7. Nie zadzieraj z Marinette

144 21 2
                                    

*Adrien*

Kiedy wróciłem zmęczony z treningu, dopiero wtedy do mnie dotarło, na co się zgodziłem. Musiałem być naprawdę głupi, aby się na to zgodzić. Teraz na głowie będę miał nie tylko zwyczajne zadowolenie ojca, które wiązało się z wygraniem wszystkich turniejów i zaliczeniem wszystkich sprawdzianów na 100%, lecz także sprawienie, aby Marinette się we mnie zakochała do końca roku, abym mógł wygrać ten głupi zakład. I tak tylko przy okazji muszę to zrobić w taki sposób, aby ojciec i trenerka nie dowiedzieli się o naszym "związku".

Jestem naprawdę bardzo żałosny.

Przecież to się nie uda.

Spoglądam na papiery leżące na moim biurku i nie mogę uwierzyć, że mój ojciec naprawdę to zrobił. Może nie on drukował te ulotki, tylko zlecił, aby ktoś za niego to zrobił. Jednak nadal nie mogę uwierzyć, że znowu się wtrącił. A obiecał, że w nowej szkole będę mógł bardziej decydować za siebie. Jak zwykle, jego słowa nie miały żadnego znaczenia. Tak samo, jak znaczenia nie miało to, czy ja w ogóle chcę być przewodniczącym szkoły i startować w tych głupich wyborach.

Chociaż z drugiej strony, co ja tam wiem, to przecież tylko moje życie. Skąd mogę wiedzieć, czego sam chcę.

Byłem wściekły na ojca, że kolejny raz nie dotrzymał swojej obietnicy.

Miałem ochotę czymś rzucić lub coś rozwalić. Jednak te rzeczy nie były wcale winne, więc postanowiłem je oszczędzić i wziąć się za pracę domową, która niestety sama się nie chciała odrobić.

*Marinette*

Wróciłam zmęczona po treningu i przebywaniu w jednym pomieszczeniu z Adrienem. Jak ja nie trawię tego gościa. A mój szacunek do niego jeszcze bardziej zmalał po tym, jak usłyszałam rozmowę jego i Kima.

Złość ciągle we mnie buzowała i nie dawała mi się skupić na pracy domowej.

Jak można tak nisko upaść, aby zakładać się o to, czy prześpi się z jakąś dziewczyną. Myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach i książkach.

Poczułam się naprawdę okropnie, kiedy usłyszałam, że zgodził się na ten zakład, jakbym była jakąś nic niewartą zabawką.

Ale ja nie pozwolę tak sobą pomiatać.

Co to, to nie.

Nazywam się Marinette Dupain-Cheng i nie ze mną takie numery. Znam swoją wartość, a to, że jestem dobrą uczennicą i mam zawsze wzorowe zachowanie, nie oznacza, że ja nie mogę zagrać w ich gierkę i ich obydwu wykiwać.

Pożałują, że postanowili się o mnie założyć głupki jedne.

To, komu oddam moje dziewictwo, kiedy i na jakich warunkach będzie zależało tylko ode mnie, a nie od dupków, których ego jest większe niż ich mózgi.

Zaczęłam spisywać poszczególne części planu.

I dopiero kiedy postawiłam kropkę po ostatnim słowie, mogłam odetchnąć i zabrać się za lekcje.

Pożałują, że ze mną zaczęli, albo nie nazywam się Marinette Dupain-Cheng.

To wszystko przez taniec. Miraculum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz