Kiedy nastała pora obiadowa, Kai i Jay wrócili do siedziby Interpolu. Całe przedpołudnie upłynęło im na ściąganiu nagrań z kamer w okolicach hotelu, a i tak nie poczynili znaczących postępów. Na szczęście nagrania dookoła hotelu nie zostały podmienione, ponieważ tamte kamery należały do miasta, które było nieco bardziej rozsądne niż Radzio i jeżyk. W ten sposób policjanci zyskali twarz dziewczyny, z którą tak naprawdę spotkała się tego dnia Ting. Mieli jeszcze w planach ustalenie kim była dziewczyna z nagrania, a także rozmowę z koleżankami ofiary, na które namiary dostali od rodziców dziewczyny. Mogłoby się wydawać, że skoro mieli kontakty do koleżanek, niepotrzebnie badali trasę dziewczyny oczami kamer, a jednak musieli sprawdzić, czy może po drodze kogoś nie spotkała — mordercy, lub po prostu kolejnego świadka-znajomego.
— Heeej! — przywitał się ze wszystkimi Jay, stawiając swoją tacę ma stole i zajmując miejsce naprzeciw Cole'a.
Smith również przywitał się z towarzystwem, po czym usiadł obok Jay'a. Towarzystwo — złożone z Cole'a, Zane'a i Lloyda — odpowiedziało mu oczywiście tym samym.
— No to... — zaczął Kai, wbijając widelec w kawałek mięsa, który miał na talerzu. — jak tam?
— Serio? — skrzywił się Cole. — Miałeś do dyspozycji tyle pytań, a wybrałeś: jak tam?
— Prawda, zazwyczaj jesteś bardziej bezpośredni. — dodał Zane.
— Dobra. — Smith nachylił się nad stołem. — Co sądzicie o jebitnie wielkiej strzelaninie, w której mogliśmy wszyscy zginąć? Jak się czujecie, czy humorki dopisują szanownym panom?
— Osobiście uważam, że jesteś zdrowo jebnięty. — stwierdził Lloyd. — W sensie - tam było z tuzin uzbrojonych typów, jak nie więcej. A ty wylazłeś sobie po prostu przed nich i zacząłeś strzelać. To cud, że żyjesz.
— Drakula ma rację. To bylo durne. — przyznał Jay. — Wysyłam ci karcące spojrzenie.
Po tych słowach, Jay zmarszczył brwi i prychnął gniewnie. Wyglądał jednak przy tym tak komicznie, że Kai, zamiast poczuć się skarconym, wybuchnął śmiechem. To z kolei spowodowało, że reszta siedzących przy stole, dołączyła do niego.
W chwilę później policjanci zorientowali się jednak, że swoim rozbawieniem ściągnęli na siebie spojrzenia wszystkich osób obecnych na stołówce.
— Uspokójcie się. — powiedział Zane, zatykając sobie usta dłonią.
— Co to było, PMS'ie... — westchnął Cole, kładąc głowę na stole, obok swojej tacy.
— Wróćmy może do tematu. — zaproponował Lloyd. — Myślicie, że o kogo chodziło tym ludziom z baru?
Jak na komendę Jay, Cole i Zane zwrócili się w stronę Kai'a.
— Taa — uśmiechnął się Smith. — jak nie wiadomo o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o mnie.
— W sumie tak. Głupie pytanie. — przyznał młody Garmadon.
— Nie martwi cię to, Kai? — zapytał Zane. — Najpierw Królowa jest cóż... Sobą, potem tamta dziewczyna z lasu, a teraz ktoś próbuje cię zestrzelić. To dość poważne sprawy.
Smith wbił spojrzenie w swój talerz. Jego dobry humor momentalnie wyparował.
Oczywiście, że się tym wszystkim martwił. Jak miał się nie martwić! Na litość ninja, przecież na każdym kroku coś próbowało go zabić! Najpierw myślał, że Queen chce to zrobić. Potem, jej celownik przeniósł się na Morro. Następnie, ktoś go porwał. Później, ten sam bądź inny ,,ktoś" wycelował zakrwawionym palcem w jego rodzinę. Narazie, ostatnim wydarzeniem w tym łańcuszku była strzelanina w barze.
CZYTASZ
↬The Amber Queen↠Ninjago↠Kailor↫
Fanfiction,,Litr wina i pół wódki I sześć szlugów, byś palił i snuł smutki Litr wódki i pół wina Koniec lipca, za chwilę już znów zima Jak partyzant w tym smutnym jak ... mieście" Zacznijmy od tego, że Kai Smith miał już wszystko pięknie poukładane. Miał swoj...