• ✯ •
Skylor Chen weszła do domu swojego przyjaciela. Nie musiała się zapowiadać. On zawsze powtarzał, że może wpadać kiedy tylko zajdzie taka potrzeba.
A że dla niej potrzebą było ujrzenie go, to już inna sprawa.
- Co się stało tym razem? - zapytała siostra jej przyjaciela, która wpuściła Chen do wnętrza domu.
- Ojciec zaprosił sobie koleżankę na noc, a ja nie chcę tego słuchać. - skłamała.
Ciągle kłamała, więc nie miała z tym problemu.
- Mój brat jest u siebie. - rzuciła tylko młodsza dziewczyna, po czym zamknęła drzwi i poczłapała do kuchni.
Skylor zdjęła buty, po czym weszła w głąb domu. Było tu przyjemnie. A przede wszystkim pachniało rodziną, a nie środkami czystości. Jak ona mu tego zazdrościła...
Weszła po schodach na piętro i na końcu korytarza zauważyła uchylone drzwi. Zza nich, na cały korytarz wylewała się muzyka. Delikatne, ciche dźwięki pianina cyfrowego, z którego tylko on potrafił wyłowić takie brzmienie. I ten głos... Jakby sam Pierwszy Mistrz Spinjitzu obdarzył go zdolnością wydobywania z siebie idealnie czystego dźwięku.
W każdym razie dla niej tak to brzmiało.
Zaczęła iść w stronę pokoju, jednak zatrzymała się w połowie. Muzyka nagle zupełnie się zmieniła. Stała się bardziej gwałtowna, rezygnując z melodyki kantylenowej na rzecz przesadnie skąplikowanej melodyki ornamentalnej.
Chwilę później dźwięki przestały dopływać do jej uszu. Zastąpiła je wiązanka przekleństw.
Znowu się pomylił. Każda pomyłka doprowadzała go do szału. Nienawidził się mylić. Wmawiał sobie, że pomyłki są złe.
A więc musiał być idealny.
Skylor przeszła ostatni odcinek dzielący ją od drzwi, po czym je pchnęła. W pokoju jak zawsze panował nieskazitelny porządek. Wszystkie książki poukładane na półkach, podręczniki, które miał jutro zabrać do szkoły leżały już w plecaku. Żadnych ciuchów na podłodze czy łóżku - wszystkie leżały starannie złożone w szafie.
A pod ścianą, przy czarnym pianinie cyfrowym, siedział on. Spojrzał na nią tymi wielkimi, inteligentnymi oczami, które były jednak podkrążone przez ciągłe niewyspanie.
- Coś się stało? - zapytał głosem jak miła, dziecięca melodyjka.
- Tylko ojciec z ,,koleżanką". - uśmiechnęła się. - Mogę zostać na noc?
- Jasne. Za chwilę przygotuję ci kanapę. - odwzajemnił uśmiech. - Zrobić ci herbaty?
Zawsze pozwalał jej zostać. I zawsze proponował herbatę.
- Poproszę.
Zeszli do kuchni, gdzie Skylor rozsiadła się na krześle, patrząc, jak jej przyjaciel przygotowuje dla niej herbatę. Pamiętał jaką. Lubiła mocną i słodką.
Tak słodką jak on - dopowiadała sobie zawsze w myślach.
Skupiła się na jego ruchach. Nawet w tak prostej czynności był ideałem.
Zabawne, jak dla niej ideał był zupełnie nieidealny dla innych. Wiecznie zbyt mało lub za bardzo jakiś. Za niski, o za bardzo kobiecych rysach twarzy. Zbyt mało hormonu wzrostu, za mało testosteronu. Za chudy, zbyt delikatny.
Tylko dlaczego tak bardzo im zależało żeby się zmienił?
Jak dla niej Kai Smith nie powinien się zmieniać.
CZYTASZ
↬The Amber Queen↠Ninjago↠Kailor↫
Fanfiction,,Litr wina i pół wódki I sześć szlugów, byś palił i snuł smutki Litr wódki i pół wina Koniec lipca, za chwilę już znów zima Jak partyzant w tym smutnym jak ... mieście" Zacznijmy od tego, że Kai Smith miał już wszystko pięknie poukładane. Miał swoj...