16

200 26 32
                                    

Od bitwy minęły dwa tygodnie, które razem z Tommym spędziliśmy w naszym świecie. Rodzice na szczęście niczego się nie domyślali, pomimo mojego dziwnego zachowania.

Przez rozmowę, którą odbyłem z Tommym podczas bitwy mało się do siebie dożywaliśmy. Bałem się do niego zadzwonić lub pójść, bo wiedziałem, że dalej jest zawiedziony tym, że nic mu nie powiedziałem.

- Toby! Masz gościa. - powiadomiła mnie mama, a już po chwili usłyszałem, jak ktoś wchodzi po schodach i kieruje się do mojego pokoju.

- Tommy? Co tu robisz? - zapytałem nie ukrywając zdziwienia, gdy tylko blondyn wszedł do pokoju.

- Wychodzisz dzisiaj za mąż prawda? Ktoś musi cię tam odprowadzić i dopilnować byś nie uciekł. - mruknął z lekkim uśmiechem, co jednocześnie wywołało uśmiech u mnie.

- Nie jesteś już zły?

- Nie mogę być na ciebie zły Toby. - zaśmiał się.

Podszedłem do niego z szerokim uśmiechem i mocno go przytuliłem co odwzajemnił.

Miałem najlepszego przyjaciela na świecie.

____________________

Kiedy tylko nastała noc, oboje udaliśmy się do Królestwa, aby tam przygotować „Tubbo" do ślubu.

Wszyscy miło nas przywitali, dalej będąc w niewiedzy.

Każdy był przekonany, że to wszystko jest przygotowane z powodu koronacji księcia. Tak też po części było.

Tubbo i Ranboo postanowili zachować decyzje bruneta w tajemnicy, dlatego też wszyscy martwili się, że to dlatego chłopaka tak długo nie było. O tym co się stało naprawdę wiedział tylko Tommy, Sapnap i rodzice Ranboo.

- Jestem taka dumna. Królestwo tętni życiem dzięki wam. Dziękuję Tubbo. Mój syn nie mógł znaleźć lepszej osoby niż ty. - mówiła kobieta z dużym entuzjazmem, poprawiając mi przy tym włosy.

- Tubbo.. Mamo możesz zostawić nas przez chwilę samych?

Do pokoju wszedł książę, od razu do mnie podchodząc. Jego mama tylko pokiwała głową i opuściła mieszkanie.

- Chwila przerwy.. Jestem wykończony. Od rana wszyscy wokół mnie skaczą i nie dają mi spokoju. Dziękuję, że przyszedłeś. Czuję jakbym miał zaraz zemdleć. - westchnąłem głośno, padając na łóżko.

- Możemy jeszcze wszystko odwołać. Ślub to część koronacji, więc jeśli chcesz..

- Ranbooo.. Nic nie chcę odwoływać. Czuję się dobrze i chcę pomóc. To tylko ślub. Będziemy fajnie się bawić. - wyjaśniłem spokojnie.

- Nie będzie cię to zatrzymywać? Masz życie jeszcze tam.. - zaczął.

- Nah.. Nie sądzę, abym się z kimś związał. Nie interesują mnie takie rzeczy.

- Dziękuję za całą pomoc Tubbo. Okropnie dużo dla mnie robisz. - dodał po chwili, kładąc się obok mnie.

- To nic takiego. Lubię to robić. - zaśmiał się.

Chwilę leżeliśmy w ciszy, aż Ranboo złapał za poduszkę, a następnie uderzył mnie nią.

Zaczęliśmy bić się poduszkami, a pióra, które z nich wylatywały roznosiły się po całym pokoju, a co niektóre chowały nam się we włosach i ubraniach.

- Boże święty! Jak tu wygląda? Paniczu Tubbo podejdź szybko, musimy cię doprowadzić do ładu! Emily zabierz księcia. - krzyczała jedna z kobiet pracująca w zamku.

Prince Boo || BeeBoo duoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz