Rozdział 8. Tajemnica.

30 4 0
                                    

Od kąt Sportacus trafił i został w mojej klinice minęły dwa tygodnie. Przez ten czas ja i Sportacus zbliżyliśmy się. Dzisiaj Sportacus miał opuścić klinikę po przebytym leczeniu. Właśnie siedziałam w gabinecie. Hunter spał koło biurka pod oknem. Można by było, że się opala. Obecnie pisałam wypis dla mężczyzny. Napiłam się kawy z kubku.

-Czy to są... Blizny?- Słysząc głos Sportacusa gwałtownie zasłoniłam rękawami lekarskiego uniformu ręce.

-Stare dzieje.- Powiedziałam uzupełniając papiery.

-Jeśli to nie problem chciałbym dowiedzieć się ale jeśli nie chce nie musisz. W końcu to twoje prywatne sprawy.- Powiedział Sportacus. Westchnąłem głośno i wstałam z fotelu. Zdjęłam fartuch i pokazałam wewnętrzną cześć rąk. Miałam na rękach wiele blizn. Każda z jakiejś sytuacji.

-Każda z blizn jest z jakiejś sytuacji. Większość jest przez urodziny mojej siostry. Popchnęła mnie na szybę przez co skutkowało to tyloma bliznami. Miałam wtedy 11 lat. Rok później zostałam porwana i byłam ofiarą gwałtu. Tego samego roku drugi raz byłam ofiarą gwałtu. Zaczęłam się okaleczać. W wieku 14 lat po raz trzeci zostałam ofiarą gwałtu. Przed pójściem na terapię miałam dwie próby samobójcze. Za drugim razem się prawie udało mi się odejść z tego świata. Gdy tylko zaczęłam terapię miałam ją 4 razy w tygodniu. Leczyłam się dwa lata. Za każdym razem buło trudno. Ale jak widzisz jest lepiej.- Odparłam zasłaniając blizny rękawami. Wzięłam wszystkie dokumenty medyczne Sportacusa i włożyłam je do koperty. Podałam mu ją.- Twój wypis.- Powiedziałam patrząc na mężczyznę. Sportacus wziął kopertę.

-Emm... D-Dzięki.- Powiedział z zawahaniem Sportacus. Mężczyzna od razu ruszył w stronę drzwi. Widziałam po ruchach jego ciała, że jest w szoku. Napiłam się kawy. Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Domyśliłam się, że mężczyzna opuścił klinikę. Westchnęłam głośno. Wstałam i podeszłam do okna. Poczułam jak Hunter polizał moją dłoń. Uśmiechnęłam się lekko. Pogłaskałam psa po głowie.

-Nie martw się Hunter. Boje się po prostu, że znów ktoś mnie zrani.- Powiedziałam głaszcząc psa. Hunter przytulił się do mnie. Odwzajemniłam jego gest z lekkim uśmiechem. Jednak po chwili wróciłam do zakładania Sportacusowi jego karty zdrowia.

Zła Siostra.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz