A few years later

276 25 22
                                    

A few years later, bo wena nie wybiera, enjoy <3

Popatrzyłam na Dracona poważnie i wzrokiem dałam mu znać, że jeśli nie będzie zachowywać się odpowiednio, osobiście skopię mu tyłek.

Mój mąż westchnął cicho i skinął głową, po czym wyszedł z naszego samochodu. Nie czekałam, aż otworzy mi drzwi. Złapałam go za rękę i zatrzymałam w ten sposób. Popatrzył na mnie zbolałym spojrzeniem, a ja uśmiechnęłam się do niego blado. Przygładziłam klapy jego garnituru i delikatnie dotknęłam jego ogolonego policzka.

- Wiem, że nie jesteś zachwycony tym pomysłem, ale Delilah jest z nim naprawdę szczęśliwa, a to powinno liczyć się dla nas najbardziej, Dracy.

- Wiem - westchnął znowu, odwracając wzrok od mojego spojrzenia. - Po prostu nie mogę tego przeżyć.

- Deli bardzo chciałaby, żebyś zaakceptował jej związek.

- Staram się - jęknął, zwracając swoje lśniące oczy na mnie. - Naprawdę się staram. W końcu zgodziłem się, kiedy zapytał mnie, czy może poprosić ją o rękę. Średnio mi się to podoba, ciągle powraca do mnie myśl, że siedzieliśmy razem w Wielkiej Sali, że on był Gryfonem.

- Ja też byłam Gryfonką, to słaby argument - zaśmiałam się cicho. - Poza tym, nasze obie córki trafiły do Gryffindoru, kochanie. Nie powinieneś chować urazy do Gryfonów.

Z rezygnacją potarł nasadę nosa, po czym przyciągnął mnie bliżej. Nie protestowałam, wiedząc, że on najzwyczajniej w świecie tego potrzebuje.

- Mamo, tato! - dobiegł mnie głos Renee, dlatego uniosłam głowę, by zobaczyć ją, idącą w nasza stronę, trzymającą Roderica za rękę.

Uśmiechnęłam się na ten widok. Rick tak bardzo przypominał mi Lazarusa, a ja tak ciężko zniosłam jego śmierć w zeszłym roku. Cieszyłam się, że nasze dzieci mają się ku sobie. Zawsze mocno kochałam Laza, był moim najlepszym przyjacielem i znał mnie lepiej nawet niż Draco.

Musiałam odgonić mrugnięciami łzy, które zaczęły zbierać mi się pod powiekami.

- Delilah powinna brać przykład z siostry i znaleźć sobie kogoś w jej wieku - mruknął do mnie Dracon, za co oberwał łokciem po żebrach.

- Co się stało, skarbie? - zapytałam, odsunąwszy się od męża. 

- Na wstępie przepraszam, panie Malfoy - odezwał się Roderick, uśmiechając się niezręcznie. - Wiem, że powinienem z panem porozmawiać, ale...

- Powiedziałam tak! - zawołała Renee, unosząc dłoń, na której pobłyskiwał złoty pierścionek.

Draco pobladł i chyba nagle zmienił zdanie co do tego, czy jego młodsza córka jest wzorem do naśladowania.

- Twój ojciec chyba nie przeżyje tego dnia - zaśmiałam się, kręcąc głową. - Gratuluję, kochani. Jestem pewna, że dokonaliście najlepszego kroku, jakiego tylko mogliście.

- Czy możemy jechać już na weselę? Muszę się napić - oznajmił Draco, na co Renee zaśmiała się beztrosko, a ja wyłącznie pokręciłam głową.

Wiedziałam jednak, że Draco czuje się przytłoczony tym wszystkim i rozumiałam go. On zawsze uwielbiał mieć wszystko pod kontrolą i trochę za późno uświadomił sobie, że posiadanie dwóch dorastających córek nie ma niczego wspólnego z posiadaniem kontroli.

Pamiętałam, jak któregoś wieczoru, kiedy siedzieliśmy w naszym salonie i piliśmy wino, wtuleni w siebie, on nagle zrobił się kredowobiały, jego oczy otworzyły się szerzej i popatrzył na mnie tak przerażony, jakby co najmniej objawił mu się Krwawy Baron.

✔ Obliviate | D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz