4

327 34 28
                                    

- Chcesz mi powiedzieć, że jakaś zła kobieta planuje ukraść wam królestwo? - zacząłem, próbując zrozumieć o co chodzi.

- Właśnie tak.

- I ona aktualnie jest w miejscu, które według legendy należy do tego chłopca? - uniosłem brew.

- Królestwo pszczół. Teraz już umarłe królestwo pszczół. Poprzednia królowa nie żyje. - tłumaczył.

Widziałem po nim jak ciężki to temat. Te owady znaczyły dla królestwa bardzo dużo, robiły sporo rzeczy, a teraz jest ich coraz mniej i świat opada z sił.

- Pomogę wam. - odparłem po dłuższym czasie, spoglądając przy tym na niego.

- Naprawdę? Dziękuję! - rozweselił się i wstał, naprawdopodobniej po to, aby mnie przytulić, jednak zamiast tego wylądował na trawie, a ja ponownie zawisłem w powietrzu cicho się przy tym śmiejąc.

- Nie lubię zbliżeń. - wytłumaczyłem rozbawiony, po chwili znów wracając na ziemię.

- Zapamiętam. - uśmiechnął się, poprawiając swoją koronę.

___

Przedstawił mi się jako Ranboo, książę Ranboo. Podobało mi się jego imię, jednak większość czasu zastanawiałem się czy powinienem przedstawić się swoim imieniem czy może wymyślić bardziej bajkowe.

Toby to nie imię dla postaci z baśni. Końcowo tylko pokiwałem głową, a chłopak nie dopytywał o nic więcej.

- Chodźmy. Pokaże ci zamek i przedstawię rodzicom. - odparł wstając z trawy i idąc parę kroków na przód.

- Nie musisz mówić jak masz na imię, spokojnie. - dodał z uśmiechem, najwyraźniej widząc jak się spiąłem.

___

Ranboo pokazał mi po drodze jak się teleportuje oraz wytłumaczył, to że nie może mieć kontaktu z wodą. Dużo się śmialiśmy, głównie z moich prób nadążania za nim.

Dotarliśmy do zamku rozbawieni i z dużym uśmiechem na twarzach. Znałem go tylko chwilę, a już tak dobrze się dogadywaliśmy.

- Pozwól, że to ja będę mówić. Stój obok i nie odstępuj mnie nawet na krok. - spoważniał, kiedy stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami.

Stresowałem się tym wszystkim, jednak większy stres ogarnął mnie gdy zobaczyłem przed sobą całą rodzinę królewską.

___

Ranboo stanął przed rodzicami, a ja postanowiłem trochę odejść na bok, by nie stać tak blisko nich. Gdy tylko zrobiłem krok w drugą stronę, chłopak objął mnie ramieniem następnie przyciągając do siebie.

Czułem ogarniające mnie ciepło i panikę, przez która zaczęły piec mnie policzki. Pewnie wyglądałem teraz komicznie.

- Mamo, tato.. - zaczął, jednak nim zdążył dokończyć wypowiedź, jego mama szeroko się uśmiechnęła i podeszła do nas, by zamknąć nas w szczelnym uścisku.

Oboje byliśmy zmieszani całą sytuacją, bo żaden z nas nie wiedział o co chodzi i dlaczego tak nagle nas przytuliła.

- Jesteśmy niezwykle dumni synu. - głos przejął król, gdy tylko jego żona znów stanęła u jego boku.

- Uhh.. Przepraszam, ale przyszliśmy tu w innej sprawie. Chciałem wam przedstawić osobę, która może nam pomóc. - chłopak stanął za mną, kładąc dłonie na mojej tali i pokazał rodzicom moje czułki i skrzydełka.

- Twój partner jest śliczny Ranboo. Zobacz jaki słodki. - rozczuliła się kobieta, zwracając się do męża.

- Co? - zapytaliśmy w tym samym czasie.

Ranboo zabrał swoje dłonie, a ja zakryłem swoją twarz z zawstydzenia. Było to duże zaskoczenie nie tylko dla mnie, ale i dla niego. Nie spodziewaliśmy się tego, że ktokolwiek weźmie nas za parę.

- To nie mój chłopak. Jest pszczołą widzicie? Może nam pomóc. - wytłumaczył zrezygnowany.

Miny jego rodziców się zmieniły, a ja opuściłem dłonie, by pokiwać głową, na znak że zgadzam się z tym co mówi.

- Chcesz go wysłać na tak niebezpieczną walkę? Ranboo! - krzyknęła królowa.

- Nie samego! Pójdę z nim. Będziemy mieli też rycerzy. Nie puścił bym go samego. - zaczął.

_______________________

547 słów. Miłego dnia! Bądź nocy czy jakiekolwiek innej pory dnia!

Prince Boo || BeeBoo duoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz