Wślizgnęła się do garderoby, licząc, że tym razem też nikogo tu nie będzie. Nie miała jednak tyle szczęścia. Na dźwięk otwieranych drzwi siedząca na jednym z foteli Cam odwróciła głowę. Posłała Judith ten swój pretensjonalny uśmiech i powiedziała:
- Jakoś szybko wróciłaś.
Jude zbyła to wzruszeniem ramion.
- A co miałam tam robić?
- Ciebie nie zerżnął? – odpowiedziała pytaniem Cam.
Jude skrzywiła się na samą myśl. Zlustrowała długi blat, na którym walały się najprzeróżniejsze rzeczy: kosmetyki, spinki, podwiązki, peruka. Nigdzie jednak nie widziała swojego plecaka. A pamiętała, że go tu kładła.
- Nie zerżnął.
- Jesteś pewna? – Cam ostentacyjnie zerknęła na jej rozpięty top.
- Tak.
Dziewczyna gwizdnęła.
- Nie wiesz, co tracisz. Facet ma niesamowitego kutasa. A to, co z nim robi... Doszłam, zresztą chyba widziałaś?
- Widziałam – potwierdziła Jude, rozglądając się za plecakiem. Wreszcie go zauważyła. Ktoś, zapewne szczerząca się do niej suka, cisnął go w kąt, nieopodal kosza na śmieci. – Może jeszcze trzeba było go wyrzucić przez okno.
Cam zignorowała tę uwagę. Sięgnęła po szczotkę i zaczęła przesuwać nią po swoich krótkich włosach.
- W ogóle wiesz, kim ten facet jest? – zapytała, spoglądając w odbijającą się w lustrze Jude.
- Nie, a co?
- To mafiozo. – Cam uśmiechnęła się szeroko, jak gdyby „mafiozo" to był jakiś synonim słowa „Bóg". – Nieźle, co?
- A Elezi to niby kto? – zauważyła Judith przytomnie. – Członek kółka parafialnego?
Cam okręciła się na krześle, zwracając się twarzą do niej.
- Elezi to zwykła płotka – powiedziała ściszonym głosem. – Ale ten facet... – Znów gwizdnęła. – Widziałaś Ojca Chrzestnego?
Jude przewróciła oczami.
- O Jezu, nie zaczynaj.
Dziewczyna zachichotała.
- Zgoda, to zbyt pretensjonalne. Ale wiesz, o co mi chodzi.
- Wiem – zgodziła się Jude, podnosząc plecak z ziemi. Wyjęła z niego czarne dżinsy, koszulkę i ruszyła do przyległej do garderoby łazienki.
- Nie zapytasz, skąd wiem, kim on jest? – ciągnęła Cam.
Judith zatrzymała się z ręką wspartą na futrynie.
- Nie obchodzi mnie to.
Cam wydęła wargi. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała.
- Dlaczego właściwie nie przebierzesz się tutaj? Wstydzisz się czegoś?
Jude zbyła to pytanie milczeniem. Nacisnęła klamkę i weszła do łazienki.
- Nie masz tam nic, czego i tak wszyscy by już nie widzieli! – zawołała za nią Cam.
Między innymi przez takie odzywki Jude miała ochotę ją zamordować.
Przebrała się w swoje ubranie, po czym podeszła do zlewu. Odkręciła kran i wsunęła ręce pod strumień chłodnej wody. To jakoś tak pomagało na tę dziwną gorączkę, która w dalszym ciągu nie chciała jej opuścić.
Usiadła na zamkniętym sedesie i przyjrzała swoim dłoniom. Ociągała się z wyjściem z łazienki, mając nadzieję, że przez ten czas Cam sobie pójdzie. Zamiast tego usłyszała, że do pomieszczenia wchodzą kolejne osoby. Nie było sensu dłużej tu siedzieć; tylko patrzeć, jak ktoś zacznie się do niej dobijać. Westchnęła i podniosła się na nogi. Przechodząc obok umywalki, zerknęła na siebie w lustrze – na zagubioną dziewczynę o smutnych oczach – po czym nacisnęła klamkę. Weszła prosto w duszący zapach lakieru do włosów i tandetnych perfum; widać, Cam sobie nie żałowała.
- O, Jude – powiedziała ładna Azjatka, uśmiechając się lekko. – Myślałam, że dziś masz wolne.
- Już wychodzę – bąknęła Judith. Mogłaby jeszcze dodać, że każda chwila w tym miejscu sprawiała jej wręcz namacalny ból. Wyjątkiem były tylko te, w których tańczyła. Ale po co? Kto by ją zrozumiał?
- Wpadła w oko panu mafiozo – palnęła Cam, podnosząc się z fotela, czerwonego, tak jak lakier na jej paznokciach. – Ale jak zwykle spieprzyła.
- Któremu? – zapytała druga kobieta, szczupła brunetka. Stała przy wieszaku z kostiumami, wybierając coś na dzisiejszy wieczór.
Elise, wyłowiła Jude z pamięci, patrząc na jej dekolt, tak głęboki, że widać było tatuaż między piersiami. Przez cienki materiał odznaczał się także kolczyk w sutku.
- Brunet, wysoki, dobrze zbudowany – zaczęła wymieniać Cam. – Zielone oczy, ładny uśmiech. Posuwa tak, że można się zakochać.
Elise się ożywiła.
- Taki elegancko ubrany? Na czarno?
Cam pokiwała głową.
- Elegancko i drogo.
- Wiem, który. – Elise uniosła wieszak z zielonym gorsetem z frędzlami, po czym odwiesiła go z powrotem. – Daje dobre napiwki.
- Niezłego ma kutasa, co? – Cam zachichotała.
Elise przymknęła powieki, przywołując na twarz rozmarzony wyraz.
- Mógłby mnie ujeżdżać co noc.
Jude poczuła, że żołądek wywraca jej się na lewą stronę. Zarzuciła sobie plecak na ramię i ruszyła do drzwi.
- Hej, Jude! – zawołała za nią Cam. – Nie udawaj, że to cię nie kręci! Widziałam, jak na niego patrzyłaś.
Jude wyszła, nie oglądając się za siebie. Miała wrażenie, że jest brudna, że to miejsce i ci ludzie przywierają do niej, oblepiają zepsuciem, które wżera się w skórę. Do któregoś momentu mogła się starać to z siebie zmywać, ale co potem? Co się stanie, jeśli nie będzie już mogła dłużej tego robić?
Przecięła korytarz szybkim sztywnym krokiem, pchnęła drzwi i znalazła się na zewnątrz. Przyjemnie chłodne powietrze owiało jej twarz. Jego zapach – słodkawy, niemal niewinny – niósł ze sobą słodko-gorzkie wspomnienia, podobne do tych, które wzbudzała woń papierosowego dymu. Przystanęła i rąbnęła się pięścią w czoło. Zabolało, ale pomogło. Za dużo myślisz, skarciła się w duchu. Przestań, po prostu przestań, do cholery.
Usłyszała przyciszone głosy i zerknęła w tamtym kierunku. Kilku mężczyzn stało przy czarnym SUV-ie, a jednym z nich był seksowny świr z Long Island. Ich spojrzenia skrzyżowały się na moment i Jude pośpiesznie odwróciła głowę. Miała nadzieję, że jej nie rozpoznał, że zapomniał o niej z chwilą, gdy wyszedł z Oriona.
Wsiadła do samochodu, przekręciła kluczyk w stacyjce i uruchomiła silnik. Radio włączyło się automatycznie, a z głośników popłynęły pierwsze takty utworu Heart of Glass grupy Blondie. Raz byłam zakochana i to było wspaniałe – zaśpiewała Debbie Harry. Jude sięgnęła do gałki głośności i przekręciła ją do zera. Chwilowo nie miała ochoty na muzykę. Nie miała ochoty na cokolwiek.
Wyjeżdżając z parkingu, rzuciła grupie mężczyzn stojących przy czarnym SUV-ie przelotne spojrzenie. W filmach członkowie mafii jeździli podobnymi samochodami, więc albo obie obejrzały ich za dużo, albo Cam wcale nie wzięła tego z kosmosu. Może powiedział jej o tym gadatliwy klient? Lubiła wiedzieć rożne rzeczy, często sama ciągnęła ich za języki, jak gdyby sądziła, że gdzieś tam istnieje jakiś jeden szczególny sekret przeznaczony tylko dla jej uszu i jeśli go pozna, z dziwki zmieni się w królową. Wiedza to władza, owszem, jednak nie zawsze. Jude rozumiała, że czasem jest wręcz odwrotnie. A ten facet, seksowny psychol z Long Island...
Miała wrażenie, że może przynieść wyłącznie kłopoty.
CZYTASZ
NIECZYSTE ZAGRANIA
RomanceNOWA ODSŁONA ROMANSU MAFIJNEGO! Ethan Blackmore jest wysoko postawionym członkiem mafii. Wie jednak, że nigdy nie zasiądzie na samym szczycie, dlatego postanawia wcielić w życie plan, który pozwoli mu opuścić szeregi instytucji, z której się nie wyc...