Rozdział 11

248 14 11
                                    

Obudziłam się rano. Czułam się wyśmienicie. Gabriel spał z uśmieszkiem na twarzy. Usta brzoskwiniowe. Szaro-błękitne oczy które pamiętam z tamtego wieczora lśniły w świetle odbijającego się księżyca w tafli małego stawiku. Jego twarz tego ranka była rozświetlona promieniami słońca. Wyszłam po cichaczu z łóżka i założyłam jego koszulkę. Było mi trochę zimno.

Weszłam do łóżka i wtuliłam się w Gabriela. Jedną dłonią dotknęłam jego blond włosów, a drugą jego torsu. Czułam się szczęśliwa. Dobrze, że w tych dniach w których były tak przyjemne chwile nie było żadnych sezonów. Wtedy bym miała dużo pracy.

Nagle Gabriel po kilku sekundach się obudził.
Uśmiechną się do mnie i mnie cmokną w policzek.

-Witaj, kwiatuszku...

-Witaj, ananasku...

Gabriel wstał. Ja tylko wtuliłam się w poduszkę i rozmyślałam. Potem Gabriel wszedł na łóżko i znalazł się nademną.

-O więc tu jest moja koszulka...??

-No tak wyszło....

Gabriel zaczął ją ze mnie ściągać , ale ja mu nie pozwalałam.. Niech sobie aż tak dużo nie pozwala... zimno mi było.

-Co robisz?

-Zimno mi...

-Ohhh, no dobrze miej ją, ale zaraz mi oddaj... Jak ja pójdę tylko w spodniach do kuchni po kawę..

-Dla mnie tam bez różnicy...

-Gdzie są moje skarpety??...

Gabriel chodził i szukał skarpet pod łóżkiem, za komodą, to za toaletką i nawet w łazience, ale nieć nie znalazł.

Ja lekko je wysunęłam zpod kołdry. Były ciągle tam, gdzie je zostawił czyli pod pościelą zeszłej nocy.

-Ohhh tu są..

-No widzisz ja umiem wszystko znaleść.

Gabriel wziął je do ręki i ubrał. Potem wszedł do garderoby w poszukiwaniu jakiej kolwiek białej koszuli pod marynarkę.

Wyszłam z łóżka i sama tam się udałam. Przytuliłam go od tyłu i powiedziałam, że idę do łazienki. Pogłaskał mnie po głowie i dalej poszukiwał koszuli.

Ruszyłam, więc w stronę łazienki i się umyłam. Założyłam na siebie szlafrok i chwilę spędziłam przed lustrem, by umyć zęby.

Gdy już wyszłam Gabriel siedział na łóżku i przeglądał kilka papierów. Odwrócił w moją stronę głowę i lekko się uśmiechną. Ja w tem weszłam do Garderoby i zaczęłam się ubierać.

Ubrałam na siebie dżinsy i włożyłam do nich lekko fioletową koszulę. Poszłam potem do toaletki i upięłam włosy w kok. Zeszłam na dół zostawiając na chwilę Gabriela samego.

Gdy byłam na dole zaszłam do kuchni po kawę dla niego, a sobie zrobiłam herbatę. Chwilę musiałam czekać, ale miałam chociaż widok ryb w akwarium.

Gdy kawa była gotowa wzięłam dwa kubki w ręce i zaniosłam do jego gabinetu. Gabriel już tam czekał. Podałam mu kawę do ręki.

-Proszę...

-Dziękuję... Pomożesz mi z tymi papierami? Ja nie wiem jak ty je układasz w ten sposób, że potem sam z siebie je znajduję..

-Jasne.. Poczekaj..

Odłożyłam kubek z herbatą i zakasałam rękawy. Wzięłam się z papierkową robotę, a Gabriel mi się przyglądał z podziwem. Zajęło mi to 5 minut.

Miraculum•|°Gabrienette°|•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz