6. Jak obrócić pokaz mody w wywód o polityce w jednym, prostym kroku.

288 21 204
                                    

- Tak?

- Cześć synu.

- Hej tato...

Ich rozmowy od zawsze były strasznie sztywne.

- Maya kazała mi zadzwonić i zapytać jak żyjesz, więc dzwonię i pytam. - powiedział Ray.

- Dobrze. - odpowiedział Kai. Oczywiście skłamał. Mówił o tym wciąż lekko krwawiący palec, wielka, szkarłatna plama na całej dłoni i przemoczone ubrania.

Przełączył rozmowę na tryb głośnomówiący i podniósł krzesło, po czym postawił je koło kuchenki. Następnie wlazł na nie i sięgnął po pudło stojące na szafce kuchennej.

Przy spotkaniu rany z gładką powierzchnią plastikowego pudła, ta znowu dała o sobie znać. Chociaż ból nie był tak mocny jak wcześniej.

- To dobrze. - powiedział w końcu Ray, po długim milczeniu.

Ponownie nastała cisza.

- Oh, oddaj to Ray! - po drugiej stronie dało się słyszeć głos Mayi, a potem szybkie kroki. Chwilę później prawdopodobnie wyrwała telefon mężowi i przyłożyła go sobie do ucha. - Cześć słońce. - przywitała się rodzicielka Kai'a. - Co u ciebie? Wiem, że powiedziałeś, że jest dobrze, ale to mi nie wystarczy. Ja chcę znać szczegóły.

- No wiesz... Pracuje. Jem. Piję. Śpię. Full wypas. - mówiąc to zszedł z krzesła i odstawił pudło na stół.

- A co w pracy?

- Nadal to samo. Łapie psychopatów i inne dziwaki. - spowrotem przyciągnął krzesło do stołu i na nim usiadł. Otworzył pudełko i wyciągnął z niego wodę utlenioną.

- Gotujesz sam, czy zamawiasz? - czyli zapowiadało się na serię krótkich pytań, na które odpowiedź musiała być na tyle długa, żeby usatysfakcjonować Mayę.

Kai popatrzył na kuchenkę, na której widniały ślady kilku jego prób ugotowania czegoś od A do Z.

Trzeba to będzie umyć przy najbliższej okazji - pomyślał.

- Gotuję. - odparł.

- Nie wpadłeś w żaden nałóg?

- Nie.

- Przyjedziesz na Święto Pierwszego Mistrza?

- Jasne.

- Masz kogoś?

Spojrzał na swoją dłoń.

- Nie.

- Czyli przyjedziesz sam?

- No.

Przez chwilę zastanawiał się czy lepiej nakleić plaster, czy zabandażować. W końcu stwierdził, że rana nie jest ani na tyle głęboka, ani duża, żeby ją bandażować. Przykleił po prostu dwa plastry - jeden po jednej stronie palca, drugi po drugiej.
Teraz należało się zająć ciuchami.

- A widziałeś się ostatnio z Nyą? - dopytywała Maya. - Przestała ode mnie odbierać.

- Widzimy się prawie co piątek. Podobno dzwonisz do niej codziennie. To raczej normalne, że nie będzie z tobą rozmawiać każdego dnia.

- No wiem. - zasmuciła się Maya. - Za szybko dorastacie. Jeszcze sześć lat temu byliście w domu oboje, a teraz nie ma żadnego. Ojciec się robi coraz bardziej gburowaty na starość.

- Słyszałem! - krzyknął Ray.

- Ale taka prawda! - odkrzyknęła Maya. - Wracając... Przyjedziesz na ubieranie choinki, czy bezpośrednio na święta?

↬The Amber Queen↠Ninjago↠Kailor↫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz