F I G H T

372 36 14
                                    

Ogólnie to ostatni rozdział, który miałam napisany do przodu, a mam teraz niezły maraton w pracy, więc nie obiecuję niczego w związku z tym tygodniem.

Ale się postaram.
***

— Mamo, kiedy będzie ciasto? — zapytała Delilah, ciągnąc za rąbek mojej czarnej sukienki.

Uśmiechnęłam się do niej, po czym schyliłam się, żeby pocałować jej czółko.

— Czekamy jeszcze na jednego gościa, kochanie — odpowiedziałam.

— Na kogo? — zainteresował się Blaise, siedzący na kanapie, obejmujący Nalię. — Kogo jeszcze zaprosiłaś?

— Starego przyjaciela. — Machnęłam ręką, odwracając wzrok.

Wyłapałam spojrzenie Lazarusa i czułam, że chce powiedzieć mi „co za przedstawienie". Laz mówił, że powinnam być ostrożna w znajomości z Malfoyem i nie podobało mu się, że tak dużo czasu spędzam z moim byłym chłopakiem. Oczywiście nie zabraniał mi tego, nie robił mi awantur i nie negował moich postępowań. Może byłby im przeciwny, gdyby znał całą prawdę, ale ja nie miałam odwagi, by wyznać jej nawet mojemu najlepszemu przyjacielowi.

Zadzwonił dzwonek do drzwi, więc pobiegłam, by je otworzyć. Draco spóźnił się trochę, bo miał coś do załatwienia z samego rana.

Dracon wciąż miał przede mną tajemnice, tak jak za czasów szkoły. Twierdził, że dowiem się o wszystkim, kiedy będzie na to dobry czas, ale teraz lepiej i bezpieczniej będzie, jeśli nic mi nie powie. Gdyby chodziło o mnie, dociekałabym, ale przez to, że Malfoy powoływał się na bezpieczeństwo Delilah, odpuściłam. Nie mogłam narazić mojej córki na żadne niebezpieczeństwo, chciałam chronić ją ponad wszystko.

Mężczyzna stojący w progu prezentował się doskonale, nienagannie, diabelsko przystojnie. Miał na sobie białą koszulę zapiętą pod szyję, czarne spodnie od garnituru i skórzane buty. Jego włosy były zaczesane do tyłu, ale nie gładko. Ogolił się, przez co wyglądał młodziej. Przez ostatni czas nosił zarost stylizowany na kilkudniowy, co strasznie mnie pociągało.

Uważając, żeby nikt nie widział, przytuliłam się do Draco.

— Pięknie wyglądasz — skomplementował. — I chociaż ta sukienka bardzo ci pasuje, mam ochotę ją z ciebie zedrzeć.

Zarumieniłam się, uciekając wzrokiem.

Nie odpowiedziałam, bojąc się, że ktoś, a szczególnie Elazar, usłyszą.

Wpuściłam Malfoya do środka i razem z nim przeszłam do salonu. Miny moich przyjaciół, kiedy zobaczyli tego chłopaka, były bezcenne. Theo wstał, Blaise wypuścił z rąk miskę z chipsami, a Pansy się popłakała. Rozumiałam ją i nawet nie byłam zazdrosna, kiedy rzuciła się w ramiona Draco. W końcu teraz była już mężatką i z tego, co wiedziałam, naprawdę kochała Notta.

Lazarus wywrócił oczami i upił łyka mugolskiej whisky z kolą ze swojej szklanki.

Padało wiele pytań, a Dracon starał się odpowiedzieć na wszystkie, chociaż było to co najmniej trudne.

W końcu, kiedy moim przyjaciołom zabrakło już słów i w pokoju zapadła względna cisza, przerywana tylko głosami z telewizora, El podszedł do Malfoya.

— Elazar Midway, miło mi poznać — przywitał się.

Draco uniósł brwi i przywołał na twarz uśmiech, który zamiast przyjaźnie, wyglądał okropnie kąśliwie.

Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie.

— Draco Malfoy — odpowiedział. — Powinienem cię teraz zabić.

— Słucham?

Wszyscy nagle spojrzeli na nich, a mi serce zabiło szybciej z przerażenia. Znałam Draco doskonale i wiedziałam już, że nic dobrego się dzisiaj nie wydarzy. W jednej chwili pożałowałam, że wpadłam na pomysł, by ich sobie przedstawić.

— Trzy lata temu Rose była moją dziewczyną. Zanim przyjechała odwiedzić cię na Wielkanoc, powiedziałem jej, że jeśli dojdzie do czegoś między waszą dwójką, zabiję cię. Dlatego powinienem cię zabić. Wiem, że ją wtedy pocałowałeś.

Szczęka mi opadła, nie mówiąc już o rękach. Nie sądziłam, że Malfoy będzie wygrzebywał takie stare sprawy na wierzch, mimo że wiedziałam, że jest raczej pamiętliwym typem.

— Nie powiedziała mi wtedy, że ma chłopaka. — Elazar odchrząknął nieporadnie i zaczął unikać silnego spojrzenia Draco. — To było dawno.

— Jasne, dawno — zgodził się blondyn z tym samym bezczelnym uśmieszkiem. — Ale wiesz co nie zmieniło się od tamtego czasu?

— Co?

Nie, błagam, Draco, nie.

Modliłam się, żeby nie wydał mnie przed moim chłopakiem. W myślach prosiłam go, żeby nie mówił głośno o tym, że ze sobą sypiamy, że go kocham, że to z nim planuję przyszłość. Ja musiałam rozwiązać to sama.

— Gdybym to ja ją pocałował, nie odtrąciłaby mnie. Ani wtedy, ani teraz — zapewnił Malfoy.

Miał pieprzoną rację, ale mógł oszczędzić sobie tych uwag.

Elazarowi nie spodobało się to stwierdzenie. Ba, śmiałe przechwałki Dracona sprawiły, że El zapłonął złością. Nawet nie spostrzegłam się, kiedy uniósł pięść, zamachnął się i uderzył Draco.

Nie miał pojęcia, jak wielki błąd popełnił.

Malfoy w odwecie wyciągnął różdżkę.

— Crucio! — syknął, celując w Ela.

— Nie, Draco! — krzyknęłam, kiedy brunet upadł na podłogę. — Draco, przestań!

Podbiegłam do Dracona i uczepiłam się jego ramienia. Dopiero, kiedy go dotknęłam, on jakby oprzytomniał. Przestał torturować mojego chłopaka, wyrwał się z mojego uścisku i ruszył do kuchni, mamrotając pod nosem „uważaj, z kim zadzierasz, mugolu".

A ja? Ja zamiast zareagować w jakikolwiek sposób, stałam tam, na środku całego zamieszania, bliska płaczu i nie wiedziałam, co mam zrobić, za którym z mężczyzn się udać, komu okazać wsparcie, którego uspokoić.

Na szczęście moi przyjaciele mnie wyręczyli. Theodor i Blaise ruszyli za Draco, a Lazarus zajął się swoim bratem. Luna wyprowadziła Delilah, uspokajając ją i zgadywałam, że już od dłuższej chwili odciągała jej uwagę.

Pansy delikatnie złapała mnie za łokieć i poprowadziła do sofy, na której usiadłam bezsilnie. Nalia podała mi szklankę wody.

— Tak to jest, kiedy kocha cię dwóch facetów — westchnęła ciężko Pansy, troskliwie pocierając moje kolano. — Oddychaj, obaj zachowali się jak dzieciaki.

— Dupki — zgodziła się Nalia. — Nie warto przez nich płakać, Mary.

Nie płakałam przez nich, ale nie powiedziałam tego głośno. Płakał, ponieważ zrozumiałam nagle, jak bardzo złamię serce jednemu z nich. 

✔ Obliviate | D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz