Ulice Anglii tętniły życiem, były przepełnione ludźmi dążącymi do tylko im znanego celu, bezpańskimi psami włóczącymi się z samotności i wieloma targowiskami z różnorakimi przedmiotami handlu. Wokół panował chaos, ale mimo tego atmosfera była sympatyczna. Co dziwne, w powietrzu unosił się słodki zapach bułek. Nie miałem pojęcia skąd pochodził, lecz ślinka ciekła mi na samą myśl o zjedzeniu jednej takiej. Niebo było przejrzyste, co rusz kłębiła się na nim śnieżnobiała chmura delikatnie zasłaniając słońce, które co chwilę oświetlało czyjąś twarz.
Wiedziałem, że muszę skupić się na wymyśleniu dobrego pomysłu odnośnie szybszego dostania się do domu Georga, jednak moje myśli ciągle odbiegały w bok, kręcąc się wokół teraz już odległych wyobrażeń. Byłem po prostu zawiedziony. Zawiedziony okolicznościami w jakich przybyłem w strony bruneta. Prawie codziennie przed snem myślałem o tym jak będzie wyglądało nasze pierwsze spotkanie. Chciałem jedynie wreszcie usłyszeć ten głos tuż obok siebie, nie ze słuchawek, nie z telefonu. Tymczasem musiałem zetknąć się z brutalną rzeczywistością. Jednak są rzeczy ważne i ważniejsze, a rozmyślanie nad tym jak bardzo się zawiodłem było zwykłą stratą czasu. Miałem tylko nadzieję, że uda mi się znaleźć go całego.
Nerwowo rozglądałem się wokół szukając natchnienia w wymyśleniu sposobu, który umożliwi mi dostanie się do Londynu w miarę szybko. Jednak stres który zbierał się we mnie z sekundy na sekundę nie pozwalał mi się wystarczająco skupić. Do terenów, na których funkcjonują taksówki i autobusy piechotą dojdę za około godzinę lub półtora. Nie mogłem sobie pozwolić na takie opóźnienie. Przypadkiem w moje oczy rzucił się zaparkowany pod budynkiem poczty czarny samochód. W środku nikogo nie było. Zatrzymałem się i nieświadomie ścisnąłem jedną dłoń w pięść.
Zdecydowanym, a zarazem spokojnym i wolnym krokiem podeszłem do auta. Na ulicy panował spokój pomijając kilku przechodniów. Rozejrzałem się dookoła czy aby na pewno nikt nie spogląda konkretnie w moją stronę. Zjechałem dłońmi tuż do klamki i wyjątkowo cicho wyrwałem ją w taki sposób, aby móc bez problemu wejść do środka. Nauczyłem się tego sposobu kilka lat temu, na szczęście zapadł mi w głowie, inaczej nie wiem co bym zrobił. Jak gdyby nigdy nic wsiadłem do Hyundai'a TUCSON'a. Rozsiadłem się na fotelu tak aby było mi wygodnie, odpaliłem silnik i powoli odjechałem spod poczty. W chwili wyjechania z tej uliczki poczułem ogromną ulgę. Wiedziałem, że to co zrobiłem było złe. Jednak nie miałem wyboru, tutaj chodzi o bezpieczeństwo mojego przyjaciela i choćbym miał wysadzić pół miasta w poszukiwaniu go - zrobiłbym to bez wahania.
Nagle do moich uszu dotarł dźwięk przychodzącego połączenia. Cały czas kierując pojazdem uniosłem delikatnie telefon. Odebrałem i odłożyłem urządzenie na fotel obok włączając tryb głośnomówiący. Wróciłem wzrokiem do ulic Anglii.
- Cześć Clay... - głos chłopaka był przyciszony i wydawał się pusty. Ewidentnie było słychać po nim, że nie spał całą noc, był przygnębiony i po prostu wycieńczony.
- Hej. - odpowiedziałem dosyć obojętnie mimo, że gdzieś w środku ruszył mnie sam jego ton.
- Tęsknię za nim... - wydusił z siebie mocno zmęczonym głosem, który teraz wydawał się jeszcze bardziej załamany. Westchnąłem rozważając to co powinienem odpowiedzieć. Spokojnie prowadziłem samochód zbliżając się do celu. Powinien dotrzeć tam za około pół godziny.
- Nie martw się, wróci cały i zdrowy. - powiedziałem wreszcie pewny siebie. Musiałem trzymać się granic, w końcu nie chciałem, aby dowiedział się, że sam wziąłem się za tę sprawę. Z jednej strony nie chciałem mówić nic co byłoby w jakimkolwiek stopniu podejrzane. A z drugiej zależało mi na tym, aby podnieść go jak najbardziej na duchu. W tym wszystkim sam chciałem wierzyć w swoje słowa, które teraz stały pod znakiem zapytania.
- Jego mama nie odbiera telefonów. Chyba powinienem przestać do niej dzwonić. Pewnie odchodzi od zmysłów ze stresu. Tak bardzo mi jej szkoda... - westchnął ciężko. Szczerze mówiąc ciekawił mnie przebieg rozmowy, którą odbędę z tą kobietą. Podobno wiedziała o moim istnieniu - tak bynajmniej mówił George, ale nigdy nie wymieniłem z nią chociażby zdania, nie wiedziałem nawet jaki ma głos.
- Jestem pewien, że po prostu martwi się o niego, to w końcu jej dziecko. Jak na razie nie próbuj się z nią kontaktować i może pójdź się przespać? Słychać po Tobie, że jesteś wycieńczony. - odchyliłem głowę do tyłu, ale tak, aby nadal bezproblemowo widzieć drogę przede mną. Jeszcze wypadku brakowałoby mi w tej już i tak beznadziejnej sytuacji. Mimowolnie włączyłem radio w samochodzie. Po krótkiej analizie doszedłem do wniosku, że działa w nim Bluetooth, z którego chętnie skorzystałem łącząc się z urządzeniem moim telefonem. Wszedłem w bibliotekę muzyki i zacząłem szukać dobrego kawałka. Ostatecznie postawiłem na piosenkę, do której miałem ogromny sentyment. Wiązałem z nią mnóstwo wspomnień ponieważ towarzyszyła mi gdy dopiero poznawałem Georga. Byla dla mnie po prostu bardzo ważna. Już po chwili do wnętrza samochodu zagościł słodki głos Edena w utworze Wake up.
- Co to za utwór? Nie znam go. - wymiałczał cicho chłopak po drugiej stronie telefonu. Mimo tej niewiedzy już po chwili zaczął wymrukiwać w rytm muzyki na co wydałem z siebie krótką falę śmiechu.
- Jedyny w swoim rodzaju Tubbo. Pójdź się przespać, porozmawiamy potem. - odpowiedziałem z delikatnym uśmiechem na twarzy. Wydawało mi się, że był on słyszalny. Chłopak westchnął z rezygnacji, a już po chwili ziewnął.
- Jeśli czegoś się dowiesz od razu daj mi znać, proszę. Zrobię tak samo. Dobranoc Clay. - mruknąłem coś w rodzaju „okej”, lecz brunet najprawdopodobniej tego nie usłyszał, bo rozłączył się od razu po swoim pożegnaniu.
Piosenka umilkła kończąc się i w samochodzie zapadła pusta cisza. Nie spodziewałem się jednak, że zostanie tak szybko przerwana przez najpierw cicho pukające krople deszczu o szyby. Po chwili jednak odgłosy stały się głośniejsze. Sprawnie włączyłem kolejny utwór, równie przyjemny, tymbardziej w połączeniu z śpiewającym deszczem. Był to XAM - Fade Away. Miałem ochotę śpiewać razem z autorem, jednak wtedy zagłuszył bym deszcz. Więc odpuściłem sobie karaoke i skupiłem się na przemokniętych uliczkach Anglii.
×=×=×
Z CAŁEGO SERCA POLECAM WAM OBIE PIOSENKI Z TEJ CZĘŚCI!
Będę wdzięczna za wszystkie gwiazdki i obserwacje.
Miłego ranka/popołudnia/wieczoru/nocy. <3

CZYTASZ
Old personality [] DNF []
FanfictionTo nie moja wina. Zmusiłeś mnie, A krew, która się wyleje I zastygnie na mych dłoniach Należy do Ciebie. ,,(...) każda osoba, która stanie mi na drodze, niezależnie od tego ile dla mnie znaczy, będzie martwa, bo choćbym miał upaść na samo dno, zeszm...