Tak jak pisałam w innej książce, możecie mnie zabić. Miałam brak chęci do pisania i całkowicie nie mogłam się do niego zmusić. Teraz postaram się jednak do tego kolejny raz nie dopuścić i wstawiać rozdziały w miarę regularnie.
Po jej słowach zaklęcie kapłana zniknęło, a ona znów stała w ogromnej grocie. Do jej głowy zaczęły zlatywać obrazy i informację, które powoli układały się w przestrzenną mapę. Znała dokładną drogę oraz datę odłączenia kryształów.
- Zaskoczyłaś mnie, moje dziecko. Byłem pewny, że wybierzesz coś innego. Dlaczego tak uczyniłaś?
Mira wzięła głęboki wdech, odklejając dłonią włosy przyczepione do mokrego czoła. Zrobiło jej bardzo gorąco i duszno, mimo że wokół panowało porażające zimno.
- Wiele lat temu próbowałam się z wami skontaktować - zaczęła zachrypniętym głosem. - Nie miałam żadnego odzewu z waszej strony. I teraz rozumiem dlaczego. Nie chodziło wam o moje zdolności. Do niedawna zgodziłabym się na wszystko, nawet na oddanie własnego życia. Ale teraz mam coś więcej do stracenia. To była próba, prawda? Miałam wybrać między sobą a... a przyjaciółmi. To była prawdziwa cena, jaką musiałam zapłacić. Wybór. Dlatego wybrałam to, co uznałam w tej chwili za ważniejsze.
Cisza. Zapadła cisza. Aż nagle zabrzmiał głośny i gardłowy rechot. Odbijał się od półek skalnych jamy i atakował Mirę z każdej strony. Miała wrażenie, że same ściany drżały przez siłę rżenia.
- Dalej jest dla mnie niepojęte, czemu podjęłaś taką decyzję. Zdajesz sobie sprawę, że mogła być to twoja jedyna okazja do odzyskania wspomnień?
Mira stężała w bezruchu. Wzrok wbiła na swoją rękę, a dokładnie na czarne cienie wystające spod rękawa. Jeszcze chwilę temu spoglądała na nie w murze swojego umysłu. Oderwała od nich wzrok, zaciągając niżej rękaw kubraka. Powoli przerzuciła oczy na kapłana. Na jej twarzy jawił się spokój, który również objawiał się w lekkim uśmiechu.
- Zapłaciłam swoją cenę, ty wywiązałeś się z zadania. Nie ma potrzeby, abym dłużej tu była.
- Jak uważasz, moje dziecko. Tak więc, do zobaczenia już niedługo.
Do nigdy - odpowiedziała w myślach, kierując się w stronę swoich towarzyszy.
Pociągnęła za ich ramiona, bo bez jej pomocy nie zapowiadało się, aby opuścili to miejsce. Stali wbici w ziemię, nie będąc świadomym, co właśnie się wydarzyło. Nie widzieli tego, co najważniejsze, gdyż to odegrało się w umyśle Miry.
Poczuła jakby ktoś zdjął ciężar z jej barków, gdy wraz z towarzyszami opuściła jamę kapłanów, jednak jeszcze nie pozwoliła sobie na odetchnięcie. Pozostawała czujna, a przynajmniej na tyle, na ile pozwalał jej stan. W umyśle kobiety kotłowało się wiele myśli, które próbowała wyciszyć. Nieudolnie. Mimo że cała trójka maszerowała w milczeniu, a jedynym dźwiękiem szarpiącym ich słuch, były odgłosy kroków oraz ledwo słyszalny szmer robaków zjadających szczątki, Mira słyszała głosy. Głosy dochodzące z odmętów jej umysłu. Krzyczały, błagały, skomlały. Miała ochotę zatrzymać się i płakać razem z nimi. Panika zgarnęła w szpony jej ciało. Tatuaże zaczęły się poruszać. Pierwszy raz odczuła ciężar ich mocy. Miała wrażenie, że zaciskały się na jej skórze jak wąż. Dusiły ją. W płucach brakło jej powietrza. Obraz przed oczami zaczął się rozmazywać. Zatoczyła się na bok, wpadając na księcia.
- Nic mi nie jest - oznajmiła machinalnie, zanim Derwan zdołał cokolwiek powiedzieć.
Przyspieszyła tempa, gdy poczuła dłoń na swoim barku. Gwałtownie ruszyła biegiem przed siebie, widząc zalążki światła. Nie obchodziło ją, że zostawiła w tyle Derwana i Kari. Musiała jak najszybciej wydostać się z podziemi. Panująca aura już za bardzo wsiąknęła w jej skórę i kości. Nie chciała zostanie tu choć chwili dłużej niż było to konieczne.
CZYTASZ
Cienie mroku
FantasyNie była wojowniczką, ani magiem, jak można przypuszczać po jej zdolnościach. Była kimś innym, czymś innym. Jej tatuaże niczym cienie były bronią czekającą na kolejną walkę. A w najbliższej przyszłości miało być jej bardzo dużo. Zbliżała się wojna...