18. Stresów kilka nocy piątkowej

122 10 56
                                    

Dedykowane _xavii3r_

ziła już północ. Od tego czasu zdążył umyć się, wypić conajmniej dwa dzbanki herbaty, przebrać się w piżamę i przeleżeć dwie bezsenne godziny na kanapie. Próbował włączyć telewizor, co skupiłoby jego myśli na docierających do ucha dźwiękach, ale tym razem nawet to nie pomogło mu usnąć.

Jego problemem nie był bowiem brak zmęczenia — policjant był wręcz padnięty — a natarczywe myśli. Wspomnienie incydentu sprzed kilku godzin powracało do niego jak bumerang i nie dawało spokoju. Ilekroć udało mu się przekierować strumień świadomości w inną stronę, ten za chwilę wracał na swoją poprzednią drogę.

W pewnym momencie Kai miał ochotę wyrwać sobie mózg, żeby choć przez chwilę móc o tym nie myśleć. Żeby choć przez chwilę móc nie myśleć o niczym.

Jednak nie mógł tego zrobić. Był zmuszony przez swój własny umysł, przez swoje ciało do odtwarzania w kółko tego samego wspomnienia. Ten jeden moment został wrzucony na rzutnik pamięci i zapętlony, tak samo jak emocje związane z tym przeżyciem. Nie było jak zatrzymać tej pętli, nigdzie nie było przycisku, który mógłby ją wyłączyć, lub chociażby na chwilę wstrzymać.

W pewnych momentach myślał, że oszaleje. Męczyło go bowiem nie tylko samo wspomnienie, ale i dwojaka natura jego emocji.

Wiedział, że to co zrobił było nieodpowiedzialne, niezaprzeczalnie głupie, nieodpowiednie, niestosowne i ryzykowne do granic możliwości. Doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji swojego czynu. W jego głowie zdążyło się pojawić wiele scenariuszy, jednak żaden nie kończył się dla niego pozytywnie.

Dwa poprzednie pocałunki to było coś zupełnie innego. Nie rozpamiętywał ich tak mocno, ponieważ nie były jego przewinieniem. Poprzednio to Queen je inicjowała, więc on teoretycznie nie ponosił za nie odpowiedzialności. Tym razem to była jego wina.

A najgorsze w tym było to, że nie rozumiał co się z nim stało. Wiedział, że na chwilę wyzbył się wszelkich hamulców i dał się ponieść... Chwili? Aurze? Atmosferze?

Nie rozumiał skąd wzięła się w nim ta potrzeba, która wezbrała tak nagle, że zanim zdrowy rozsądek zdążył ją przetrawić, czyn już się dokonał. Nie można było się już cofnąć, nie było drogi ucieczki.

W jego głowie ta sytuacja łączyła się też z inną. Wtedy zbłaźnił się równie mocno, również przez jakiś niekontrolowany odruch. Coś, co kazało mu to zrobić.

Brak kontroli nigdy nie kończył się dobrze. Zawsze miał konsekwencje. Wtedy, kiedy zdębiał i nie strzelił w Queen podczas pierwszej akcji, przez co Tox została ranna. Wtedy, kiedy miał szansę na pokazie mody, ale... Znowu nie przejął kontroli nad swoim ciałem. Wtedy, gdy pozwolił sobie zatracić się w cudownym huku wystrzałów i znajomym ciężarze broni, przez co zginęli ludzie. I tego wieczora.

A teoretycznie człowiek jest przecież władcą w swoim ciele. Teoretycznie, zdrowy człowiek powinien móc się kontrolować. Teoretycznie, zdrowy człowiek powinien panować nad swoimi emocjami. W teorii organizm był maszyną, którą sterował mózg. Maszyna miała jedno zadanie: wykonywać polecenia mózgu. A jednak czasem jedno czy drugie zacinało się. Tylko na chwilę, ale właśnie te chwile bywały kluczowe.

Nagle, nawiedziła go pewna myśl. Na początku przypominała ból głowy — pojawiła się delikatnie, jakby nieśmiało, po czym zaczęła stawać się coraz intensywniejsza. I im była bliżej oka cyklonu myśli, tym straszniejsza była. W końcu stanęła na środku sceny jego myśli i przejęła nad nimi kontrolę.

↬The Amber Queen↠Ninjago↠Kailor↫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz