5. Twój chłopak to taka enigmatyczna postać, której nigdy nie spotkałem

224 23 2
                                    

*Marinette*

Ten moment, kiedy wychodziłam na scenę, za każdym razem dodawał mi adrenaliny. Za każdym razem czułam stres i radość z tego, że mogłam podzielić się z ludźmi tym, co kochałam. Kiedy zaczynała grać muzyka, nic innego się nie liczyło. Stawałam się z nią jednością, przechodząc płynnie przez wyuczoną choreografię, pokazywałam emocje, które za każdym razem były inne. To dlatego zawsze uważałam, że każdy krok w tańcu można zatańczyć w inny sposób. Dlatego nie liczyło się to, czy ktoś miał podobną do ciebie choreografię, tylko to, w jaki sposób się zatańczyło. Ile serca włożyło się w każdy najmniejszy ruch.

Kiedy muzyka umilkła, dopiero wtedy poczułam, ile kosztował mnie ten występ. Byłam cała spocona, ale za to bardzo szczęśliwa. Schodząc ze sceny, dostałam owacje na stojąco, co jeszcze bardziej napędzało buzującą we mnie adrenaliną.

-Dobra robota Marinette- pochwaliła mnie trenerka Sonja, podając mi ręcznik- Jeśli za ten występ nie przyznają ci pierwszego miejsca, to ja nie wiem, gdzie oni mają oczy.

-Dziś konkurencja jest naprawdę duża, tak więc sukcesem będzie, jak się dostanę na podium- odparłam zdyszana, przecierając czoło ręcznikiem- Wydaje mi się, że mogłam dać z siebie jeszcze więcej.

-Za surowo siebie oceniasz kochana. Znam cię, odkąd byłaś małym czteroletnim szkrabem, a ja sam jeszcze chodziłam na zajęcia. Nigdy nie widziałam, abyś nie dawała z siebie wszystkiego. We wszystko, co było związane z tańcem, dawałaś z siebie sto procent, nawet jeśli to było tylko chodzenie.

-Marinette byłaś najlepsza- usłyszałam za sobą pisk Alice.

-Kochanie, czy powinienem być zazdrosny, o to, że okazujesz więcej uczuć Marinette niż mi?- spytał Francis.

-Francis to salto, które zrobiłeś, było chyba najlepsze w twoim wykonaniu- pochwaliłam go.

-Uczę się od najlepszych- powiedział, wskazując naszą trenerkę.

- Cicho bądźcie, teraz kolej Livii.

Olivia najbardziej odnajdywała się w balecie. Patrząc na nią, można było pomyśleć, że został on wymyślony specjalnie dla niej. Jak spojrzało się na nią choćby na chwilę, nie można było oderwać od niego wzroku, aż do końca występu. Część zasługi można przyznać jej strojowi, który hipnotyzował oglądającego i współgrał z jej ruchami.

-Jak mi poszło?- spytała zdyszana, ale uradowana, kiedy zbiegła ze sceny.

Zamiast odpowiedzi Daniel wziął ją na ręce i zaczął obracać wokół własnej osi.

-Puść mnie wariacie!- piszczała.

-Ej a mi tak nie zrobiłeś- udawałam obrażoną.

-Już to nadrabiam kochana Marinette- powiedział, odstawiając Olivię na ziemię i biorąc mnie na ręce i powtarzając poprzednią czynność.

Cały świat zawirował.

-Weźcie się ogarnijcie- poprosiła na Chloe- Francis, Ali zaraz wchodzimy. Tańczymy jako pierwsi w naszej kategorii.

-A potem tańczycie jeszcze mini formacje i macie przerwę do ogłoszenia wyników- trenerka spojrzała na zegarek- czyli około czterech godziny, jeśli nie będzie żadnego opóźnienie, czyli możecie dodać jeszcze jakieś pół godziny.

Najgorsze w tych wszystkich zawodach było to, że kiedy występowało się na początku, to trzeba było czekać bardzo długo na wyniki.

Na szczęście zawody były w Paryżu, tak więc w przerwie mogłam pójść do domu na ciepły obiad.

-Nie czekasz, jeszcze na występ Adriena?- spytała mnie Olivia, po skończonym wspólnym występie.

-Nie.

-Przecież teraz jest jednym z nas, a my zawsze wspieramy siebie nawzajem.

-Sorki obiecałam przyjaciółce, że w przerwie, kiedy będę czekać na wyniki, zaczniemy robić projekt, który mamy zrobić na wtorek- odparłam.

Naprawdę umówiłam się z Alyą, że w przerwie do mnie wpadnie i odrobimy razem lekcje. Chociaż jakby wiedziała, że przez to ominie mnie występ Adriena, to chyba urwałaby mi głowę. A że chcę mieć głowę w nienaruszonym stanie, dlatego nie powiem jej o tym drobnym szczególe.

*Adrien*

Na konkurs w Paryżu miałem od samego początku pojechać. Nie zmienił tego nawet fakt, że od czasu zapisów zmieniłem klub taneczny.

Po występach moich nowych znajomych z klubu musiałem czekać około godziny na swoją kolej. Stresowałem się jak zwykle. Ojciec oczekiwał ode mnie, że jak już się w coś zaangażuję, to będę w tym najlepszy, dlatego wymagał ode mnie zdobywania tylko pierwszych miejsc. Ostatecznie do zaakceptowania było drugie i trzecie, ale jeśli zdobyte przeze mnie miejsce nie było na podium, ojciec zaczynał mnie obwiniać za to, że nie przykładam się do treningów. Odbierał mi w ten sposób radość z tańca.

Kiedy wchodziłem na scenę, świat przestawał się dla mnie liczyć. Słyszałem melodię i starałem się za pomocą wyuczonych do perfekcji kroków przekazać swoje emocje, co nie zawsze było dla mnie najłatwiejsze.

Dopiero kiedy muzyka przestawała grać, zauważałem jurorów i widownię, ale nigdy się im nie przyglądałem, tylko schodziłem ze sceny.

-To było czadowe koleś- pochwalił mnie czarnowłosy chłopak, opierając się o moje ramię i targając moje włosy, co nie było dla niego trudnym zadaniem, bo był mniej więcej mojego wzrostu.

-Idziesz z nami się przejść?- spytała rudowłosa dziewczyna.

-Alice skarbie daj mu odetchnąć- poprosił ją brunet, na co ta zrobiła dziwną minę.

-A gdzie idziecie?- spytałem.

-Mamy niecałe trzy godziny przerwy, więc możemy pochodzić sobie po mieście, przy okazji zwiedzisz trochę Paryż- zauważyła Alice.

-I może całkiem przypadkiem wstąpimy do pewnej piekarni?- spytała z przekąsem jedna z blondynek.

-Chloe nie bądź złośliwa- poprosiła ją druga blondynka- Jak nie chcesz, to nie musisz z nami nigdzie iść, możesz zostać.

-I właśnie tak zrobię Liv- odparła Chloe z oburzeniem, zarzucając teatralnie włosy za ramię i odchodząc.

-Nie przejmuj się nią- poradziła Alice- Ona już taka jest i wszyscy musimy z tym niestety żyć.

Poszedłem za nimi. Gdyby ojciec wiedział, że będę mieć wolny czas, który przeznaczę na coś innego niż bycie na konkursie, pewnie zaraz znalazłby mi jakieś zajęcie.

Na szczęście ojciec nie mógł być na moim występie i mogłem spokojnie pójść pozwiedzać sobie miasto, w którym byłem nie raz na sesjach, ale nigdy nie miałem na to czasu.

-Pierwszym punktem naszej wycieczki jest napełnienie naszych brzuchów- ogłosił brunet- Tak się składa, że znam tu najlepszy lokal w okolicy, w którym robią najlepsze wypieki w całym Paryżu.

Poszliśmy do piekarni, tak jak zapowiadała to Chloe.

-Dzień dobry pani Cheng- zawołała radośnie Alice, machając do kobiety.

-Witaj kochana, przyszliście po Marinette?- spytała zaniepokojona- Zaraz będą wyniki?

-Mari ma jeszcze dwie godziny, tak więc na pewno się nie spóźni, a my- wskazała na nas- przyszliśmy kupić najlepsze wypieki w Paryżu.

-Wejdźcie do środka- wskazała drzwi- zaraz wam coś podam, tylko zawołam Marinette.

*Marinette*

-Alya skup się- poprosiłam przyjaciółkę enty raz. Mieliśmy ten projekt oddać do wtorku, a nawet nie byłyśmy w połowie.

-Nic nie poradzę na to, że chemia jest taka nudna...

-Mamy niecałe dwie godziny, aby zrobić cokolwiek, bo muszę wracać na ogłoszenie wyników.

-I tak zdobędziesz pierwsze miejsce.

-Alya chemia- przypomniałam jej, wskazując na książkę.

-Kto w ogóle zgłosił nas do prowadzenia lekcji?- spytała z żalem.

-Zastanówmy się... Może ty, bo chcesz podwyższyć sobie oceny z tego przedmiotu, bo przepowiadasz sobie najczarniejszą przyszłość, że oceny z testów będziesz miała bardzo słabe.

-A to tylko dlatego, że nie rozumem tego przedmiotu.

-Marinette, Alya chodźcie do mnie na chwilę- zawołała nas moja mama, stojąc pewnie na dole schodów, bo jej głos niósł się po klatce schodowej.

-Czyli projekt musi chwilę poczekać...- odparła ze zrezygnowaniem.

-Już idziemy mamo!

Kiedy zeszłyśmy na dół, mama mnie poprosiła, abym pomogła jej coś zanieść do salonu. Co oczywiście zrobiłam. Zdziwiłam się tylko, że kazała mi zanieść ciastka i napoje, ale nie wnikałam.

Do czasu, aż weszłam do pokoju i zobaczyłam moich przyjaciół z klubu.

-Co wy tu robicie?- spytałam.

-Mamy chwilę przerwy, więc nie mogliśmy sobie odmówić wstąpienia do naszej ulubionej piekarni- wyjaśniła Alice.

-Jest i ona!- zawołał uradowany Daniel na widok Aly.

-Koleś ile razy ci mam powtarzać, że mam chłopaka?- spytała zirytowana.

-Twój chłopak to taka enigmatyczna postać, której nigdy nie spotkałem- zauważył.

-Nie muszę ci go przedstawiać, abyś się ode mnie odczepił.

Daniel odkąd pamiętam, zarywa do Aly, ale scenariusz zawsze jest taki sam, bo moja przyjaciółka ma chłopaka, w którym jest zakochana po uszy. Aly nie może się doczekać, aż Daniel w końcu znajdzie sobie inny cel lub znajdzie dziewczynę. Choć podejrzewa, że ta druga opcja nigdy się nie wydarzy.

-Kochana bardzo mnie to boli, że kolejny raz dostaję kosza od tak pięknej dziewczyny.

-Gdybyś uszanował moje zdanie, to bym nie musiała dawać ci kosza.- wytknęła mu, po czym zwróciła się do mnie.- Wiesz co Mari, chyba lepiej wróćmy do robienia tego projektu z chemii.


-Jestem za- powiedziałam, zauważając Adriena, który nie miał prawa siedzieć jakby nigdy nic w moim salonie- To widzimy się na ogłoszeniu wyników!- zawołałam, wbiegając po schodach.

*Adrien*

-Czy ona zawsze taka jest?- spytałem.

-Niestety tak- odparła Liv- Chce być jak najlepsza we wszystkim, zapominając o zwykłym życiu.

Tego wieczoru zostały ogłoszone wyniki. Zdobyłem dwa drugie i jedno pierwsze miejsce. A kiedy wchodziłem na scenę, nie obchodziło mnie to. Bardziej ciekawiło mnie, czemu Marinette jest dla mnie taka oziębła. Choć chciałem sobie ją odpuścić, nie potrafiłem wybić sobie jej z moich myśli.

To wszystko przez taniec. Miraculum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz