Podeszłem do trochę niższego ode mnie mężczyzny, który wydawał się być wyjątkowo nieprzyjemną osobą. Ubrany był w firmowy strój, identyczny jak te które nosiła reszta załogi. Wyciągnął w moją stronę dłoń, co oznaczało, że chce mój bilet. Ścisnąłem go palcami wiedząc, że to może być mój koniec. Podałem go mężczyźnie. Popatrzył na mnie podejrzliwie i przeszedł do czynności sprawdzających wiarygodność papierka.
Z tej sytuacji były tylko dwa wyjścia, a jedno przyprawiało mnie o ciarki, musiałem jednak zachować zdrowy rozsądek. Modliłem się w duszy aby karta była oryginalna. Niestety nie miałem takiej pewności, nie wiedziałem czemu Dave miałby szczerze chcieć mi pomóc. Nie widzieliśmy się wiele lat, a jedyne co o nim zapamiętałem to Pink Elephanty, które i tak stały się wyblakłym wspomnieniem leżącym pośród innych równie wyblakłych wspomnień. Ciężko było mi tylko zapomnieć o tym w jakim towarzystwie się kręci, nie wydaje mi się, żeby zmienił znajomych. Pewnie nadal wciąga nosem. No cóż życie bywa bardzo różnorodne.
Mężczyzna wrócił wzrokiem do mojej twarzy i wyciągnął dłoń z leżącym na niej biletem.
- Życzymy przyjemnej podróży. - powiedział wyjątkowo oschłym i głębokim głosem. Straszny gość.
Odebrałem wejściówkę spowrotem i wszedłem na pokład statku z absolutnie czystym sumieniem. Oby tak dalej. Cel - Anglia!
Time skip
Wokół panowała przyjemna atmosfera. Ludzie bawili się ze swoimi znajomymi jakby jutra miało nie być. Światła barowych neonów co chwilę padały na czyjąś twarz. W powietrzu bardzo wyczuwalna była nuta silnego alkoholu, a raczej jego odór. Wiele osób nurkowało w podświetlanym od dołu basenie, który wyglądał na ekskluzywny, co bardzo zachęcało do skorzystania z niego. Z głośników rozbrzmiewały rozluźniające kawałki pokroju Labrinth - Formula, a nie ukrywajmy, że zabawa właśnie przy tym jest wyjątkowo przyjemna.
Wiedziałem, że podróż będzie długa. I to właśnie mnie martwiło, w Anglii będę dopiero za kilkanaście godzin, a z brunetem może teraz dziać się wszystko. Podeszłem do barierki i oparłem się o nią plecami wpatrując się w zadowolonych ludzi. Wyjąłem z wewnętrznej kieszeni marynarki telefon. Wybrałem numer Tubbo. Dzwonienie do Georga było bezcelowe - byłem pewien, że Toby dzwoni do niego co godzinę.
- Halo? Clay?
- Hej, dzwoniłeś do Georga? - nie wiedziałem w jakim celu o to pytam. W końcu doskonale znałem odpowiedź. Wydaje mi się, że miałem nadzieję, że
moje podejrzenia znacząco odbiegają od prawdy.- Nadal nie odbiera. Oby wszystko było z nim w porządku. Próbowałem skontaktować się z jego mamą, ale mówiła, że nie chce z nikim rozmawiać. Myślisz, że możemy coś zrobić w tej sytuacji? - nie chciałem oszukiwać chłopaka, ale wiedziałem, że będzie wściekły jeśli dowie się na jaki ruch postawiłem. Wolę jak na razie o tym nie wspominać. Tak będzie lepiej.
- Na ten moment możemy jedynie czekać Toby.
Time skip
Moje gardło i całe podniebienie płonęło żywym ogniem. Czułem jak ścianki przełyku błagają o więcej wypalając się do prochu. Nogi dziękowały za to, że mogą swobodnie opadać. Dłonie trzęsły się przez niedosyt tego stanu. Umysł odpływał w inne krainy uwalniając się od jakichkolwiek myśli. Serce biło wyjątkowo spokojnym rytmem. Całe ciało jęczało z przyjemności. Jeśli miałbym porównać do czegoś te przeżycia do zdecydowanie do orgazmu, ale nie przeciętnego. Do cholernie mocnego orgazmu.
- Jeszcze raz. - wykrztusiłem z siebie chwiejącycm się głosem. Mężczyzna popatrzył na mnie niepewnie. Wymamrotał coś pod nosem jednak nie byłem w stanie stwierdzić co dokładnie. Sięgnął z półki szklaną butelkę Jacka Daniel'sa i nalał mi chyba 11 kolejkę. Szczerze mówiąc nie byłem pewien bo każdy łyk działał na mnie coraz bardziej.
Wziąłem do dłoni mały, szklany kieliszek i wyzerowałem go w przeciągu chwili. Głośno odchrząknąłem i oparłem głowę na ręce ułożonej na blacie, drugą natomiast trzymałem się za kolano. Wszystkie dźwięki odbijały się echem w mej głowie jeszcze bardziej pogłębiając mój stan.
Nagle poczułem czyjeś dłonie na ramionach, a już po chwili plecy stykające się z moimi. Podniosłem głowę w zdziwieniu. Ciepły oddech zaczął muskać skórę mojej szyji przyprawiając o miłe ciarki. Normalnie w takiej sytuacji energicznie bym się odsunął i sprawdził kim jest ta osoba, jednak będąc pod wpływem niemałej ilości alkoholu nawet o tym nie pomyślałem. Przymknąłem oczy z przyjemności.
- Chyba już wystarczająco wypiłeś? - usłyszałem męski, dojrzały głos tuż za sobą. Próbowałem odpowiedzieć jednak żaden odgłos nie wydobył się z mych ust co było frustrujące. Obraz przede mną wirował jak karuzela.
Po chwili poczułem gorące muśnięcie na szyji. Jęknąłem cicho z przyjemności jaką dał mi ten krótki dotyk. Mężczyzna zaśmiał się w uroczy sposób i tym razem delikatniej zaczął całować to samo miejsce. Jego wargi były miękkie i rozgrzane co jeszcze bardziej podkręcało całą sytuację. Ścisnąłem dłoń w pięść, a nogi mimowolnie unosiły się delikatnie do góry drgając.
- Przestań. - wydusiłem z siebie zaledwie tyle. Sam nie wiedziałem czy chciałem, aby rzeczywiście to zrobił czy sobie to tylko wmawiałem. Chłopak od razu oderwał się ode mnie, ale nie słyszałem aby gdzieś odchodził. Znowu ciężko oparłem głowę o ramię.
Czułem, że w spodniach robi się ciasno, a to nie oznaczało niczego dobrego. To nie tak, że lecę na pierwszą lepszą osobę. Po prostu brakuje mi dotyku, kogoś obok. Mieszkam sam, w mojej okolicy nie mam praktycznie żadnych znajomych. Do niedawna wystarczyło mi to, że mogę przytulać się do Patches w trakcie snu. Jednak z czasem zdałem sobie sprawę, że potrzebuję czegoś więcej. Osoby, do której mogę się odezwać, którą mogę pocałować, która zaspokoi mnie seksualnie.
Nie dawałem tego po sobie poznać. Nie lubię stawiać się w roli osoby "poszkodowanej". Czułem się wtedy jakby inny myśleli, że szukam współczucia, uwagi. Więc tego nie robiłem, pozwalałem poznać się tylko jako osoba z wiecznym uśmiechem na twarzy.
A teraz miałem okazję w końcu się zaspokoić, tylko czy chciałem z niej skorzystać? Wiedziałem, że nie powinienem, bo miałem na głowie ważniejsze sprawy, na których musiałem się skupić. Dodatkowo nawet nie znałem tego mężczyzny, nie widziałem jeszcze jego twarzy. Z drugiej strony potrzebowałem tego i doskonale zdawałem sobie z tego sprawę.
Poczułem jak ktoś łapie mnie za dłoń i ciągnie w swoją stronę przez co musiałam wstać ze stołka barowego. Domyśliłem się, że to ta sama osoba. Zaczął kierować się razem ze mną w stronę pokojów. Moje nogi przeplatały się między sobą z trudnością stawiając kolejne kroki, a wszystko dookoła wirowało. Zaraz odlecę. Muzyka odbijała się w głowie echem jakbym był pod wodą. Traciłem świadomość tego gdzie jestem i co się dzieje wokół mnie.
Do moich uszu dotarł dźwięk otwieranych drzwi, a już po chwili zamykanych. Poczułem jak nieznajomy popycha mnie na łóżko, które było naprawdę wygodne. Jednak nie tak bardzo jak moje prywatne.
Nagle złączył swoje wargi z moimi w silnym pocałunku. Na siłę wepchnął jęzor w moje usta i zaczął perfidnie je zwiedzać. Wiedziałem, że jest totalnie napalony i to właśnie mnie przerażało. A konkretniej fakt, że nie byłem do końca świadom jego poczynań. Spróbowałem odepchnąć go lewą ręką jednak odrzucił ją w mgnieniu oka.
Dalej nie wiedziałem już co się dzieje, słyszałem tylko, że ktoś wchodzi do pomieszczenia i mówi coś mocno zdenerwowanym głosem.
×=×=×
Jest i czwarta część!
Będę wdzięczna za wszystkie gwiazdki i obserwacje!
CZYTASZ
Old personality [] DNF []
FanfictionTo nie moja wina. Zmusiłeś mnie, A krew, która się wyleje I zastygnie na mych dłoniach Należy do Ciebie. ,,(...) każda osoba, która stanie mi na drodze, niezależnie od tego ile dla mnie znaczy, będzie martwa, bo choćbym miał upaść na samo dno, zeszm...