Strzeliłam do niego, nie mogłam bezczynnie siedzieć w samochodzie. Powiedziałam, że zostanę, ale kontrolowałam sytuację. Steven trzymał się za ramię. James - oswobodzony wstał z krzesła cały obolały. Widząc, że Stev chce podnieść broń nadepnął na jego rękę i kopnął go w brzuch, co sprawiło, że ponownie padł na ziemię. Podbiegliśmy do Sama i Danielsa i tych dwóch łebków. Sam... stracił przytomność, a z jego rany płynęła krew. Daniels - mocno postrzelona ręka. A dwóch gości? Jeden nie żył, drugi konał wykrwawiając się. Wzięliśmy Sama do samochodu, kładąc go na tylne siedzenie. Musieliśmy pojechać i mu pomóc. Steven leżał na ziemi. James i Tail podeszli do niego, związali, a on syczał z bólu w ramieniu, gdzie tkwiła kula. Mu nie zamierzaliśmy pomóc. Patrzyłam na niego z obrzydzeniem. Daniels jeszcze o własnych siłach doszedł do samochodu, podpierając się o moje ramię.
Ruszyliśmy. Musieliśmy wrócić do "bazy".
-Musimy do szpitala - odparłam.
-Sami mu pomożemy - rzekł Tail.
-Co? Jak? - zapytałam. On spojrzał na mnie.
-Dziękuję - powiedział nic nie dodając. Uśmiechnęłam się.
-Za co?
-Wiesz za co - rzekł Tail po czym puścił do mnie oko.
Pojechaliśmy do opuszczonej fabryki, gdzie znajdowała się baza. James wpisał kod i weszliśmy. Posadzili Stevena na krzesło. Nie protestował, wił się z bólu a kula w ramieniu sprawiała mu jeszcze większy ból i dyskomfort, niż siniaki na całym ciele. Wnieśli Sama, położyli go na stare łóżko. Tail podgrzewał nóż na kuchence gazowej. Chyba już wiem co chcieli zrobić... James przyniósł alkohol. Polał na ranę Sama, jednak nie odzyskał przytomności. Wyjęli kulę, ale ja wolałam na to nie patrzeć, odwracałam wzrok. Nadal był nieprzytomny. Stałam nad nimi i przyglądałam się z jedną ręką na ustach a drugą podpartą o biodra
-Musimy jechać do szpitala! - krzyknął James. Steven coś mówił cicho, Tail do niego podszedł i uderzył go w twarz.
-Teraz nie ucieknie, nikogo nie zawiadomi - odparł Tail.
-Ja zostanę - krzyknął James - z Danielsem i Katie.
-Dobra, to pojadę z nim sam.
Chciałam jechać, ale wiedziałam, że lepiej zostanę. Tail odjechał. James wyjął kulę z ramienia Danielsa polewając jego ranę alkoholem. Gdy przypomni mi się ten krzyk.... dlaczego nie pojechał po prostu do szpitala?!
Zatamował krwotok, Daniels poczuł się lepiej. Wycierałam szmatką nasączoną wodą rany Jamesa na twarzy. Miał rozciętą brew, wargę i siniaka na policzku.
Po około dwóch godzinach oczekiwań, wrócił Tail, ale bez Sama. Stał w wejściu zamykając drzwi, z kapturem na głowie, cały mokry - przez deszcz.
-Został na obserwacji? - zapytałam. On pokiwał przecząco głową. Zakryłam twarz ręką.
-Powiedzieli, że stracił za dużo krwi - rzekł i skinął głowę. Wiedzieliśmy co to znaczy. Steven się obudził i szeroko się uśmiechnął na tą wieść, że dostał w pysk z pięści od Taila.
-Powiesz nam gdzie reszta - rzekł do Stevena. Zostało ich 6, tak na prawdę 5 bo mamy jednego.
-Nie możemy ich tak zabijać, jak oni, jak mordercy - odparł James.
-To co robimy? - Daniels.
-Aresztujemy. Po przesłuchaniu odwozimy Stevena na komisariat - rzekł James.
-Tylko mamy problem. Patrzcie jak on wygląda - rzekł Daniels.
-A jak my przez niego wyglądamy? I kto przez niego ucierpiał? - powiedział mój brat.
CZYTASZ
Porwanie: Intryga (cz. I) ✔
Mistero / ThrillerCo byś zrobiła gdybyś nagle została porwana, a jeden wieczór odmienił całe Twoje dotychczasowe, nudne, ale spokojne życie? Jak Ty byś postąpiła znajdując się w sytuacji bez wyjścia? Katie to osiemnastoletnia blondynka, zamieszkująca jedną z dzielni...