ROZDZIAŁ 1 ✅

873 29 0
                                    




Katsuki pov.

Kroczyłem spokojnym krokiem po korytarzu szkolnego budynku. Był wczesny, poniedziałkowy ranek. Uczniowie wszystkich klas U.A zbierali się pod salami lekcyjnymi, ponieważ zajęcia miały rozpocząć się lada moment. Blask wschodzącego słońca upewniał mnie w przekonaniu, iż dzisiejszy dzień będzie ładny. Uśmiechnąłem się na ową myśl.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem typem osoby, która kocha życie i myśli wiecznie pozytywnie. Nie śmieje się zbyt często, nie żartuję i nie potrafię mówić o swoich uczuciach otwarcie. Emocje, jakie kumuluje w sobie nie wychodzą na zewnątrz. Zostałem tak wychowany i tego nie zmienię - od dziecka żyłem w przekonaniu, że jeśli będę ukrywać swoje przeżycia wewnętrzne a lęk zduszać w sobie, będę silniejszy i z automatu lepszy od wszystkich na całym świecie. Odkąd tylko pamiętam, marzę by zostać najlepszym z bohaterów. Przyszły hero number one musi wzbudzać w ludziach zaufanie. Nikt nie zaufa osobie, która trzęsie się niczym galareta na widok złoczyńcy. Nawet zawodowcy odczuwają lęk. Mimo to, jeśli oni pokażą, że się boją - w mieście zapanuje chaos. Mieszkańcy miasta wpadną w panikę a to tylko sprawi, iż ewentualne szkody mogłyby stać się większe.
Z tego oto powodu zdecydowałem się nosić maskę. Nie oznacza to jednak, że jestem taki zawsze, czy też nie mam uczuć. Jestem zwyczajnym chłopakiem, nie różnie się zbytnio od innych nastolatków. Jest natomiast jeden warunek, mianowicie mogę być sobą tylko wtedy, kiedy w pobliżu mnie nie ma żywej duszy. Na ten moment jedynymi osobami, które poznały mnie od tej strony są moi rodzice. W obecnym czasie nie planuję tego zmieniać.

Mój jakże wspaniały dzień zakończył się w chwili, w której me oczy napotkały zielonowłosego nerda. Momentalnie mój lekki, niemalże niewidoczny uśmiech zniknął z mej twarzy, a na jego miejscu zagościł grymas.
W przeciwieństwie do mnie, Midoryia od samego rana tryskał energią. Jego usta wygięte były w dość szerokim uśmiechu, a oczy błyszczały radością. Nie ukrywam, zaczęło mnie mdlić na ten widok. Miałem zamiar go zignorować, jednak po chwili usłyszałem wołanie.

- Kacchaaan! - Pomachał do mnie ochoczo ręką. Parsknąłem na to dość głośno w geście ignoracji minąłem go bez słowa. - Katsuki, mówię do Ciebie przecież! Dzień do-

Gwałtownie odwróciłem się w chwili, gdy jego dłoń spoczęła na moim barku. Warto wspomnieć o tym, że łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, natomiast ten tutaj ma do tego wyjątkowy dar. Posłałem mu mordercze spojrzenie, tworząc nieświadomie w prawej dłoni małe buchy. Były na tyle małe, że nie mogły nikogo skrzywdzić.

- Dla Ciebie Bakugou. Zrozum w końcu, że za Tobą nie przepadam, więc z łaski swej przestań witać się ze mną dzień w dzień. Nie lubię tego, jasne?! - Źrenice niższego zmalały. Domyśliłem się więc, że się przestraszył mojej odpowiedzi.

- Kac-Bakugou, zwyczajnie chciałem się przywitać. Przecież zawsze robię to z każdym z osobna, zapomniałeś?

- Mam to w nosie, w takim razie możesz wykreślić mnie z listy tych osób. Nie potrzebuję tego.

- Przecież jesteś takim samym przyjacielem jak Todorki czy Denki, dlaczego miałbym Ciebie omi-

- Przyjacielem? Nie bądź zabawny, DEKU. Nie mam czasu na przyjaciół, przecież wiesz. Przewyższę was wszystkich i zostanę najlepszym bohaterem z najlepszych. - Dodałem z nutą kpiny - Zresztą, nawet gdybym miał czas na takie głupoty. Nie jesteś z mojej ligi, z pewnością takie zero jak ty nie mogłoby stać u mego boku.

Blask, jaki do tej pory widniał w oczach Izuku momentalnie zgasł. Jego wyraz twarzy również uległ zmianie, prawdopodobnie wypowiedziane przeze mnie słowa zabolały jego osobę. Już miałem odchodzić, kiedy ponownie usłyszałem jego głos.

- Jak możesz Bakugou, nie rozumiem... Za dzieciaka, kiedy jeszcze Twój dar się nie ujawnił... nie byłeś taki. Uśmiechałeś się codziennie, bawiłeś się z każdym nie patrząc na płeć czy to czy ma dar. Nie przejmowałeś się niczym! - Podszedł do mnie zdecydowanym krokiem, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

- Przestań. - Na mój rozkaz, jego dłonie zgięły się w pięści.- Nie, nie przestanę. Chcę znać odpowiedź, proszę. Powiedz mi! Kiedyś byłem Twoim przyjacielem mimo tego, że nie posiadałem indywidualności! Dlaczego wtedy Ci to odpowiadało? Dlaczego się to zmieniło, z jakiego powodu Ty sam się zmieniłeś? Czy ktoś zrobił Ci krzyw-

Nie wytrzymałem. Słowa Izuku były dla mnie zbyt bolesne, a zarazem trafiał w sedno z każdym wypowiedzianym słowem. Zgaduję, że działałem w nerwach. Moja ręka automatycznie wzięła zamach, a eksplozja na mej prawej dłoni sama automatycznie się powiększyła.

Pov. Kirishima

Istnieją dwa powody, dla których nienawidzę budzików. Powód numer jeden; bardzo często one same potrzebują budzika bo zapominają zadzwonić. Powód numer dwa; Jak już działają to zbyt dobrze i nie dadzą się człowiekowi dobrze wyspać.

Przez powód pierwszy, dnia dzisiejszego niemal nie zaspałem na zajęcia. Miałem ogromne szczęście, że jasne promienie słońca znalazły się na mej twarzy. W innych okolicznościach, znając dyrektora, musiałbym przejąć obowiązki w dormitorium, w ramach kary. Oczywistym jest, że czas ten wolę przeznaczyć na treningi. Nie bez powodu wybrałem bohaterstwo!

W pośpiechu ubrałem wczoraj przyszykowany już mundurek, zabrałem plecak w którym znajdowały się potrzebne mi podręczniki i pędem pognałem w stronę szkoły. Przez ten cały pośpiech wyglądałem dość zabawnie, nie miałem czasu nawet ustawić włosów na żel. Nie podobałem się sobie w tej formie, jednak dziś postanowiłem to zignorować.

Droga nie zajęła mi dużo czasu, dormitorium oddalone jest od budynku szkoły na oko 5 minut zwykłym spacerkiem. Jako, że biegłem zamiast iść, wyrobiłem się w dwie minuty.
Byłem dość zaskoczony kiedy pod klasą ujrzałem Bakugou rozmawiającego z Izuku.
Nie jest to zbyt częsty widok, dlatego też postanowiłem skorzystać z okazji i się przywitać.

Doznałem jednak szoku w chwili, w której Katsuki chciał zrobić krzywdę Deku. Nie mogłem bezczynnie stać w miejscu, momentalnie wbiegłem przed zielonowłosego i zakryłem go swoim ciałem, używając daru w ostatnim momencie. Moje ręce tworzyły coś na wzór tarczy w kształcie litery "X", natomiast moja głowa była skierowana do dołu. Oczy mimowolnie zamknąłem podczas eksplozji. Moja klatka piersiowa ciężko podnosiła się i po chwili opadała, gubiąc momentami rytm. Deku zaś leżał na podłodze za mną, obserwując całą sytuację w szoku. Kiedy Katsuki zrozumiał co się stało, przemówił.
- Co Ty... Shitty Hair, co Ty tu... - O dziwo jego głos był spokojny. Nie krzyczał tak, jak miał to w zwyczaju. Prawdopodobnie wciąż przetwarzał sytuację sprzed kilku sekund.

- Chyba ja powinienem się Ciebie o to zapytać, Bakubro... - zacząłem niepewnie - dlaczego chciałeś zrobić coś tak nieodpowiedzialnego?!

- To... To nie jest Twój interes, Kirishima. - Blondyn wsadził dłonie do kieszeni i odszedł z obojętnym wyrazem twarzy. Czułem, jak się we mnie zagotowało. Złapałem go za ramię, chcąc zwrócić na siebie uwagę.

- Tak się składa, że trochę tak. Jestem naocznym świadkiem. Poza tym, jesteście moimi przyjaciółmi, martwię się! - Czerwonooki zastygł w bezruchu na kilka sekund, jednak po chwili wyrwał się z mego uścisku.

- Tshh... Dajcie mi kurwa, święty spokój. Spierdalajcie.

----
Witajcie kochani, wracam do Was z aktualizacją po dłuuuugim czasie.
Od dłuższego czasu szukałam motywacji by wziąć się za pisanie poprawek tej powieści, a kiedy miałabym to zrobić jak nie o 3:13 w nocy? xD
Nie potrafię powiedzieć kiedy będą kolejne, jeśli złapie mnie wena to dodam od razu.

Kolejna sprawa, nazwa opowiadania zostanie w najbliższym czasie zmieniona, tak samo jak i okładka. Chciałabym wrócić na wattpada i znów dla Was tworzyć, więc koniecznie dajcie znać jak Wam się mój nowy styl pisania widzi.
Miłego czytania misie, do następnego :^

Wyrok Gwiazd - KiriBakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz