II

204 24 2
                                    

Każdy dzień niesie ze sobą nowe sytuacje z czasem zmieniające się we wspomnienia. Wielu rzeczy nie pamiętamy, zostawiamy je w tyle pozwalając wyparować z głowy i zostać na dnie. Życie lubi przypominać nam o takich sytuacjach i wystawiać na próbę. Jednak niektórych chwil nie da się zapomnieć. Zapadają tak głęboko w pamięć, że wyciągnięcie ich jest wręcz niemożliwe. Sklejają się z innymi myślami i stają się jednym, wielkim wspomnieniem - przyjemnym lub nie.

Przez nie do końca zasłoniętą roletę do pokoju wbijały się złote smugi słońca. Poczułem jak muskają moją twarz z jakiejś przyczyny chcąc mnie wybudzić. Powoli uchyliłem powieki, lecz od razu tego pożałowałem. Jasność panującą w pomieszczeniu uderzyła mnie powodując powrotne zamknięcie oczu. Pomrugałem kilka razy chcąc przyzwyczaić się do oświetlenia. Chwilę później podniosłem ciało do pozycji siedzącej i przetarłem oczy piąstkami jak miałem w zwyczaju. Energicznie zeskoczyłem z łóżka i wyjąłem z szafy szare dresy, białą koszulkę i czarną bluzę z kapturem. Dzień zapowiadał się spokojnie i przyjemnie.

Poprawiłem koszulkę tak, aby wystawała spod bluzy. Chwyciłem za telefon i wybrałem numer mojego ulubionego bruneta. Czekając aż odbierze ruszyłem do kuchni z zamiarem zjedzenia czegoś prostego, nie lubię gotować, a raczej nie mam do tego nerwów. Zastanawiałem się nad kupną sałatką warzywną lub również kupnym sernikiem z jagodami. Ostatecznie wybrałem pierwszą opcję. Połączenie zakończyło się, lecz chłopak nie odebrał. Wiedziałem, że nic się nie dzieje, bo czasami był po prostu zajęty, tak jak każdy.

Time skip

Wrzucałem do zmywarki naczynia ze śniadania i wczorajszej kolacji. Nie wyobrażam sobie życia bez tego urządzenia, robi za mnie mnóstwo roboty, za co będę jej wdzięczny do końca moich dni. Od czynności oderwał mnie dźwięk przychodzącego połączenia. W pokoju rozbrzmiała dobrze znana mi piosenka. Odłożyłem na blat talerz, który trzymałem w dłoni z zamiarem włożenia go do zmywarki. Podniosłem telefon dotąd leżący na czarnej kanapie. Na ekranie widniał numer dobrze znanej mi osoby.

- Hej Clay. - ciepły głos rozbrzmiewający tuż przy moim uchu zmienił to popołudnie w dużo milsze.

- Hej, jak tam? - przełączyłem rozmowę na tryb głośnomówiący, odłożyłem telefon na stół i wróciłem do zajmowania się naczyniami.

- Wszystko w porządku, ładny dzień się dziś zapowiada. Rozmawiałeś z Georgem? - spojrzałem w stronę stołu, na którym leżało urządzenie. Zaciekawiła mnie przyczyna, przez którą pyta mnie o chłopaka. Przez dłuższą chwilę wpatrywałem się w smartfon.

- Nie. Dzwoniłem raz, ale nie odebrał. Coś się stało, że pytasz? - spytałem spokojnym tonem zamykając zmywarkę. Najprawdopodobniej nie tylko ja nie mam z nim aktualnie kontaktu.

- Nie odpisuje mi od kilku godzin, pomyślałem, że rozmawiacie i nie widzi, że napisałem, ale teraz nie mam pojęcia czemu. Myślisz, że co robi? - wziąłem Patches na ręce i położyłem się na kanapie znajdującej się w pobliżu stołu, tak, aby chłopak mógł mnie dobrze słyszeć. Ułożyłem kotkę na mojej klatce piersiowej, pozwalając jej położyć się w komfortowej pozycji.

- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia Tubbo. Zazwyczaj oddzwania, ale tym razem tego nie zrobił. - głaskałem zwierzę po główce delikatnie zanurzając opuszki palców w miękkiej sierści, która je pieściła. Kochałem ją. Przekładałem jej bezpieczeństwo ponad swoje życie, była dla mnie całym światem.

Chłopak westchnął głośno, a w tle słychać było dźwięki klawiatury. Przymknąłem powieki wsłuchując się w spokojne i ciche mruczenie Patches, które uspokajało mnie w najprzyjemniejszy sposób jaki byłem w stanie sobie wyobrazić.

- Clay. - odezwał się nagle Toby. Mruknąłem cicho dając mu znać, aby kontynuował.
- Zaraz oddzwonię do Cieb- połączenie zakończyło się. Ciekawe o co chodzi. Spieszył się skoro nie zdążył nawet dokończyć zdania. Nie specjalnie się tym przejąłem. Pewnie przyjechał do niego kurier lub właśnie zaczęła gotować się woda w czajniku.

Time skip

Skręcałem szybko w prawo, nie zwracając uwagi na inne pojazdy. Nic nie było w stanie mnie powstrzymać - musiałem dogonić mój cel. Bok samochodu był stłuczony od mocnego zetknięcia z ceglanym murem. Starałem się wczuć w jazdę jak tylko potrafiłem, gdy nagle w radiu rozbrzmiał dobrze znany mi kawałek.

A raczej dźwięk przychodzącego połączenia z mojego telefonu.

Ospale uniosłem powieki będąc nie do końca wybudzonym. Ziewnąłem w porę zakrywając usta dłonią. Pomrugałem kilka razy po czym leniwie uniosłem się do pozycji siedzącej. Wychyliłem rękę tak daleko jak tylko to możliwe, aby dosięgnąć smartfon leżący na stole nieopodal. Na ekranie widniał znany mi numer, jednak nie byłem w stanie stwierdzić kto to, bo część mojego rozumu nadal pędziła samochodem we śnie.

- H-halo? - ledwo wykrztusiłem z siebie. Byłem naprawdę zmęczony. Od kilku dni nie mogłem się wyspać, często budziłem się w środku nocy co skutkowało cholernym zmęczeniem następnego ranka. Pod oczami pojawiały się coraz to większe i ciemniejsze wory, powieki zdawały się ważyć conajmniej tonę, a umysł powoli odpływał w obce mi krainy.

- Clay. - głos był energiczny i dziwnie zdenerwowany co wzbudziło moją ciekawość.

- Tubbo proszę, mów szybko o co chodzi. - ziewnąłem na koniec zdania, chcąc jak najszybciej zakończyć rozmowę i móc spowrotem zapaść w sen, tym razem w mojej sypialni na łóżku z materacem przypominającym chmurę. Tak bardzo tego teraz pragnąłem.

- Dzwoniła do mnie mama Georga. - poprawiłem pozycję wsłuchując się w słowa chłopaka.

- Co chciała?

Tubbo przez chwilę nie odpowiadał. Miałem wrażenie, że zastanawia się nad tym co powinien odpowiedzieć. Nie chciałem go pospieszać, bo nawet nie miałem na to siły.

- On zniknął Clay.

Zdawało się jakby temperatura nagle się obniżyła. Przez pomieszczenie przeszedł szum wiatru, albo to tylko w mojej głowie. Po plecach przeszły mnie zimne ciarki, a dłonie zdrętwiały pod ciężarem smartfona. Powietrze stało się gęstsze, wilgoć wyparowała, a zastąpił ją nieprzyjemny chłód.

Wszystko dookoła wirowało, podobnie jak na karuzeli. Obraz zataczał powolne kółka, które z każdą chwilą przyspieszały, a całość wydawała się ściemniać. W niektórych miejscach pojawiały się czarne plamki, a dotąd słyszany przeze mnie szum wiatru wydawał się dochodzić spod wody.

Rozum odmawiał posłuszeństwa, a dłonie nalegały na opadnięcie. Przez moje wnętrzności przepłynęła morska fala, bryza podobna do tej zimowej. Mózg zalewały wiadra lodowatej wody, każąc mu próbować pod nią oddychać.

George zniknął.

×=×=×

Jeśli Ci się spodobało to zostaw gwiazdkę i obserwację - będzie mi naprawdę miło! :)
Miłej nocy/dnia!

Old personality [] DNF []Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz