5. Zdrajca

399 28 20
                                    

Po kilku dniach poświęconych na neutralizowanie skutków eliksiru Severus w końcu powrócił do swojego naturalnego stanu. Okazało się, że Neville nie pomylił tylko jednego ze składników. Gryfon nieuważnie dorzucił kilka kropel śliny smoka za mało, a korzonków wcale nie dodał, przez co eliksir stał się jeszcze bardziej niebezpieczny.

I jeszcze bardziej niepoprawny w oczach Mistrza Eliksirów.


-Syriusz Black.

Głos Snape'a był przesiąknięty jadem, a oczy od razu zwężały się, gdy natrafiały na pierwszą stronę Proroka Codziennego. 

-Uciekłeś i teraz co? Wrócisz do Hogwartu. -zaczął mówić z sarkazmem. -Nie będziesz mógł już nic zrobić.

Gazeta wylądowała prosto w kominku, znajdującym się w jego gabinecie. Z niemałą satysfakcją patrzył jak podobizna jednego z jego szkolnych prześladowców ginie w płomieniach. Oczami wyobraźni stawiał na jej miejscu samego Blacka.

Przetarł z desperacją twarz obiema rękami, rozpamiętując kolejne spotkanie z Potterem. Jeszcze ten Lupin, a gdyby było tego mało, przyszła również Granger. Nie Hermiona, lecz pielęgniarka, przed której gabinetem odbyło się całe zajście.

-Bezczelny Potter. Arogancki Lupin. Wkurzająca Granger. -zacisnął mocno palce na szklance wypełnionej mocnym trunkiem w kolorze zielonej trawy. -Wszyscy się na mnie uwzięli.

Zielony.

Zielone oczy.

Oczy Harry'ego były oczyma Lily.

Snape'owi wciąż towarzyszył wielki smutek na każde wspomnienie dotyczące Evans.

Jednak ból, jaki zwykle odczuwał, był zaskakująco mniejszy. Było to spowodowane tym, że od pewnego czasu błądził myślami zupełnie gdzie indziej i nie miał czasu rozpamiętywać dawnych lat. Nie było to przyjemne, lecz znacznie bardziej wolał złość niż smutek po stracie Lily.

Jego głowę zajmowały trzy osoby.

Młody Potter, który jak zwykle go irytował. Uważał go za aroganckiego dzieciaka, którego wszyscy uwielbiają za to, że jeszcze jako niemowlę przeżył spotkanie z Czarnym Panem.

Drugi był Lupin, który według Severusa zaczął panoszyć się po szkole, jakby był w niej najważniejszy. Co więcej, wtrącał się w nieswoje sprawy i starał się uprzykrzać mu życie.

-Muszę mieć za niego lekcje, bo wilczek źle się czuje przed pełnią. Żałosne... -prychnął pod nosem wspominając przypadłość nauczyciela OPCM.

Oczywiście o to też miał do niego żal, bo w końcu sam ubiegał się o to stanowisko. Zdawało mu się, że Dumbledore czasami po prostu chce zrobić mu na złość.

Ostatnia była Alice, która stała się dla Severusa zagadką. Z pozoru zwyczajna i miła pielęgniarka, ale coś musiało się za tym kryć. Dyrektor musiał mieć jakiś powód, zatrudniając ją.

Ta kobieta kogoś mu przypominała, lecz nie mógł sobie powiązać jej z nikim innym niż nieznośną Gryfonką, wymądrzającą się na jego lekcjach.




-Nie! Ufałam panu, a pan z nim współpracował! -Hermiona krzyczała oskarżycielskim tonem skierowanym w kierunku Lupina. -Jest pan wilkołakiem. -stwierdziła pewna swego.

-Kiedy się tego dowiedziałaś? -spytał cicho profesor, stojąc obok zbiega z Azkabanu, Syriusza Blacka.

-Gdy profesor Snape zadał nam wypracowanie na temat wilkołaków.

Śmierciożerca |Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz