8. Zaufanie

117 14 2
                                    

*Marinette*

Ten tydzień był dla mnie męczący. A stał się jeszcze gorszy po tym, jak dowiedziałam się, że ten kretyn chce startować na przewodniczącego i zabrać mi moje stanowisko. Jak mu nie wstyd. Nie dość, że wziął udział w tym głupim zakładzie, to jeszcze chce mnie pozbawić mojego życia w szkole.

Na szczęście dziś jest sobota i nie będę musiała... Nie no przecież ten dupek zabrał mi jeszcze mój ukochany taniec i grupę, która z nieznanych powodów go polubiła.

Wbiegłam szybko do szatni i przebrałam się szybko w strój do ćwiczeń. Wbiegłam spóźniona na salę, poprawiając potargane włosy.

-Przepraszam za spóźnienie, byłabym na czas, tylko wybiegłam z domu bez stroju sportowego i musiałam się wrócić.

-Zajmij miejsce w szeregu- poprosiła ze zrezygnowaniem trenerka Sonja, która już pewnie dawno straciła nadzieję na to, że przyjdę na czas- Skoro już wszyscy jesteśmy, to możemy przejść do ustalenia tego, co dziś będziecie ćwiczyć. Daniel będziesz ćwiczył wraz z Francisem salta i fiflaki.- Francis chciał zaprotestować, lecz trenerka nie dała mu dojść do głosu- Może i twoje salto w tył wyszło ci w miarę ładni, to pozostałe rzeczy, które robiłeś na scenie miały pewne nie dociągnięcia, więc nie zmienię zdania. Chloe, Olivia i Alice, wy dzisiaj będziecie miały czas na poćwiczenie waszych podnoszeń, które macie wykorzystać w miniformacji. A wy chyba wiecie co robić?- spytała, patrząc na mnie i blond dupka stojącego obok mnie, a my przytaknęliśmy- dobra szybko brać się za rozgrzewkę. Olivia prowadzisz. Nie chcę brać odpowiedzialności za wasze kontuzje, spowodowanie tym, że się nie rozgrzaliście!

Po rozgrzewce każdy poszedł ćwiczyć, to co mu trenerka kazała. Ja niestety musiałam być w parze z tym dupkiem.

-Chyba cię coś boli, że mnie będziesz podrzucał- popatrzyłam na niego z powagą.

-Przecież ustaliliśmy wczoraj, że to będzie dobry pomysł.

-Nie ustaliliśmy, tylko ty wypadłeś na ten "genialny" pomysł.

-Przecież nie jesteś aż taka ciężka.

-Zgodzę się z tobą, ale boję się, że ty nie jesteś na tyle inteligentny, aby mnie złapać.

-Pogadać to sobie możecie po zajęciach- skarciła nas trenerka- Zaraz do was wracam i chcę was zobaczyć ćwiczących.

-Widzisz Agreste, o tym możemy pogadać po zajęciach, a teraz może przećwiczmy to od początku- powiedziałam wkurzona, kiedy trenerka odeszła, aby pomóc dziewczynom.

*trenerka Sonia*

Aż miło się na nich patrzyło. Chociaż ta dwójka tak strasznie mnie denerwowała, to myślę, że dobrze zrobiłam, dobierając ich w parę. Jakby tak bardzo się nie kłócili, to byliby idealną parą początkujących tancerzy. Chociaż chyba lepiej, że się kłócą, niż jakby miało coś między nimi być i mieliby przez to rozwalić mi moją ciężką pracę.

*Adrien*

Po dwugodzinnym trening, który upłynął mi za szybko, poszliśmy wszyscy przebrać się do szatni. Kiedy wyszliśmy przed budynek, podszedłem do Marinette.

-Marinette, moglibyśmy gdzieś pójść, aby dokończyć nasze ustalenia?- spytałem.

Dziewczyna sprawdziła godzinę na telefonie, po czym spojrzała na mnie.

-Masz godzinę Agreste i ani minuty więcej, bo później mam spotkanie z Alix- oznajmiła mi.

Wow nie wiedziałem, że tak szybko mi pójdzie. Poszliśmy do pobliskiej kawiarni na rogu ulicy.

-Co powiesz na kawę?- spytałem, patrząc w menu.

-Nie cierpię kawy.

-Mogę przyjąć zamówienie?- spytała młoda kelnerka, która pożerała mnie wzrokiem.

-Poproszę cappuccino, a do tego kawałek sernika- spojrzałem na Marinette, która była bardzo zamyślona- A dla mojej dziewczyny...- udałem, że się zastanawiam, a niebieskooka chyba nie usłyszała tego, jak ją nazwałem- Marinette- pomachałem dziewczynie przed oczami- co chcesz zamówić.

-Poproszę czarną herbatę i jabłecznik- powiedziała do kelnerki.

-Po co mnie tu zaciągnąłeś?- spytała bez owijania w bawełnę, kiedy kelnerka odeszła od naszego stolika.

-Nie możemy po prostu spędzić wspólnie czas, jak dwójka przyjaciół- spytałem wymijająco.

-Agreste, nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale do przyjaciół nam bardzo daleko. Nie wiem nawet, czy można nazwać naszą relację poprawną, tak więc streszczaj się, bo nie chcę, abyś marnował mój cenny czas.

Zauważyłem, że słodko wygląda, kiedy się złości. Dlatego moim celem będzie sprawienie, żeby wyglądała tak jak najczęściej.

-Nie wiem, co masz do mnie i dlaczego mnie tak traktujesz, ale zdradzę ci jedną tajemnicę- nachyliłem się nad stolikiem, aby być bliżej niej i poczułem ciasteczkowy zapach, charakterystyczny dla niej- Jeśli chcesz, aby nam się udało, wspólnie coś z tego stworzyć musimy sobie zaufać. Nie wykonamy niektórych figur, jeśli nie będziemy sobie ufać nawzajem. Dlatego proponuję, abyśmy spróbowali zbudować to zaufanie.- wyszeptałem jej do ucha.

-Poczekaj chwilkę- odparła, odpychając mnie od siebie- A kto tak niedawno powiedział, cytując "Nie chce mi się marnować czasu na zadawanie się z kimś takim jak ty"? Tak, więc moje pytanie brzmi: jak ty chcesz tego dokonać?

Czy ona właśnie zacytowała moje słowa z naszej kłótni? Nigdy bym tak do niej nie powiedział, gdyby nie zachowała się jak suka.

Chciałem jej coś odpowiedzieć, jednak wolałem prowadzić naszą jakże przemiłą dyskusję tylko we dwójkę, więc poczekałem, aż kelnerka, która przyniosła nasze zamówienia, odejdzie, abyśmy mogli kontynuować rozmowę.

-Przecież to słowa wyjęte z kontekstu- zbulwersowałem się.

-Ale jednak padły z twoich ust.- wytknęła mi, nakładając kawałek ciasta na łyżeczkę.

-Nie moja wina, że zachowałaś się jak suka!

Popatrzyła na mnie swoimi niebieskimi oczami i daję słowo, gdyby wzrok mógł zabijać, byłbym trupem.

-Może i zachowałam się nieuprzejmie w stosunku do ciebie, za co przepraszam- piekło właśnie zamarzło- ale powiem ci, że nie zamierzam się z tobą zaprzyjaźnić.

-To jest nas dwoje- serio nie zamierzałem się z nią zadawać, skoro widziała we mnie tylko bogatego chłoptasia, który robi wszystko dzięki układom tatusia- Ale to nie oznacza, że nie możemy darzyć się zaufaniem w czasie tańca.

-Nie ufam ci normalnie, to jak mam ci zaufać w tym, że mnie debilu nie upuścisz na ziemię, tak jak zrobiłeś to ze swoim rozumem już dawno temu.

Udałem, że nie słyszałem jej złośliwej uwagi, bo zależało mi na tym, abyśmy doszli do porozumienia. Uwielbiałem taniec i nie chciałem, aby ona swoimi humorkami zepsuła mi to, co kocham.

-Nie wiem, musimy nad tym popracować podczas tańca, ale to będzie niemożliwe, kiedy ty będziesz się opierać.

-Nie wiem, czy będę umiała ci zaufać po tym... a z resztą nieważne- odparła, machając lekceważąco ręką- Mogę spróbować, ale niczego nie obiecuję.

Zapadła między nami niezręczna cisza. Przez tę niewygodną chwilę, patrzyliśmy sobie w oczy. Mogłem wyczuć, że między nami zawisły jakieś niewypowiedziane słowa oraz mój zakład z Kimem, o którym ona nie wiedziała. Ciągle nie byłem pewny czy powinienem go wygrać, z jednej strony chciałem mu udowodnić, że nie jestem aż tak bardzo zależny od ojca, a z drugiej strony nie byłem takim dupkiem, który ranił w ten sposób dziewczyny, nawet takie, które tak jak ta niebieskooka zalazły mi za skórę.

To mojego ojca można byłoby podejrzewać o takie zachowanie, chociaż może w jakimś małym kawałku byłem podobny do ojca, bo przecież się na to zgodziłem. To penie ta część dupkowatości, którą po nim odziedziczyłem, odpowiadała za to.

Marinette spojrzała na telefon, aby sprawdzić godzinę.

-Wiesz co, muszę już iść, bo nie chcę się spóźnić, tu są moje pieniądze za herbatę i cisto, jakbyś mógł...

-Ja zapłacę.- zapewniłem ją, pamiętając o tym, co wpajała mi mama, kiedy byłem mały.

-To, że nie jestem bogata, tak jak ty, nie oznacza, że nie stać mnie na wypad do kawiarni- odparła wkurzona, wygrzebując z portfela pieniądze. Kiedy wyciągnęła odpowiednią kwotę, położyła ją na stoliku, po czym obróciła się na pięcie i wyszła pospiesznie z kawiarni.

Nie wiem, jak to jest możliwe, że kiedy chcę być miły dla niej, to za każdym razem wychodzę w jej oczach na dupka.

To wszystko przez taniec. Miraculum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz