Alissiana - powtarzała w głowie swoje imię, delektując się każdą literą. - Alissiana. Alissiana. Alissiana.
Poczuła, jak atramentowy mur w jej umyśle zadrżał. Powstała szczelina. Niewielkie, ledwo widoczne pęknięcie. A jednak wystarczyło, aby strumień światła i rozmytych głosów, wołających jej prawdziwe imię, wydostał się z czeluści.
Nadaję ci imię Alissiana. Ta, która jest w stanie pokonać samą śmierć. - Nieznany, ale zarazem tak bliski kobiecy głos przeszedł przez szczelinę. Szklane łzy zaczęły napierać na jej oczy. Wystawiła rękę, mając nadzieje, że będzie w stanie choć musnąć tą osobę. Nie było to jednak możliwe. Wszystko działo się w jej głowie. A to, co usłyszała, było po prostu skrawkiem wspomnień.
Do jej uszy doszedł znacznie wyraźniejszy dźwięk, inny od pozostałych. Różnił się tonacją i samym znaczeniem. Było to wołanie. Powtarzanie tylko jednego słowa. Mira. Miała wrażenie, jakby wynurzyła się z wody.
- Mira!
Zdezorientowana spojrzała na księcia, a następnie na palce, którą oplatał na jej ramieniu. Wyglądał blado. Oczy przygasły i wyglądały na bez życia.
- Zapewne wiesz już, że nie kłamię, moja droga Alissiano. - Spojrzała w kierunku tego sztywnego i pozbawionego uczuć głosu. Jedno spojrzenie wystarczyło, aby wróciła do siebie. Oddzieliła się od odgłosów wydobywających się zza muru. Nie miała teraz czasu zatapiać się w nich. Była w środku walki z przecinkiem, którego z całą pewnością nie mogła lekceważyć.
Dokładnie wzorkiem analizowała wygląd maga, jego posturę i maniery. Wydawał się nie starszy niż czterdzieści lat, jednak Mira bez zaprzeczalnie zdawała sobie sprawę, że miał więcej wiosen niż ona. Nieco odmładniały go ciemne jak ziemia krótko ścięte włosy oraz jasna karnacja. Za to postarzał go formalny i odpychający mimika twarzy. Jego wątłej budowy ciało odziane było w białe szaty. Na pierwszy rzut oka wydawał się przeciętnym magiem. Jednak im dłuższej przyglądało się mu, widoczna stawała się mroczna aura owijająca się wokół niego. Mira nie potrafiła wyjaśnić gniewu, który narastał w niej, z każdą chwilą obserwowania go. Jej serce zionęło ogniem równie mocno, co miał płonąć ten las. To uczucie roznosiło ją. Nie wiedziała, co takiego w przeszłości zrobił jej Aras, ale bez wątpienia było to naprawdę coś strasznego i niewybaczalnego.
- Mira. Musimy uciekać - wyszeptał do jej ucha książę, widząc jak z jednej chwili wyraz twarz kobiety zmienił się diametralnie. Oczy stały się ciemne, a spojrzenie ostre jak broń wykuta z jej cieni. Warga za to trzęsła się od gromadzącego zimnego gniewu palącego jak ogień.
- Nie wiesz kim jestem, ale wydaję ci się bardzo znajomy, czyż nie? - stwierdził Aras, kierując słowa do kobiety.
- Jak się zacznie, biegnij po Kari i uciekajcie stąd jak najszybciej - wyszeptała Mira do Derwana. Następne słowa za to wypowiedziała głośno, kierując do maga. - Masz rację. Jednak na twoje nieszczęście nie zamierzam doszukiwać się twojej tożsamości.
Musiała grać na czas, aby stworzyć dla dwójki towarzyszy bezpieczną możliwość ucieczki.
- Moja tożsamość przez wszystkie pozostała niezmienna. Aras jest moim jedynym imieniem. Za to z tego, co się dowiedziałem, ty przez ostatnie lata dobrze się bawiłaś, przybierając to nowe imiona...
- A ty? - dopytał natychmiast Derwan, mocniej ściskając jej ramię, nieświadomie, że w ogóle je jeszcze trzymał.
- Astilla, Vrelena, Lidnala... - wymieniał Aras.
CZYTASZ
Cienie mroku
FantasyNie była wojowniczką, ani magiem, jak można przypuszczać po jej zdolnościach. Była kimś innym, czymś innym. Jej tatuaże niczym cienie były bronią czekającą na kolejną walkę. A w najbliższej przyszłości miało być jej bardzo dużo. Zbliżała się wojna...