwbólowych.
O godzinie 11:25 na świecie pojawił się nasz syn Noah.
Wysłałam zdjęcie Stevenowi, który zadzwonił odrazu. Słyszałam jak łamał mu się głos.

** ** ** **
Nasz syn miał miesiąc i Steven wracał z Chicago. Byłam bardzo zdenerwowana. Jego wyniki się poprawiły. Podobno trochę zaczął znowu przybierać na wadze. Cieszyłam się, że w końcu się zobaczymy.
Gdy na podjeździe pojawiła się taxówka wyszłam przed drzwi trzymając na rękach Noah. Steven wyciagnal walizki i odrazu ruszył w moja stronę. Bez Śliwa uściskał mnie, a potem wziął swojego syna na ręce i pocałował delikatnie w czoło.
Płakał tak jak i ja. Widać było po nim poprawę, a ja teraz mając go obok siebie byłam najszczęśliwsza kobieta na całej kuli ziemskiej.

Steven okazał się cudownym ojcem. Uwielbiał spędzać czas z Noah, nawet razem oglądali walki mma. Mały gaworzył patrząc na ojca, który mu wszystko tłumaczył. Był to dla mnie cudowny widok. Miałam swoją rodzinę.

2 LATA PÓŹNIEJ
-Noah, chodź tutaj musimy odwiedzić tatę przed wizytą u cioci.
Mały rozrabiał odziedziczył charakterek po tacie.
  Udało mi się w końcu ubrać łobuza. Wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do Stevena.
Podeszłam do nagrobka
-Cześć Kochanie, dziś jestem wcześniej, bo idziemy do Lilki.
Wiedziałam, że mój mąż patrzy na mnie z góry. Niestety, gdy wszyscy myśleli, że jest dobrze rok temu Steven odszedł ode mnie, ale tylko ciałem. W moim sercu i myślach był na zawsze. Brakowało mi go bardzo, ale gdy patrzyłam na Noah widziałam w nim Stevena. Miał jego oczy, które już w tak młodym wieku miały ta iskierka, żeby uwodzić. Nie żałowałam, ani sekundy z mojego związku z Stevenem.
Lilka czasem wspominala, że jestem mloda i mogę za jakiś czas kogoś poznać ja wiedziałam, że nie chce już nikogo innego.
ZAWSZE Steven będzie moim mężem, a ja jego żona. Moje serce i ciało zawsze będzie należeć do niego.

KONIEC

Barwne życie ZAKOŃCZONA Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz