-Ale, że dałeś jej tak po prostu uciec... - westchnął Walker, skręcając jednocześnie kierownicą auta.
W tamtym momencie Kai miał ochotę po prostu go rozszarpać. Jay rozprawiał bowiem nad czymś, przez co Smith był już sam na siebie zły.
- Już ci mówiłem, że mnie zaskoczyła - próbował bronić się chłopak.
- Wmawiaj to sobie, wmawiaj. Ja tam myślę, że po prostu ci się podobało i liczyłeś na powtórkę jeszcze kiedyś. - Jay poruszał dwuznacznie brwiami i rzucił Smith'owi zboczony uśmieszek.
W odpowiedzi młodszy stopniem chłopak, pokazał mu środkowy palec.
- Nie wiem co mi przed chwilą pokazałeś, bo patrzę na drogę, ale zakładam, że była to sugestia, żebym się od ciebie odczepił. -
- Zgadłeś. - Kai uśmiechnął się zadowolony.
- Ale wrócimy jeszcze do tej rozmowy. Żebyś sobie nie myślał. - powiedział Walker, parkując samochód przed budynkiem muzeum, które wcześniej wskazał im na mapie Lloyd.
Obaj wysiedli z auta. Już z ulicy było słychać dziwne odgłosy, dochodzące z muzeum.
Królowa musiała być już w środku.Wślizgnęli się do środka przez uchylone drzwi.
Stanęli w prostokątnym pomieszczeniu. Na ścianach wisiały różne plakaty, reklamujące nowe wystawy. Na przeciwko policjantów stały drzwi. Obok nich znajdowała się budka, do której za dnia ustawiali się ludzie, chcący kupić bilety.
Podeszli do drzwi.
Jay chciał żeby to Kai je otworzył, natomiast Kai chciał żeby Jay to zrobił. Tak więc poruszając ustami kłócili się, który z nich ma pociągnąć za klamkę. W końcu padło na Smith'a.- Jeśli ona mnie zajuma, to będzie twoja wina. - syknął.
Walker tylko machnął na niego ręką i gestem kazał mu otworzyć drzwi.
Kai zrobił więc to, o co prosił kolega.
Weszli do dużego pomieszczenia z średnio wysokim sufitem. Przez środek biegła linia ławek, w idealnych odstępach od siebie. W tych właśnie odstępach umieszczone zostały eksponaty. Na ścianach porozwieszano obrazy malarzy, ułożone epokami. Na końcu pomieszczenie znajdowały się schody. Marmurowe kolumny podpierały sklepienie, nad którym znajdowało się prawdopodobnie drugie piętro. Gdy się uważnie przysłuchać, dało się usłyszeć stukanie obcasów o posadzkę na górze.
- Ja tam nie idę! - zastrzegł Walker.
-A ty jesteś policjant, czy surykatka? - Kai rzucił zwykłą dla siebie złośliwością.
Nagle kroki na górze zaczęły się przybliżać do schodów.
Obcasy wybijały dziwny rytm na posadzce. Ich właścicielka chyba najzwyczajniej w świecie, podskakiwała sobie idąc. Jej luz nie udzielił się jednak dwójce policjantów, stojących piętro niżej. Wręcz przeciwnie. Przez jej chore szczęście spinali się jeszcze bardziej. Kai myślał... Nie! On to wiedział. Wiedział, że ta dziewczyna czerpie sadystyczną przyjemność z ich strachu.Jej zejście na dół było niebywale efektowne. Schodziła powoli i z gracją godną jej tytułu. Była w końcu Królową. Nieodzowny pomarańczowy płaszcz, na chwilę zmienił się w wyobraźni Smith'a w najprawdziwsze, królewskie szaty.
Tyle, że chwilę później znowu była tą samą - lekko szurniętą - złodziejką.
- No heloł! Jak wam minął dzionek? - zapytała jakby byli paczką przyjaciół, szykującą się na wieczorek filmowy.
Żaden z nich nie odpowiedział.
- Mam wam wygłosić jakiś złowieszczy monolog, czy co? - rozłożyła ręce. - Halooo. Ja tu próbuję nawiązać konwersację. Jedna osoba dialogu nie poprowadzi. Chyba, że taka z rozdwojeniem jaźni. Ale ja rozdwojenia jaźni nie mam, więc... Odezwijcie się. Ty! Rudy! - wskazała na Jay'a. - Ładniusi mówił, że jesteś rozmowny. Jak na razie nie słyszałam ani jednego słowa z twoich ust. I entuzjazmu to ja też po tobie nie widzę. -
CZYTASZ
↬The Amber Queen↠Ninjago↠Kailor↫
Fanfiction,,Litr wina i pół wódki I sześć szlugów, byś palił i snuł smutki Litr wódki i pół wina Koniec lipca, za chwilę już znów zima Jak partyzant w tym smutnym jak ... mieście" Zacznijmy od tego, że Kai Smith miał już wszystko pięknie poukładane. Miał swoj...