Snape przechadzał się przed uczniami ustawionymi w równe rzędy. Kątem oka zerkał na Alice, która gorączkowo szukała wzrokiem swojej bratanicy. Stanął tuż obok niej i chwycił dyskretnie jej dłoń, a następnie ścisnął. Na szczęście długie szaty ukryły wszystko.
-Masz się nie wychylać. -mruknął cicho i powoli. -Musisz tu zostać Alice, aby wszystko nie poszło na marne. Gdy ją zobaczysz... -spojrzał w jej smutne oczy. -Masz zostać przy mnie. -kiwnęła głową i odwzajemniła uścisk dłoni.
Snape odchrząknął i samotnie ruszył przed siebie powolnym krokiem.
-Doszły mnie słuchy, że dzisiejszego wieczora Harry Potter pojawił się w Hogsmeade. -po sali rozniosły się szepty uczniów. -Jeśli ktokolwiek z obecnych ukrywa Pana Pottera, zostanie ukarany. To samo tyczy się osoby, która posiada informacje o miejscu jego pobytu i nie chce tego ujawnić. Proszę mówić. Ja słucham. -przeskanował groźnym wzorkiem całą salę, choć w środku zżerał go strach i niepewność.
W końcu Harry był synem Lily.
Lily...
Tak dawno już nie wypowiadał jego imienia, tak dawno o niej nie myślał. Lily, którą kiedyś kochał, już dawno zastąpiła Alice. Rudowłosa była tylko jego dawną przyjaciółką, więc chciał chronić jej syna i wypełnić swoją misję do samego końca.
-Myślę, że pomimo obronnych strategii, ma pan kłopot z obroną panie dyrektorze. -wypowiedział dumnym głosem Harry, wychodząc z tłumu.
Snape zrobił kilka kroków w jego stronę. Patrzył to na niego to na Zakon Feniksa, który pojawił się w drzwiach Wielkiej Sali. Alice zakryła usta dłońmi, a z jej oczu niemal popłynęły łzy szczęścia, widząc znajome twarze całe i zdrowe.
-Powiedz wszystkim, jak go zdradziłeś. Jak podczas jego ostatniego oddechu patrzyłeś w oczy temu, który ci ufał. No powiedz.
Nie mogąc dłużej słuchać chłopaka, wyciągnął różdżkę i wymierzył nią w Pottera. Nie zrobił tego tylko na pokaz. Cierpliwość do tego człowieka kurczyła się z każdą chwilą, gdy przebywał w jego towarzystwie. Gdy go obrażał i szydził, choć nie znał prawdy. Nie mógł go za to winić, jednak negatywne odczucia pozostały.
-Severusie nie rób tego. -usłyszał cichy głos obok. -Proszę cię.
Alice wycelowała w niego różdżkę i podeszła bardzo blisko, aby nikt nie mógł usłyszeć ich rozmowy.
-Nie chcę, abyś posunął się za daleko.
-Ten dzieciak znów mnie obraża. -wysyczał przez zęby.
Nie zwrócili uwagi na to, że wszyscy przyglądają im się z zainteresowaniem.
-My wiemy, jak było na prawdę. -ścisnęła jego dłoń. -To jest najważniejsze. Teraz już idź. -spojrzała na okno za nimi. -Uważaj na siebie.
Snape kiwnął głową, rozumiejąc jej słowa.
-Ty również. -wyleciał, rozbijając szybę w drobny mak.
Rozniosły się wiwaty i oklaski. Uczniowie cieszyli się, że Snape stchórzył.
Kobieta patrzyła za siebie tęsknym wzrokiem. Bała się o Severusa, choć wiedziała, że sobie poradzi. Musiał dać radę.
-Alice!
-Hermiona! -kobieta mocną przytuliła swoją bratanicę i zaczęła przyglądać się jej, szukając jakiejś rany czy skaleczenia. -Dobrze się czujesz? Coś cię boli?
-Wszystko w porządku. Cieszę się, że cię widzę.-uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła ją za rękę w stronę pozostałych uczniów i członków Zakonu Feniksa.

CZYTASZ
Śmierciożerca |Severus Snape
FanfictionŻycie bez miłości wydaje się niezwykle puste. Pozbawione jakiegokolwiek sensu. Dlatego ludzie robią różne rzeczy, aby zachować to uczucie przy sobie. To z jej przyczyny mogą podejmować z pozoru dobre decyzje. Decyzje, które po czasie okazują się zup...