2

333 30 3
                                    

Leniwie wstałem z łóżka chcąc przebrać się w coś bardziej roboczego. Nie chciałem ubrudzić swojej piżamy.

Cicho podszedłem do biurka, na którym zostawiłem wczoraj wszystkie rzeczy do sprzątania i wziąłem te najbardziej potrzebne.

Udałem się do drzwiczek, obok stawiając wszystko co przyniosłem. Próbowałem je tworzyć, ale jak się okazało potrzebowałem do nich kluczy.

Myślałem nad tym dłuższą chwilę i doszedłem do wniosku, że powinienem poszukać w starych meblach, których nie zabrali poprzedni właściciele.

Zszedłem na dół, aby nieco się rozejrzeć. Po poprzednich właścicielach została tylko stara komoda i biurko w gabinecie. Przeszukałem dokładnie obie te rzeczy, ale nie znalazłem tego czego potrzebowałem.

Poszedłem do rodziców z nadzieją, że chociaż oni będą wiedzieć.

- Mamo? Widziałaś może klucz do tych małych drzwi w moim pokoju? - zapytałem cicho, kucając obok łóżka.

- Szafka w korytarzu. - odpowiedziała ledwo słyszalne, a ja nie czekając ani chwili pobiegłem w wskazane miejsce.

___

Po otwarciu szuflady moim oczom ukazało się kilkanaście różnych kluczy. Westchnąłem ciężko, po czym zabrałem się za rozdzielanie ich.

Oddzieliłem te, które znam od pozostałych, a następnie zabrałem te mniejsze do swojego pokoju. Miałem tylko nadzieję, że nie będę potrzebował brać całej reszty.

___

Usiadłem przed drzwiczkami, kładąc klucze po swojej prawej stronie. Brałem każdy po kolei, próbując je otworzyć, a te które nie pasowały odkładałem na lewo.

- Oh no działaj. - mruknąłem przekręcając jeden z ostatnich kluczy. Odetchnąłem z ulgą, kiedy ten właśnie okazał się być tym właściwym.

Uchyliłem białe drzwi spodziewając się tam mnóstwa kurzu i robali, jednak było tam czysto. Nie było ani grama kurzu.

Chwilę się temu przyglądałem, lecz po chwili wzruszyłem ramionami, a następnie podszedłem do regału, z zamiarem wzięcia rzeczy, które chciałem schować w małym pomieszczeniu.

Nie zdążyłem nic wziąć, ponieważ moją uwagę odwróciło ciszę brzęczenie pszczoły. Rozejrzałem się po pokoju nie mogąc znaleść źródła dźwięku,

Szukałem dobre parę minut póki nie zajrzałem do pokoju, który dopiero co otworzyłem.

- Hej malutka. Jak się tam dostałaś? - szepnąłem, szukając w środku jakiejś szczeliny, dzięki której mogła się tam dostać.

Mały owad usiadł na moim palcu i wyciągnął żądło. Trochę się wzdrygnąłem na myśl o użądleniu, jednak starałem się zachować spokój, aby nie czuł się zagrożony.

Nie chciałem, by straciła żądło, wolałem zrobić wszystko, żeby została przy życiu. Wszystko poszłoby po mojej myśli, gdyby nie fakt, że ta mała pszczoła nie ukąsiła mnie chwilę później.

Spanikowałem myśląc, że zaraz umrze, ale nic takiego się nie stało. Po przyglądaniu się jej przez minutę, zauważyłem, że żądło dalej jest na miejscu, więc pszczoła nie umrze.

Wróciła do pokoiku, jakby nigdy nic, a następnie zniknęła wlatując w ściankę. Zmarszczyłem brwi, następnie przecierając oczy niedowierzając.

- co?

___

Pomieszczenie było na tyle duże, przez co bez problemu mogłem tam wejść, co oczywiście zrobiłem. W środku ten pokój bul jeszcze większy, a w oddali moim oczom ukazały się kolejne drzwi, tym razem o wiele większe. Bez wahania właśnie tam się skierowałem.

Na moje szczęście wcale nie było to tak daleko, a ja po paru minutach stanąłem przez nimi. Miały około trzech metrów, albo więcej.

Złapałem niepewnie klamkę, a kiedy otworzyłem drzwi w twarz dmuchnął mi orzeźwiający powiew wiatru.

Za drzwiami rozciągały się cudowne widoki. Widziałem ogromną kwiecistą łąkę, a dalej było morze i zamek. Wyglądało to trochę jak te wszystkie królestwa z bajek i seriali.

___

Zrobiłem krok do przodu, przekraczając przy tym próg drzwi. Moje nozdrza od razu wypełnił zapach kwiatów i miodu. Drzwi natomiast zniknęły zaraz po zamknięciu ich.

Czy to oznaczało, że tu utknąłem?

Świat wyglądał miło i bezpiecznie, co spowodowało u mnie brak większej paniki. Na pewno był jakiś sposób, żeby wrócić do domu.

Poszedłem w stronę najbliższego drzewa, które było na samym środku łąki, a przy jednej z gałęzi wisiało gniazdo pszczół. Roiło się tam od nich.

Chciałem usiąść i po prostu poczekać na możliwość powrotu, jednak gdy tylko moje plecy spotkały się z chropowatą korą, poczułem okropny ból.

- Au.. - stęknąłem pod nosem.

Rozejrzałem się dookoła dostrzegając mały staw otoczony kolorowymi kwiatami oraz wysoką trawą. Udałem się w jego stronę, by zobaczyć czy nie zrobiłem sobie krzywdy.

___

Gdy tylko zobaczyłem swoje odbicie w tafli wody, odskoczyłem stamtąd jak oparzony.

- To są chyba jakieś żarty..

Wyglądałem jak pszczoła! Nie całkowicie jednak na mojej głowie pojawiły się czułki, a na plecach miałem skrzydełka. Czyli to był powód bólu..

______________________

No i drugi rozdział 702 słowa. Inspiracja na zdolności postaci jest z Origin SMP chociaż myśle, że większość się domyśliła;)

TAK SOBIE MYŚLE WŁAŚNIE ŻE SŁUCHAJCIE. Wyobrażacie sobie to że Phil ma dziecko i to dziecko ma tak z 3/4 lata i widzi jak Tommy, Wilbur, Techno, Ranboo i Tubbo czy niewiadomo kto jeszcze nagle do niego dzwonią kilka razy dziennie, bo nie umieją rozpalić ognia i nazywają go Dadza. JAKIEGO TO DZIECKO BĘDZIE MUSIAŁO MIEĆ MINDFUCKA. Ale będzie miało najlepszych wujków i ciocie na świecie, nikt nie zaprzeczy

Prince Boo || BeeBoo duoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz