Igurana, tegoż 6 lipca 2021 roku,
Południe.
Ciche burczenie rozeszło się po samochodzie. Nie wyłoniło się z jednego brzucha - wyszło z dwóch, tworząc niemrawy duet.
— Oho. — Zauważył niebieskooki. — Czas chyba coś zjeść. Nasze kiszki grały zgodnie, więc nie przyjmuję odmowy.
Czarnowłosy kiwnął subtelnie głową. Po niedługiej chwili zjechali na pobocze, gdzie nieopodal stał przydrożny sklepik. Blondyn wysiadł pierwszy z auta, kierowca natomiast jeszcze chwilę się szamotał, a gdy również opuścił pojazd — w ręce miał papierową torbę.
— Muszę się przebrać — oznajmił, kierując się w stronę parkingowej łazienki.
— Szkoda, taki ładny garnitur — jego głos był zabarwiony ledwie wyczuwalnym smutkiem. Czy szczerym, nie sposób było to wywnioskować. Skierował się w stronę sklepu. Chwilę się w nim krzątał, szukając odpowiedniego prowiantu. Zdecydował się na zakup dwóch mrożonych herbat i gotowych kanapek z kurczakiem.
— Ładnie, może teraz pan dołączyć do mojej szajki włóczykijów — powiedział, gdy ujrzał czarnowłosego stojącego nieopodal sklepu. Miał na sobie ciemne spodenki, które kończyły się tuż przed kolanem. Koszulka natomiast była bez rękawów, biała, z wymalowanym czarnym krukiem na środku. — Tylko niech pan nigdzie nie odlatuje. Nie lubię ptactwa.
Mężczyzna uważnie przejechał wzrokiem po swoim rozmówcy i parsknął śmiechem, widząc pomarańczowego lisa na białym T-shircie. Spodenki miał w hawajskie kwiatki.
— Lisy to szkodniki. W dodatku są głośne — odparł, siadając przy jednym ze stolików. — Czyli wszystko się zgadza.
Oczy blondyna sprawiały wrażenie wyraźnie rozbawionych.
CZYTASZ
Chwile, przez które cię poznałem || SASUNARU
Hayran Kurgu🌦️ Krótka historia o tym, jak jeden dzień spędzony razem może zmienić relację między ludźmi. Naruto jako wygadany autostopowicz, którego podwózką okazuje się powściągliwy Sasuke.