9. Blond kretyn i inne fanaberie

92 13 1
                                    

*Marinette*

Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi i czekałam, aż ktoś mi otworzy.

-Marinette?- spytała zdziwiona moim widokiem przyjaciółka ze szkoły.

-Cześć Alix masz wolną chwilkę?- spytałam z nadzieją.

-Masz szczęście, bo właśnie moja kuzynka odwołała nasze wspólne spotkanie, wejdź, nie będziemy przecież gadały w progu.

Weszłam za nią do środka. Dziewczyna kazała mi chwilkę poczekać w przed wejściem na schody, a sama zajrzała do jednego z pomieszczeń.

-Tato przyszła do mnie Marinette- oznajmiła Alix osobie znajdującej się w pomieszczeniu, którego nie widziałam.

Nie usłyszałam odpowiedzi, która chyba nie padła, ale po chwili zauważyłam Alix.

-Chodź, idziemy do mojego pokoju- powiedziała, idąc w stronę swojego pokoju, a ja poszłam za nią.

Alix zamknęła za nami drzwi do swojego pokoju. Usiadłyśmy na jej łóżku, które z powodu swojej wielkości zajmowało większą część pomieszczenia.

-Co sprowadza do mojej skromnej osoby tak ważną i zarobioną osobę, która nie ma już czasu dla swoich przyjaciółek ze szkolnej ławki?- spytała, wytykając mi to, że w ostatnim czasie spędzałam czas z przyjaciółmi z klubu albo Alyą, a z pozostałymi przyjaciółkami... No po prostu ostatnio zabrakło mi na to czasu.

-Przepraszam cię- powiedziałam ze skruchą- Wszystko mnie ostatnio przerasta.- Muszę się przygotować na wybory, w międzyczasie uczyć się na kartkówki i sprawdziany, pomagać rodzicom w piekarni i ogarniać wszystkie treningi. A na dodatek muszę przy tym ostatnim pamiętać, aby nie spróbować ukatrupić pewnego blondwłosego zarozumiałego kretyna.

Na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się uśmiech.

-Rozumiem wszystko, jednak mi i pozostałym dziewczyną brakuję tego, jak spędzałyśmy razem czas, babskich wieczorów. Brakuje nam po prostu ciebie Marinette.

Zdałam sobie sprawę, że mi też brakowało naszych wspólnie spędzonych chwil.

-W najbliższym czasie obiecuję, zorganizuję taki babski wieczór, że na długo o nim nie zapomnicie.- zapewniłam, mając nadzieję, że uda mi się to w jakiś sposób zorganizować.

-Dobra, jak tak stawiasz sprawę, to ode mnie masz rozgrzeszenie. Jednak wracając do mojego pytania, co cię tu sprowadza?

-Faceci...?

-To ty mnie pytasz, czy odpowiadasz?

-No wiesz pewien wkurzający blondyn wraz z naszym jeszcze bardziej irytującym kolegą z klasy zwanym przez wszystkich Kimem.

-Co tym razem odwalił ten kretyn?- spytała ze wściekłością w oczach. Nienawiść i wieczna walka między nią i Kimem była faktem powszechnie znanym, więc miałam dziewięćdziesiąt procent pewności, że mi pomoże.

Zaczerwieniłam się i powiedziałam.

-Założylisięotożeblondynmnieprzelecidokońcaroku- powiedziałam to wszystko na jednym oddechu. Bałam się, że Alix nic z moich słów nie zrozumiała. Była ona pierwszą, której wyjawiłam to, co podsłuchałam.

-Mogę prosić o wolniejszą wersję, wiesz taką, którą będziesz pewna, że zrozumiem każde słowo.

-Założyli się o to, że blondyn mnie przeleci do końca roku- powtórzyłam.

Oczy Alix rozszerzyły się ze zdziwienia, a jej szczęka zderzyła się prawie z podłogą.

-Co za chuje!- w jej głosie słychać było oburzenie.

-Nie znalazłaś jakiegoś bardziej cenzuralnego, a zarazem bardziej obrażającego słowa?- spytałam.

-Mari innego słowa nawet nie wypada używać w tej sytuacji- zapewniła mnie- Taka prawda. Choć znając życie, to Kim pewnie podpuścił blond gwiazdę, ale to nie zmienia tego, że każdy mam wolną wolę i mógł mu odmówić. Obydwoje są tak dojrzali, jak małe dzieci.

-Mam pewien pomysł, który ci się na pewno spodoba. Tylko musisz mi pomóc w jego realizacji.

Opowiedziałam Alix o moim planie, który sama wymyśliłam.

-Kochana, jeśli chodzi o Kima, to jestem w stanie wszystko zrobić, aby się na nim odegrać. Jeszcze mu nie oddałam za to, jak zepsuł mi ostatnią imprezę urodzinową, zamawiając striptizerki jako prezent.- zachciało mi się śmiać i niestety nie udało mi się w ostatniej chwili przed tym powstrzymać- Śmiej się, śmiej, ale to nie ty musiałaś się z tego tłumaczyć przed swoimi rodzicami.

Wyobraziłam sobie taką sytuację. Nie, moi rodzice chyba by na zawał zeszli, a potem powstali z martwych, aby mnie straszyć do końca życia.

-Pamiętaj, że jeśli się zgodzisz, to nie będzie z tego odwrotu- przypomniałam jej- będziemy musiały w tym wytrwać do końca.

-Nie zgodziłabym się, gdybym nie była tego pewna. Bardziej boję się o ciebie, żebyś nie zakochała się w blond dupku.

-Przecież to absurdalne- prychnęłam- Widziałaś mnie kiedyś zakochaną?

-I w tym największy problem. Otoczyłaś się murem. Może i masz dużo przyjaciół, jednak nigdy nie pozwoliłaś sobie na "coś niekontrolowanego". Wszystko masz do ostatniego momentu pod kontrolą.

-A czy to źle.

-Nie da się ciągle wszystkiego kontrolować.

-No to patrz na mnie i się ucz.

-Mari, ja po prostu troszczę się o ciebie jak przyjaciółka. Ten blond kretyn potrafi w sobie rozkochać każdą dziewczynę. Spójrz tylko na strony prowadzone przez jego fanki. Szczególnie uwzględnij czas po rozstaniu z Kagami.

-A ja ci przypomnę, że ja nie jestem jak wszystkie- odparłam urażona jej spekulacjami.

-Oj Mari nie obrażaj się jak małe dziecko- poprosiła.

-Nie obrażam się- odparłam, ale wbrew swoim słowom założyłam ręce na piersi, robiąc urażoną minę.

-Wiem, że jeśli się stanie "coś niekontrolowanego", to ty i tak dociągniesz swój plan do końca. Jednak nie jesteś robotem.

Powstrzymałam ja gestem ręki, po czym spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Zakryłam ręką buzię. Miałam być pół godziny temu w domu. Rodzice mnie zabiją. Zerwałam się szybko z łóżka, ale oczywiście w międzyczasie gracja tancerki musiała wziąć sobie wolne i się przewrócić.

-Wszystko w porządku?- spytała zaniepokojona przyjaciółka.

-Tak oczywiście. Muszę znaleźć sposób, aby jak najszybciej przetransportować się do piekarni. Miałam rodziców zastąpić w piekarni, bo mieli pojechać, zawieść tort na wesele.

Alix pokiwała ze zrozumieniem i odprowadziła mnie do wyjścia.

*Adrien*

Kolejna sesja.

Sztuczność.

Tylko to mi przychodzi na myśl, kiedy zastanawiam się nad moim życiem i tym, co teraz robię.

Jak tylko będę mógł uwolnić się z sideł ojca, kończę z tym modelingowym cyrkiem na kółkach.

-Adrien włóż w to serce.- poprosił mnie zrezygnowany fotograf- Potrzebuję emocji... Prawdziwych emocji. To...- wskazał na moją twarz- Dziś jesteś jeszcze gorszy niż zwykle. Potrzebujemy jakiejś świeżości...

Mężczyzna zrobił jeszcze kilka zdjęć.

-Nie dziś to nie ma sensu. Muszę zadzwonić do twego ojca, w takich warunkach nie mogę pracować.

To przekaż mu moje pozdrowienia i powiedz, że ja już dłużej nie zamierzam tego robić.

-Przepraszam, nie jestem sobą.- powiedziałem, wstając, wiedząc, że to już koniec. Skierowałem się do garderoby.

Naprawdę coraz mniej poznawałem osobę, którą widziałem w lustrze. Szczególnie od dnia, w którym założyłem się z Kimem. Jak ja mogłem się założyć o nią. Brzydziłem się od zawsze takim zachowaniem, kiedy mężczyźni bawili się w taki sposób kobietami.

A teraz stałem się jednym z takich dupków.

Zacząłem brzydzić się samym sobą.

Gdyby to moja mama widziała. Byłaby bardzo mną rozczarowana, ale na pewno pomogłaby mi znaleźć rozwiązanie.

"Mamo, tak bardzo mi ciebie brakuje"

Po tej myśli przybrałem maskę pewnego siebie dupka i wyszedłem z garderoby.

To wszystko przez taniec. Miraculum Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz