Coraz więcej krwi zaczęło krążyć w jego żyłach, lecz rana nadal pozostała.
-Nie mogę jej uleczyć. -wyjąkała płaczliwym tonem.
-Alice. To mogą być moje ostatnie słowa do ciebie. Wysłuchaj mnie. -Severus podniósł jej podbródek. -Ja... Ja nigdy nie byłem odważny. Całe życie się bałem. Nie potrafiłem walczyć o to, co jest ważne. Kiedyś przegrałem wojnę o miłość. -Alice popatrzyła na niego ze współczuciem. -Byłem załamany i nic się dla mnie nie liczyło. Pomógł mi Dumbledore, którego musiałem zabić. Straciłem wszystkich, na których mi zależało... prawie wszystkich. Jestem szczęśliwy, że najważniejsza dla mnie osoba, jest przy mnie teraz. Odmieniłaś mój świat Alice... Dziękuję. Dzięki tobie znów zacząłem coś czuć. Zacząłem kochać. -przełknął ślinę. -Kocham Cię Alice. -kobieta uśmiechnęła się poprzez łzy. -Nie mówiłem tego wcześniej, bo wiedziałem, że nie chciałabyś takiego zrzędliwego, ponurego człowieka jak ja. Zabijałem wiele istnień. Też bym wolał od siebie uciec, ale musiałem ci to teraz powiedzieć. Taki potwór nie zasługuję na miłość.
Pokręciła gwałtownie głową, a włosy oplotły ją niczym szal.
-Jak mogłeś tak w ogóle myśleć? Jesteś wspaniały. Robiłeś wszystko z myślą o innych, a nie pomyślałeś nigdy o sobie. Nie wiem jak mogłeś nie zauważyć tego. Czuję to samo. Kocham Cię Severusie i nic tego nie zmieni.
-Ty? -zapytał cicho, gdyż słabł z każdą chwilą coraz bardziej. -Jestem potworem, nie możesz mnie kochać. Nie po tym wszystkim, co zrobiłem i na jakie niebezpieczeństwo cię naraziłem. Nie możesz...
Zamilkł, gdy dłoń dotknęła jego policzka. Jej ciepło kontrastowało z jego skórą, która z każdą chwilą stawała się zimniejsza i traciła barwy.
Oboje czekali na tę chwilę już kilka lat, lecz żadne z nich nie zdobyło się na odwagę, żeby to zrobić. Cała wojna odeszła w zapomnienie tylko na tę jedną chwilę. Byli oni i ich wyznanie przypieczętowane pocałunkiem.
-Nie zostawiaj mnie. -wyszeptała tuż przy jego ustach.
-Przepraszam.
Czarne oczy, które zawsze budziły lęk, lecz tym razem był spokojne, patrzyły na świat po raz ostatni i zamknęły się bezpowrotnie.
Jedynie ściany mogły słuchać głośnego szlochu i napadu smutku, jaki kierował kobietą. Dźwięk odbijał się od ścian echem i zanikał, dając miejsce kolejnemu.
Znów została sama.
Czuła, że wszystko straciło dla niej jakikolwiek sens.
Nawet gdyby wygrali, zwycięstwo nie smakowałoby tak słodko bez niego.
Pocałowała jego zimne już czoło i podniosła się, ocierając łzy.
Było jej ciężko, bo nie chciała go opuścić, ale musiała nadal walczyć.
Ból po stracie ukochanej osoby dodawał jej siły.
-Harry Potter nie żyje!
Obrońcy zamku nie byli w stanie uwierzyć w makabryczną scenę, która rozgrywała się na ich oczach.
-To niemożliwe. Niemożliwe. -kobieta powtarzała te słowa jak modlitwę i wierzyła, że okażą się prawdą.
Voldemort nawoływał osoby, które pragnęłyby do niego dołączyć. Reszta doskonale wiedziała, że jeśli pozostaną na swoich miejscach, czekała ich śmierć. Byli na nią gotowi.
-Alice, stój!
Wiele osób ją nawoływało, nauczyciele, jej bratanica, uczniowie i członkowie Zakonu. Nie ugięła się. Szła przed siebie, prosto w stronę Czarnego Pana. Była rozbita i tak niewyobrażalnie pusta. Jakby ktoś zabrał kawałej jej duszy, a druga część nie mogła bez niej funkcjonować.
-Zabiłeś go, bo tak było ci wygodnie. -wycedziła, przyspieszając.
-Zrobiłem to, gdyż takie było jego przeznaczenie.
Rozłożył powoli ramiona, jakby miał zamiar ją uściskać. Jego spokojny ton budził większą wściekłość w kobiecie.
-Zabiłeś go, bo jesteś zwykłym tchórzem, który boi się śmierci. Ale ja się nie boję. I Severus też nigdy się nie bał!
Voldemort zmarszczył czoło, a jego szeroki dotąd uśmiech zmalał. Po chwili jednak wrócił do dawnego stanu.
-O to chodzi. Kochałaś go, to zabawne. Uczucia sprawiają, że ludzie są słabi.
-Dlatego postanowiłeś się swoich wyrzec? -rzekła, patrząc mu w oczy. -Nie ma w tobie ani cenia człowieczeństwa. To ty jesteś tu największym potworem i powinna spotkać cię za to najgorsza kara. On na to nie zasługiwał.
-Wyświadczę ci przysługę i dam ci się z nim spotkać.
Kobieta chwyciła za różdżkę. Rzuciła pierwsze zaklęcie, jakie przyszło jej do głowy. Trafiło ono w Czarnego Pana, który zupełnie się tego nie spodziewał. Przewrócił się, a jego twarz przybrała wyraz ogromnej wściekłości. Dał się poniżyć tak nic niewartej szlamie przed tłumem swoich popleczników oraz przed wrogiem, który obdarzył kobietę oklaskami.
Jego śmierciożercy chcieli zaatakować, jednak powstrzymał ich machnięciem ręki. Poniósł się i nie spuszczał kobiety z oka.
-To była najgorsza decyzja, jaką podjęłaś w swoim marnym życiu.
Alice zacisnęła palce na różdżce. Przestępowała z nogi na nogę, czując, że nie może zrobić ani kroku w przód, ani w tył.
-Możliwe, ale przynajmniej o mnie będą mogli mówić, że byłam odważna, ale szalona. -ponowna fala braw rozniosła się za jej plecami. -Ty jesteś tylko szaleńcem.
Nim zdążyła powiedzieć choćby jeszcze jedno słowo, zielone światło przeżyło ją i zwaliło na kolana. Ostatnie co usłyszała to krzyk ludzi za nią.
Voldemort przechylił głowę, przyglądając się kobiecie. Leżała tuż pod jego nogami, a jej oczy pozostały szeroko otwarte.
-Jestem twoim dłużnikiem. Posłużyłaś za dobry przykład.
I odwróciła jego uwagę od prawdziwego zagrożenia. Harry Potter powstał.

CZYTASZ
Śmierciożerca |Severus Snape
FanfictionŻycie bez miłości wydaje się niezwykle puste. Pozbawione jakiegokolwiek sensu. Dlatego ludzie robią różne rzeczy, aby zachować to uczucie przy sobie. To z jej przyczyny mogą podejmować z pozoru dobre decyzje. Decyzje, które po czasie okazują się zup...