Rozdział 10

10.5K 620 38
                                    

    Zobaczyłam tam komórkę i odznakę FBI. To totalne było przegięcie. Postanowiłam z tym skończyć, tego było już za wiele. W pewnym momencie telefon znajdujący się po materacem, zadzwonił.

-To już przegięcie! - krzyknęłam, nie czekając nawet aż brunet pierwszy się odezwie - wytłumacz mi teraz w tym momencie, o co tu chodzi?! Chcę wrócić do domu!

-Przenocuj w hotelu. Rano otrzymasz dalsze informacje. Odśwież się, zmień ciuchy, ubierz to co jest przygotowane w szafie. Zjesz coś, o reszcie powiem później - powiedział, totalnie ignorując moje słowa.

-Ale... - nie dokończyłam, gdyż usłyszałam sygnał urwanego połączenia, a w moich oczach zbierały się łzy.

   To brnie za daleko, teraz to już nic nie łączy się w spójną całość! Dlaczego musiałam zameldować się na fałszywe nazwisko? Co tu robi główny symbol policji, czyli odznaka FBI? Nie rozumiałam, nie rozumiałam kompletnie nic. W mojej głowie była totalna pustka. Chciałam skontaktować się z bratem, ale na moje szczęście bateria w moim telefonie padła, a tam posiadałam wszystkie numery, które zapisane miałam w kontaktach. Po co ja w ogóle słucham Taila, w co on mnie miesza? Pozostało mi tylko czekać na wyjaśnienia.

~*~

Ta noc w hotelu była koszmarna. Nie mogłam zasnąć, przed oczami miałam obraz upadającej brunetki, obraz tamtego domu, w którym mnie trzymali, obraz Stevena, który śmiał mi się w twarz. Po pewnym czasie z trudem udało mi się zasnąć.

   Podniosłam powieki, które raziło słońce, którego promienie dobijały się przez okno. Leniwie wstałam z łóżka i ociągając się ruszyłam w stronę hotelowej łazienki. Spojrzałam w lustro zawieszone nad umywalką. Zobaczyłam tam blondynkę z potarganymi włosami, a w jej oczach spostrzegłam rozpacz i strach, widziałam po prostu siebie. Odświeżona, otworzyłam szafę, w której miały znajdować się ubrania dla mnie. Wyjęłam je i rozłożyłam na łóżku. Czarne rurki, które posiadały specjalne miejsce na broń i magazynki, szara, dłuższa bluzka i skórzana kurtka, tego koloru co spodnie. Najchętniej wyrzuciłabym pistolet do kosza, ale musiałam go zabrać ze sobą - nie wiem po co, a to w tym wszystkim było najciekawsze. Na stopy wsunęłam ciemne, wiązane buty. Wyglądałam, jakbym szła na pogrzeb, albo na spotkanie z egzorcystą, bo tak mogłam porównać mój wygląd. Uczesałam włosy w kucyk i schowałam wszystkie rzeczy do torby. Długa bluzka zakrywała broń, którą umieściłam w spodniach. Umierałam z głodu i braku sił, udałam się na śniadanie, które zjadłam w błyskawicznym tempie. Dostałam telefon od Taila, który poinformował mnie, że mam się wymeldować i udać na parking, gdzie czeka na mnie czarne BMW z przyciemnianymi szybami. Miałam wziąć ze sobą torbę z kasą. Jak mnie okradną? Za każdym razem szukałam w swojej głowie tysiące pytań, na które odpowiedzi nie dostanę. Zrobiłam, co kazał i wyszłam z hotelu, wyszukując wzrokiem określony przez bruneta pojazd. Gdy go spostrzegłam, skierowałam się do niego i otwierając drzwi, po czym zajęłam miejsce pasażera. Za kierownicą siedział nikt inny jak Tail z okularami przeciwsłonecznymi na nosie.

-Co? Jak ty... - zapytałam ze zdziwieniem.

-Hej Katie. Jak się czujesz?

-Jak się czuję? - prychnęłam odgarniając wypadające kosmyki włosów z kucyka - Ty tak na poważnie pytasz? A możesz mi wreszcie powiedzieć o co tutaj chodzi?! I jak uciekłeś? Mówiłeś, że cię zabiją! Wyjaśnij mi to, bo dalej się na to nie piszę!

-Spokojnie Katie - dotknął dłonią mojego kolana, a ja odsunęłam się od niego.

-Daj mi spokój! Nie chcesz mi nic powiedzieć? O co w tym wszystkim chodzi?! Porwanie, długi, SMS-y, broń, jaka to tajemnica?! Jesteś dupkiem wiesz?! Wyjdę zaraz stąd i zadzwonię na policję, daj mi spokój! - krzyczałam jak ostatnia histeryczka - W co ty mnie wrabiasz? Jestem jakąś przynętą?!

-Kat... spokojnie - mruknął - ja...

-Przez ciebie zabiłam człowieka! - wysyczałam przez zęby przerywając mu. Tail uderzył mój policzek. Między nami nastąpiła cisza, a ja odruchowo dotknęłam dłonią piekącego miejsca i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

-Przepraszam - mruknął odwracając ode mnie wzrok - Przepraszam - powtórzył i uderzył dłońmi o kierownicę, po czym schował w nich głowę. Wysiadłam wściekła z samochodu, trzaskając drzwiami i popłakując pod nosem. On naprawdę to zrobił, uderzył mnie. Z jednej strony, zrozumiałam jego zachowanie, ale z drugiej - rozczarował mnie. Wysiadł za samochodu i pobiegł za mną.

-Katie poczekaj! - krzyknął, ale ja szłam dalej przed siebie - Katie! - stanęłam i odwróciłam się do niego - Wróć do samochodu, proszę - dodał miłym głosem podchodząc do mnie.

-Zostaw mnie - wyrwałam się z jego uścisku, gdy dotknął moje ramię i odsunęłam się robiąc krok w tył.

-Przepraszam, nie chciałem - spuścił wzrok.

-Nie chciałeś?! Zostaw mnie w spokoju - prychnęłam.

-I gdzie niby pójdziesz, hm? - zapytał, gdy ja odwracałam się na pięcie. Wywróciłam oczami i wymijając go, wróciłam do samochodu.

-Wyjaśnijmy sobie coś. To nie ja kazałem ci w nią strzelać, ja - urwał, gdyż mu przerwałam.

-Nie denerwuj mnie! Co to za cyrk?! I co z moim bratem? Też go przetrzymujecie?!

-Nie. Jedziemy - odparł przekręcając kluczyki w stacyjce - Wzięłaś wszystkie rzeczy?

-Mam. Po co to wszystko? Wrabiasz mnie w coś? - spytałam z pełną pewnością w głosie.

-Nie, wręcz przeciwnie. Pojedziemy teraz w pewne miejsce - rzkł, po czym zaczął wyjeżdżać z parkingu. Z jednej strony było mi wszystko jedno, ale z drugiej - byłam przerażona.

-Po co mi broń i to wszystko? - zapytałam po chwili.

-Przyda ci się - uśmiechnął się. Przyda? Ciekawe do czego! Strzeliłam do człowieka, a mu jeszcze mało. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, nie odpowiadał mi też na pytania, które zadawałam podczas jazdy. Powodowało to coraz większą pustkę w mojej głowie.

~*~

LivAlivx // hhidden11

Porwanie: Intryga (cz. I) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz