Było już późno, dziś na celu miałam przeszukanie pokoju Taila i Steven'a.
To prawda, musiałam ryzykować, ale tak czy siak nie miałam nic do stracenia. Myślałam o bracie, tęskniłam, ale też byłam wściekła na niego. Musi mi to wyjaśnić, przez niego przechodzę przez piekło. Przynajmniej moi porywacze twierdzą, że to właśnie przez James'a się tu znalazłam, ale nie mogę wierzyć we wszystko.Kolejny dzień przesiadywania z tymi bandytami... nie wiem jak inaczej mogłabym na nich mówić. Wczoraj, gdy szukałam telefonu, znalazłam kasę, mnóstwo kasy - czego po nich się spodziewałam, czyli kilka grubych tysiaków i całego kompletu zapakowanych, jak sądzę dragów, bo to był ich najczęstszy temat do rozmów. Dziś również nie rozmawiałam z nikim. To było dziwne i jednocześnie chore. Porywa mnie czterech kolesi. Brutalnie traktują, pytają o kasę, którą ponoć mój brat im wisi, mówią o jakiś długach, potem sobie z nimi "mieszkam" bez słów, rozmów i czegokolwiek innego. Jednym z moich porywaczy jest chłopak, którego jeszcze niedawno uważałam za mojego jedynego i jest jeszcze jeden, w którym się... zauroczyłam... tak, dokładnie tak, w porywaczu. Jestem w małym domku, z parterem i piwnicą, w którym nie mam szans na ucieczkę przez bardzo dobrze zabezpieczone okna kratami, oraz drzwiami na kod, którego nie znałam. Trzydziestoletni psychol nie rozstający się ze swoim pistoletem. Dziwne rozmowy, tajemnice, i ja mam być w to zamieszana? Pogubiłam się, to jest jak bagno, w którym się topię i nie mam szans na wydostanie się z niego. Muszę odnaleźć telefon, skontaktować się z kimś, wezwać pomoc.
Czekałam na późny wieczór. Dopiero dwudziesta, a ja wpatruje się nieustannie w zegar, słyszę tylko tykanie wskazówek, co naprawdę robiło się irytujące. Nie mogę liczyć, że pójdą spać grzecznie jak dzieci po dobranocce, pozostaje mi tylko czekać. Obawiałam się, że nawet gdybym go znalazła, to bateria mi padła w komórce. Choć byłam przekonana, że wcześniej go wyłączałam, ale wątpliwości zostały. Poza tym miałam go zablokowane na hasło, ale kogo ja oszukuję, wystarczy, że załatwią sobie zwykłego hakera. Nawet go nie znalazłam, a już wymyślam co mogło i może się stać. Moje myśli były zagubione, dokładnie tak, jak ja.
Nie miałam co robić. Zbyt dużo tego "wolnego" czasu. Rozmyślam wtedy o tym wszystkim, doskonały plan w wolną chwilę... Jest upragniona północ. Musze się położyć i nie zasnąć... wkroczę do "akcji", gdy wszyscy będą spali. Jest gorzej i trudniej, gdyż wczoraj pełnia oświetlała wnętrze domu, co ułatwiało mi szukanie, teraz niewiele widać przez te ciemności. Brian wszedł do pokoju, chyba obserwował czy śpię. Oczywiście udawałam, inaczej nie udałoby mi się.
Przewracałam się z boku na bok, czułam jakby czas stał w miejscu, chcąc zrobić mi na złość. Jednak wszytko musi kiedyś nastąpić i tym samym doczekałam się późnej godziny. Wyszłam cichutko z pokoju, zastanawiając się jednocześnie, co ja głupia robię? Cel: pokój Steven'a. Weszłam przez uchylone drzwi. Było w nim zimno, przez otwarte okno do pomieszczenia wpadał wiatr robiąc nieprzyjemny klimat, a w tle było słychać odgłos świerszczy z zewnątrz. Pokój był ciemny, farba już odpadała od ścian, mimo niewielkich rozmiarów wydawał się być pusty. No w sumie, po co im meble? Pistolet leżał na stoliku nocnym obok łóżka Steven'a. Kusiło mnie, by go zabrać, ale nie, lepiej nie będę ryzykować jeszcze bardziej, bo co ja głupia myślę? Że mi się uda? Niestety w sprawach posługiwania się bronią jestem ciemna, ale często widzę jak Steven siedzi przy stole, rozbiera ją i składa z powrotem. Tak, to z pewnością obsesja. U niego w pokoju znajdowała się komoda, a nieopodal niej nieduży sejf, zgadywałam co było w środku. Każdy z nich miał dość mały pokój, na szczęście. Nic szczególnego tam nie było, to, co inni mają w swoich czterech kątach. Jego szafki były praktycznie puste, coraz bardziej byłam w przekonaniu, że nie znajdę mojej rzeczy, a co za tym idzie - będę tu tkwić i się nie uratuję. Zamykając szufladę usłyszałam skrzypienie łóżka i cichy jęk, przestraszyłam się, że obudziłam Steven'a i odruchowo padłam na ziemię, chcąc, by mnie nie zauważył. Całe szczęście, to fałszywy alarm, przewrócił się na bok i spał dalej. Jak najszybciej wydostałam się z pomieszczenia, pokój Taila, ostatni cel. Cicho na palcach weszłam do środka. Przy łóżku miał swój mały stolik nocny, a po lewej stronie pokoju blisko okna, szafę, badajże na ubrania, ale żebym była pewna, muszę to sprawdzić. Na zegarze w pół do drugiej. Rozsunęłam drzwi szafy, a na jej dnie spostrzegłam dużą torbę, taką jaką używa się podczas jakiegoś wyjazdu, na podróż. Przycupnęłam i wolnym ruchem dłoni zaczęłam rozsuwać zamek. W pokoju panowała totalna cisza, więc łatwo było spowodować niewielki hałas, który obije się echem o cztery kąty. We wnętrzu torby zobaczyłam kosmetyki do kąpieli oraz nic innego prócz ubrań. Nie wiem po co mu one, skoro i tak bardzo często chodził bez koszulki, pokazując przy tym swój umięśniony brzuch. Dodawało mu to tego "czegoś". Katie...skończ.
CZYTASZ
Porwanie: Intryga (cz. I) ✔
Mystery / ThrillerCo byś zrobiła gdybyś nagle została porwana, a jeden wieczór odmienił całe Twoje dotychczasowe, nudne, ale spokojne życie? Jak Ty byś postąpiła znajdując się w sytuacji bez wyjścia? Katie to osiemnastoletnia blondynka, zamieszkująca jedną z dzielni...